Brachyrhapsis roseni. Chów i rozród

Ta subtelnie, ale charakterystycznie ubarwiona jajożyworodna ryba (pomarańczowo-czerwone i czarne oraz pomniejsze – niebieskie znaczenia) należy do rodziny piękniczkowatych (Poeciliidae). W języku angielskim zwana jest: Cardinal Brachyrhaphis, Cardinal Brachy lub Olomina. Jej ojczyzną są wody Ameryki Środkowej – tereny Kostaryki (dorzecze Rio Terraba) i Panamy (dorzecze Río Chiriquí).

Ubarwienie ryby jest stonowane, szaro-jasnobrązowe z oliwkowym lub niekiedy zielonkawym odcieniem. Po bokach ciała widnieje 9-12 ciemnych, poprzecznych pręg, które mogą być mniej lub bardziej widoczne (zwłaszcza u samca) w zależności od stanu emocjonalnego osobnika. Płetwa grzbietowa jest żółto-pomarańczowa do pomarańczowo-czerwonej z czarną, cienką, górną krawędzią. Także płetwa odbytowa, a niekiedy i ogonowa mogą w ograniczonym, niewielkim zwykle stopniu mieć żółtawe, bądź blado pomarańczowe zabarwienie. U nasady tej pierwszej widnieje dobrze widoczna czarna plama przechodząca u samicy klinowato na przednią część wspomnianej płetwy i biegnąca aż do jej dolnej krawędzi (oprócz niej samica ma także mniej lub bardziej wyraźną, ciemną plamę ciążową, położoną kilka milimetrów dogłowowo, na tylnym krańcu jamy brzusznej), a u samca na średnio długie gonopodium. Narząd kopulacyjny jest dwubarwny – z wierzchu czarny, a od spodu blado żółty, co czasem trudno jest dostrzec. Jego koniuszek może być prosty lub lekko wygięty w przód, a na dwóch rurkowatych wyrostkach biorących udział w kopulacji znajdują się haczykowate twory (na trzecim ich brak lub są w formie szczątkowej). Brzegi płetwy odbytowej i ogonowej połyskują na niebiesko, względnie turkusowo (refleksy te mogą występować także w wielu innych miejscach w dolnej zwykle połowie ciała). U samicy przednia, dogłowowa krawędź tej pierwszej może być biała. Ma ona także bardziej zaokrągloną partię brzuszną, jest bardziej krępa, masywniejsza i przede wszystkim większa – dorasta do około 6 cm. Smukłej postury samiec jest od niej o 2-2,5 cm mniejszy, ale ogólnie cokolwiek barwniejszy. Łuski u obydwu płci mają w większości czarną, cienką obwódkę, co tworzy osobliwy koronkowy wzór na ciele (głównie w jego górnej części).

W odpowiednich warunkach środowiskowych „brachy” uchodzą za ryby wytrzymałe, odporne na choroby i łatwo przystosowujące się do wielu różnych warunków poza oczywiście skrajnymi. Są przy tym ruchliwe (zwłaszcza samce), szybko pływające, dość zwinne (czasami wręcz żywiołowe) oraz silne i skoczne (konieczne jest dobre przykrycie zbiornika). Po przeniesieniu w nowe miejsce (zwłaszcza do zbyt małego akwarium lub wypełnionego wodą o znacznie niższej temperaturze niż ta, w której przebywały dotychczas) mogą dość długo pozostawać mało aktywne i wysoce bojaźliwe (dotyczy to zwłaszcza samic, które poza okresami karmienia przebywają częstokroć w kryjówkach). W optymalnych warunkach, w miarę jednak upływu czasu stają się coraz bardziej ruchliwe, ufne i śmiałe. Niemniej często nadal zachowują pewien dystans wobec obserwatora, który jednak zupełnie zatracają w czasie karmienia (żarłoczność).

