Wielkopłetw czarny (Macropodus spechti) – rozród

O tytułowym gatunku pisałem już kiedyś tu:

Wielkopłetw czarny (Macropodus spechti)

W tym poście skupię się bardziej na rozmnażaniu omawianych ryb, które należą oczywiście do rodziny guramiowatych (Osphronemidae) i w naturze zamieszkują głównie wody Wietnamu. Pisałem uprzednio, że według moich obserwacji samce wielkopłetwa czarnego są bardziej agresywne w czasie tarła i że szczególnie ryzykowne jest zestawienie ich z niedojrzałą do rozrodu samicą. Może to bowiem skończyć się jej mocnym poturbowaniem. Niemniej, miałem ostatnio parę, która zupełnie odbiegała od tego schematu. Ale po kolei… W jednym z warszawskich zoologów wypatrzyłem dorodne, czarne wielkopłetwy. Były wśród nich zarówno atrakcyjnie wybarwione samce, jak i pękate samiczki. Bez wahania kupiłem najładniejszą parkę.

Ryby umieściłem w dojrzałym zbiorniku o pojemności 30 l, wypełnionym dość miękką wodą (8°n), o temperaturze 24°C i odczynie obojętnym. Dno pokryte było cienką warstwą żwirku, a na jednym korzeniu uczepiona była spora kępa anubiasa. Ponadto cały zbiornik był gęsto usłany rogatkiem sztywnym i moczarką argentyńską (luźno pływające). Jego oświetlenie (belka LED, 11 W) było zatem znacznie przytłumione.  Mały, wewnętrzny filtr gąbkowy bez obudowy i napędzany brzęczykiem zapewniał minimalny ruch wody. Jej poziom wynosił 18 cm.

Po wpuszczeniu do zbiornika tarliskowego para od razu przejawiała dużą aktywność, nie wykazując przy tym żadnej płochliwości. Samiec był bardzo łagodny wobec partnerki, ale idylla ta skończyła się to po trzech dniach. Rozpoczęło się bowiem budowanie przez niego pienistego gniazda, które wkomponowane było w górną część anubiasa sięgającego powierzchni wody i przyobleczonego zwojami rogatka. Mleczak w gwałtownych zrywach co i raz uderzał w samicę, zwłaszcza wtedy, gdy ta zbytnio zbliżyła się do gniazda. Trwało to kilka dni, po czym samiec ukończył budowę pokaźnego gniazda (było wysokie na 2 cm!) i, o dziwo, zupełnie przestał okazywać partnerce jakąkolwiek wrogość.

Ryby odbyły tarło dość skrycie, pod wieczór. W czasie licznych aktów płciowych mleczak charakterystycznie owijał się wokół przedniej połowy ciała partnerki. Podniecone ryby drżąc przez chwilę uwalniały gamety – komórki jajowe i nasienie. Ikra jest lżejsza od wody i sama wypływa pod gniazdo. Te ziarenka, które zbytnio od niego zniosło samiec (samica nie była tu zaangażowana) zbiera do pyska i utyka w gnieździe. Po zakończeniu godów tradycyjnie mleczak przejmuje opiekę nad gniazdem i jego zawartością.

Jednakże, moja ikrzyca, która wcześniej poznała co znaczy brutalność samca podczas zalotów teraz  pływała zupełnie spokojnie i to w pobliżu gniazda. Samiec nigdy jej nie zaatakował, a przynajmniej ja tego nie zaobserwowałem. Nie jest to częste zjawisko, bowiem u wielkopłetwów, w tym szczególnie u wielkopłetwa wspaniałego (Macropodus opercularis) (patrz linki na końcu wpisu) bardzo często zdarza się, że samiec nie toleruje samicy po tarle. Rzadko jest inaczej, ale bywa też tak, że mleczak pozwala partnerce na pomaganie mu w budowie gniazda. U mnie samiec wyraźnie złagodniał po tarle i nic się w tym względzie nie zmieniło nawet po pojawieniu się larw. W tym momencie jednak odłowiłem obydwa tarlaki do innego zbiornika.

