Lamprologus signatus – chów

Ta piękna, niewielkich rozmiarów ryba należy do rodziny pielęgnicowatych (Cichlidae). Umownie można ją zaliczyć do tzw. muszlowców fakultatywnych, czyli takich, które do rozrodu nie wymagają bezwzględnej obecności pustych muszli w zbiorniku (w przeciwieństwie do gatunków obligatoryjnych). Zadowalają się bowiem także innymi rodzajami kryjówek, np. wykopanymi lub wydrążonymi w dnie jamkami (np. pod osłoną kamienia), tunelami (podłoże musi zawierać wtedy znaczną komponentę mułu, aby być wystarczająco zbitym, co zapewnia trwałość konstrukcji), bądź też rozmaitymi rurkami – ceramicznymi lub wykonanymi z PCW.

W naturze L. signatus jest gatunkiem endemicznym pochodzącym z jeziora Tanganika. Występuje w określonych jego obszarach. I tak, spotykany jest w Tanzanii, na wschodnim brzegu jeziora, w środkowej jego części (Kasongola, Kekese), w części południowej, na terenie Zambii (Chimba, Munshi) oraz na zachodnim brzegu w DRK (Moba). Ryby bytują w przybrzeżnych strefach jeziora na głębokości od kilku do nawet 50 m, gdzie dno pokryte jest piaskiem, mułem, bądź jednym i drugim, z miejscowo rozrzuconymi skałkami, kamieniami i skupiskami muszli ślimaka Neothauma tanganvicense.

Gatunek mało płochliwy, ale terytorialny – samce są wobec siebie dość agresywne. Także samice często wzajemnie się przeganiają z rewirów zajętych wokół kryjówek. Jeśli zaś chodzi o relacje z innymi gatunkami muszlowców, to moje obserwacje są dwojakie. Raz bowiem para będąca w moim posiadaniu zupełnie nie radziła sobie w towarzystwie dorosłych N. similis i N. brevis. „Signatusy” były przez nie ustawicznie nękane i przeganiane. Doszło nawet do tego, że zaczęły chować się wśród rzadkich kęp roślin podwodnych, bo nie pomagało nawet ukrycie się w muszli. W trosce o życie i zdrowie ryb jedynym wyjściem było ich odłowienie i przeniesienie do innego zbiornika. W nim odżyły już po kilku dniach. Co ciekawe, po około miesiącu do wspomnianego akwarium ogólnego została wpuszczona nowo zakupiona para omawianego gatunku. Ta manifestowała zgoła odmienne zachowania. Przede wszystkim ryby były bardzo żywiołowe i nieprzejednane w obronie zajętego terytorium. Ani na chwilę nie pozwalały na wtargnięcie w jego granice jakiemukolwiek intruzowi (nawet maksymalnie wyrośniętym samcom „similisa”). Każdy był bowiem natychmiast przez nie gorliwie, zaciekle i bezpardonowo atakowany i przeganiany. Generalnie nie powinno się utrzymywać „signatusów” z innymi muszlowcami i najlepiej jest przeznaczyć dla nich akwarium jednogatunkowe. Niemniej nie brakuje zwolenników ich chowu z innymi gatunkami tanganidzkimi, szczególnie otwartej toni, np. z rodzaju Paracyprichromis.