Agresja wewnątrzgatunkowa nie jest zbyt nasilona, o ile ryby utrzymywane są w grupie o odpowiedniej proporcji płci (czytaj poniżej). Samce mogą się nawzajem przeganiać i atakować, ale zwykle nie robią sobie krzywdy, o ile akwarium jest odpowiednio urządzone. Także pomiędzy samicami dochodzi okazjonalnie do niesnasek, których źródłem są zwykle przetasowania w hierarchii grupy. Przy zachowaniu wspomnianej, prawidłowej proporcji płci wzmożona napastliwość ze strony samców nie stanowi dla tych ostatnich większego problemu. Znacznie gorzej natomiast sytuacja przedstawia się, gdy ryby utrzymywane są w proporcji płci 1:1, co nie powinno mieć miejsca. Nie zauważyłem, aby B. roseni jakoś szczególnie atakowały inne ryby, zwłaszcza stadne i szybko pływające, sumowate, zbrojniki, spokojne, nieduże pielęgnicowate itp. Niemniej w zbiorniku z podrośniętymi mieczykami obserwowałem jak samce notorycznie przeganiały te pierwsze nie robiąc im wszakże krzywdy, a jedynie zaburzając dobrostan. Nie brakuje jednak autorów, którzy przestrzegają przed łączeniem „brachów” z innymi gatunkami, zwłaszcza o wydłużonych płetwach (podgryzanie). Trzeba zatem mieć to na uwadze i unikać ryzykownego doboru obsady. W akwarium omawiane ryby zajmują zwykle środkową warstwę wody. W optymalnych warunkach dożywają do około 5 lat.

Brachyrhapsis roseni to gatunek umiarkowanie stadny. Ryby zatem należy utrzymywać w grupach złożonych z kilku, a najlepiej kilkunastu osobników. Na jednego samca powinny przypadać co najmniej dwie, a najlepiej trzy samice. Dla standardowego zestawu złożonego z dwóch samców i 6 samic dobrze jest przeznaczyć zbiornik o pojemności minimum 80 l. Ze względu na znikomą dostępność ryb i ich specyficzny behawior zalecam utrzymywać je w akwarium jednogatunkowym. Woda w nim powinna być umiarkowanie twarda do bardzo twardej (do 18°n), o odczynie obojętnym do zasadowego (pH 7,0-8,5) i temperaturze 22-26C, zawsze dobrze natleniona. Niemniej w warunkach naturalnych ryby znajdowano także w siedliskach o wodzie miękkiej (4-5°n) i lekko kwaśnej (pH 6,5). Bez większego problemu i nijakiej szkody dla zdrowia można je przyzwyczaić do chowu w zbiorniku nieogrzewanym, ale proces ten musi przebiegać stopniowo i najlepiej rozpocząć go na wczesnym etapie życia zwierząt. Wskazuje to na dużą plastyczność gatunku pod względem przystosowania się do rozmaitych warunków środowiskowych. Dodatek do wody soli kuchennej niejodowanej nie jest potrzebny. Wskazany jest natomiast lekki jej ruch, który w zupełności zapewni wewnętrzny filtr gąbkowy typu powerhead. Na dno dajemy najlepiej 2-5 cm warstwę średnio grubszego żwirku, ale praktycznie możemy użyć każdego rodzaju podłoża byle miał on ciemny odcień (przy zbyt jasnym oraz intensywnym oświetleniu ryby wyraźnie bledną). Z elementów dekoracyjnych możemy wykorzystać kamienie (otoczaki, a także płaskie postawione na sztorc). Także jeden lub dwa niewielkie korzenie lub łupina kokosu nie zaszkodzą, bo raczej nie wpłyną znacząco na zmianę odczynu wody.

Nieodzowne są natomiast rośliny i to zarówno podwodne, jak i pływające. Wśród nich „brachy” znajdują schronienie i bezpieczne ostoje. Trzeba jednak pamiętać o pozostawieniu wolnych stref do swobodnego pływania i karmienia. Jak przystało na żyworódkę ryby te mają szybką przemianę materii i będąc przy tym żarłocznymi wydalają spore ilości odchodów. Stąd też konieczne są cotygodniowe podmiany wody na świeżą, ale odstaną w objętości 20-30%. Czynność tę najlepiej jest połączyć ze starannym oczyszczaniem dna z wszelkich zalegających na nim resztek organicznych. Także wydajny system filtracyjny jest tu nieodzowny, a w okresie letnich upałów dodatkowo wskazane jest uruchomienie napowietrzacza. 

W naturze głównym pokarmem B. roseni są owady i ich larwy. W akwarium zjadają karmę każdego rodzaju, ale ich dieta powinna być oparta głównie na pokarmach pochodzenia zwierzęcego (żywe, mrożone lub suche z wysoką zawartością białka). Z największą ochotą rzucają się na żywe larwy komarów, ochotek, wodzienia oraz rureczniki, wazonkowce, zooplankton itp. Z uwagi na znacznego stopnia łakomstwo ryb trzeba zwracać baczną uwagę na to, aby ich nie przekarmiać. W przeciwnym razie szybko ulegną otłuszczeniu, a woda straci swą dobrą jakość (rozkład niedojedzonych resztek karmy zwiększa stężenie związków azotu w wodzie i pochłania duże ilości tlenu). Co ciekawe, dieta bogata w białko zwierzęce, która przynajmniej teoretycznie powinna zmniejszać nasilenie kanibalizmu w tym przypadku nie spełnia takiej funkcji lub też spełnia ją w minimalnym stopniu – takie są moje obserwacje.

Omawiany gatunek jest mało płodny [po ciąży trwającej 4-6 tygodni samica rodzi od kilku (3-9) do dwudziestu kilku młodych, rzadko kiedy więcej], to dodatkowo uchodzi za zajadłego i nieprzejednanego kanibala. „Brachy” potrafią w krótkim czasie ogołocić z nowo narodzonego narybku nawet gęste połacie roślin pływających. Niemniej, jeśli hodowca w porę podejmie działanie, to ma dużą szansę na odłowienie choćby kilku osobników do oddzielnego zbiornika. W warunkach amatorskich w zupełności to wystarcza. Jeśli jednak chcemy odchować bardziej liczne potomstwo wówczas należy ciężarną samicę przenieść do oddzielnego, odpowiednio wcześniej urządzonego kotnika. Nie może zabraknąć w nim różnorodnej roślinności (np. paprocie z rodzaju Ceratopteris, jezierze z rodzaju Najas, wgłębka wodna, pistia rozetkowa, limnobia z rodzaju Limnobium, paprocie wodne, kłęby moczarki, rogatka lub wywłócznika, mchy itp.) oraz kryjówek (kamienie ustawione pod różnymi kątami). Podłoże zaś powinien stanowić dość gruby żwir. Zbiornik napełniamy świeżą, ale dobrze odstaną wodą, instalujemy w nim mały, gąbkowy filtr bez obudowy (chroniącej gąbkę) lub napędzany brzęczykiem, względnie uruchamiamy sam napowietrzacz o małej mocy.

W odpowiednich warunkach środowiskowych „brachy” uchodzą za ryby wytrzymałe, odporne na choroby i łatwo przystosowujące się do wielu różnych warunków poza oczywiście skrajnymi

Na czas porodu kotnik powinien być częściowo lub całkowicie osłonięty, np. ciemnym papierem, tekturą. Optymalna, moim zdaniem, jego pojemność to około 15 l. Samica może przebywać w nim luzem (jednak, gdy poród nastąpi pod nieobecność hodowcy to młode mogą zostać przez nią wyjedzone co do jednego) lub w specjalnym kojcu (koszyczku) porodowym o ażurowych ścianach i dnie. Ten ostatni wariant jest znacznie lepszy i daje narybkowi większe szanse na przeżycie. Jednakże dostępne w handlu koszyczki mogą okazać się zbyt małe dla wyrośniętych samic tego gatunku, które umieszczone w nim przeżywają wzmożony stres. Można zatem wykonać go samemu używając jakiejś plastikowej konstrukcji obciągniętej następnie siatką o oczkach o średnicy około 4 mm. Jeszcze inną alternatywą jest wykorzystanie tzw. kojca podwójnego – włożony jeden w drugi, przy czym ten większy jest obciągnięty znacznie gęstszą siatką, przez której oczka narybek nie ma możliwości przepłynięcia. Dzięki temu można go zawiesić także w akwarium gatunkowym, a nawet w ogólnym. Trzeba zawsze pamiętać o bardzo delikatnym obchodzeniu się z ciężarnymi samicami i wyławianiu ich z najwyższą ostrożnością. Nasilony stres może bowiem prowadzić nie tyle do poronień zarodków (omawiane ryby są na niego zdecydowanie bardziej odporne niż np. pospolite molinezje ostrouste) co do nasilenia się kanibalizmu wobec potomstwa.

Odchów narybku na ogół nie przedstawia większych problemów. Jego żywienie może być oparte zarówno na bazie pokarmów żywych (larwy solowca, najdrobniejsze rozwielitki i oczliki, węgorki octowe, gniecione doniczkowce i ochotki, drobniutko siekane rureczniki itp.), mrożonych (moina, cyklop, bosmina itp.), jak i sztucznych, suchych (prestartery lub odpowiednio rozdrobnione karmy dla ryb dorosłych). Młode karmimy kilkakrotnie w ciągu dnia, zwracając szczególną uwagę na to, aby zadany pokarm był zjadany w całości w ciągu najwyżej kilku minut (poza wioślarkami i larwami solowca, które mogą dłużej utrzymywać się w toni wodnej). Po około 3-4 tygodniach od urodzenia przenosimy przychówek do obszernych, nasłonecznionych i wypełnionych świeżą, odstaną wodą zbiorników odchowalni.

Podchowane osobniki młodociane