Zazwyczaj, w okresie spoczynku płciowego, samce i samice zajmują oddzielne kryjówki, nierzadko mniej lub bardziej od siebie oddalone. U nas prawie zawsze były nimi puste muszle ślimaków (głównie winniczków), które ryby obierały w obrębie strzeżonych przez siebie terytoriów. Nie zawsze muszle muszą znajdować się w bezpośredniej bliskości – raz obserwowałem sytuację, gdzie zajęte zostały różne muszle leżące po obu stronach sporego, niebyt wysokiego kamienia. Samce częściej, moim zdaniem, przebywają w pobliżu lub w obrębie rewirów samic (niekiedy nawet kilku, np. w chowie haremowym). W tym czasie można zauważyć podziwu godne zachowanie mleczaka, który majestatycznie napina przed samicą swe płetwy przyozdobione pięknymi nań wzorkami. Wygląda to iście imponująco (patrz zdjęcia). Niemniej to do samicy należy główna inicjatywa w zalotach. Dopiero po dobraniu się pary [Panuje dość powszechna opinia, jakoby u L. signatus były one raczej luźno ze sobą związane i niezbyt zażyłe. Jednakże w sytuacji, gdzie tarlaki wykazują podziwu godną zgodność, determinację i odwagę można mieć uzasadnioną co do tego wątpliwość (przynajmniej w niektórych wypadkach)] dana kryjówka może (ale nie musi) być przez dłuższy czas wykorzystywana przez obydwa osobniki, a szczególnie przez ikrzycę. Samiec bowiem rzadko do niej wpływa (jeśli już to okazjonalnie i na chwilę, najczęściej nie cały, lecz np. do połowy ciała), a zazwyczaj tylko „przysiada” u jej wejścia. Ryby mogą też przekopywać piasek w jego pobliżu i częściowo je zasypać (czasami bardzo znacznie), formować wokół małe dołki, kopczyki, podkopywać sąsiadujące kamienie, nieznacznie przesuwać sąsiednie muszle itp. Niepokojone przez współmieszkańców akwarium „signatusy” mogą zmienić kryjówkę na inną, położoną w zupełnie innym miejscu. Czasami zdarza się, że po jakimś czasie ryby powracają do tej zajmowanej uprzednio.

Omawiane ryby zazwyczaj utrzymuje się parami, ale równie dobrze sprawdza się ich chów w haremie (samiec x 2-3 samice), a w dużym zbiorniku także grupowy z przewagą samic, np. 3×6-7. Dla pary wystarcza zbiornik o pojemności około 60 l, przy czym jego wysokość może nie przekraczać 20 cm. Jako podłoża najlepiej użyć drobnego piasku, którego warstwa powinna wynosić 4-6 cm. Elementami wystroju są zwykle kamienie, a jako kryjówki doskonale sprawdzają się puste muszle po ślimakach, głównie winniczkach (w zbiorniku gatunkowym dla pary wystarczają 2-3, a w ogólnym 4-5, zgrupowanych wyspowo, co kilkanaście cm) i/lub wspomnianych we wstępie rurek (średnica 1-2,5 cm i długość od 5 do 15 cm). Te ostatnie dobrze jeśli są z jednej strony zaślepione. W charakterze zaślepki można użyć muszli ślimaka winniczka, którą nakładamy na jeden z końców rurki i uszczelniamy silikonem. Zaleca się, aby rurki umieszczać w podłożu (zwykle do głębokości 2-5 cm), chyba najlepiej pod skosem. Można użyć także wielu innych kryjówek, np. przeznaczonych dla krewetek lub zbrojników (nieduże jaskinie, łączone zestawy rurek, itp.). Choć rośliny są tu niepotrzebne, to naszym zdaniem, warto pokusić się o skromną choćby uprawę wybranych gatunków – ryby ich nie niszczą i nie wykopują z podłoża (chyba, że przypadkiem). W akwariach z L. signatus dobrze rosną przydając jednocześnie walorów dekoracyjnych, m.in. rogatek sztywny (w formie zwartych kęp), nurzaniec z rodzaju Vallisneria oraz przytwierdzone do niektórych kamieni anubiasy. W jednym z moich zbiorników występuje bujna roślinność pływająca w postaci zwojów moczarki argentyńskiej.

Woda powinna być w miarę twarda (do 25°n), o odczynie zasadowym (pH 8,0-9,0) i temperaturze 23-26°C. Wydajna filtracja i jej dobre natlenienie oraz regularne, cotygodniowe podmiany około 10-15% objętości na świeżą, ale odstaną to podstawa zachowania optymalnego dobrostanu ryb. W naturze „signatusy” zjadają przede wszystkim niewielkich rozmiarów skorupiaki (widłonogi) i larwy owadów. Ich żywienie w warunkach akwariowych nie przedstawia większego problemu, ale pokarm musi być dostosowany do wielkości otworu gębowego ryb. Chętnie pobierana jest zarówno markowa karma sucha, zwłaszcza płatkowa o wysokiej zawartości białka, także, choć w mniejszej ilości, wyprodukowana na bazie spiruliny), jak i mrożona oraz żywa (oczlik, rozdrobniony mysis lasonogi, artemia, larwy owadów, okazjonalnie siekany rurecznik). Ryb w żadnym wypadku nie wolno przekarmiać, a zadana porcja powinna być zjadana w ciągu 1-2 minut.

Para z narybkiem w muszli. Wzmożoną nerwowość wykazuje tu szczególnie samiec.