Wylęg larw następuje po około 36 godzinach. Przez dalsze 36-48 godzin zwisają one swobodnie uczepione gniazda, a następnie zaczynają pływać i żerować. Wylęg jest bardzo drobny (ok. 3 mm). Przez pierwszy tydzień najlepiej jest karmić go tzw. pyłem, czyli wyhodowanymi na pożywkach organicznych lub z gotowych preparatów pierwotniaki, a także wrotki i larwy oczlika.

Od 8 dnia można skarmiać najdrobniejszymi larwami solowca oraz węgorkami „mikro” lub bananowymi. Niektórzy hodowcy w żywieniu narybku z powodzeniem stosują od samego początku zawiesinę z ugotowanego na twardo żółtka jaja kurzego i/lub drożdży. Wiąże się to jednak z niebezpieczeństwem przekarmienia, które pociąga za sobą zepsucie się wody i utratę całego przychówku. Dobrej jakości pokarmy sztuczne dla narybku typu prestarter, first bite lub fluid są także godne polecenia, ale zwykle nie wykarmia się na nich zbyt dużego odsetka młodych.

Inną karmą przeznaczoną dla starszego potomstwa może być tzw. przecier. W celu jego przygotowania mieszamy ze sobą starannie zmiażdżone pomiędzy szklanymi płytkami rureczniki, larwy ochotek i doniczkowce. Całość przeciskamy następnie przez płócienną szmatkę, a uzyskaną masę przenosimy do niewielkiego naczynia (np. szklanki lub małego słoika). Zalewamy wodą i intensywnie mieszając dodajemy (do chwili aż wytworzy się drobniutka, mglista zawiesina) szczyptę suchej, markowej karmy pylistej, bądź ociupinkę ugotowanego na twardo i rozgniecionego żółtka jaja kurzego. Odczekujemy kilka minut aż większe cząstki opadną na dno i za pomocą strzykawki lub pipety pobieramy najdrobniejszą zawiesinę z warstwy przypowierzchniowej.

Do końca drugiego tygodnia życia młode nie mają jeszcze wykształconego labiryntu i oddychają tlenem rozpuszczonym w wodzie. Dlatego też bardzo ważne przy ich wychowie jest stałe napowietrzanie (strumień powietrza nie może jednak być za silny, aby zbytnio nie męczył rybek, co może doprowadzić nawet do ich śmierci). Początkowo codziennie, a potem co 2-3 dni czyścimy dno zbiornika usuwając wszelkie zalegające na nim pozostałości organiczne. Ubytek wody uzupełniamy partią świeżej i odstanej, o takiej samej temperaturze. Rygorystyczne przestrzeganie powyższych zaleceń pozwala na utrzymanie dobrej jakości wody, co przy obfitym żywieniu jest bardzo ważne. Do zbiornika z podrośniętym narybkiem można także wpuścić kilka małych (1-1,5 cm) zbrojników lub ślimaków zatoczków, które wyjedzą wszelkie resztki karmy.

Drugi krytyczny okres w wychowie ma miejsce w trzecim tygodniu życia młodych. Jest to bowiem moment, gdy zaczyna się u nich wykształcać narząd błędnikowy (labirynt) i młode rybki przechodzą na oddychanie powietrzem atmosferycznym. W tym czasie hodowca musi bezwzględnie zadbać o to, aby temperatura powietrza nad wodą była jak najbardziej zbliżona do ciepłoty wody (najlepiej taka sama). Akwarium musi być zatem dobrze przykryte i nie narażone na przeciągi (np. w czasie czyszczenia, gdy zdjęta jest pokrywa).

Na koniec pamiętajmy, że prawdziwie ciemne ubarwienie wielkopłetwów czarnych występuje dopiero w odpowiednich warunkach środowiskowych (dużo roślin, stonowane oświetlenie, ciemne podłoże oraz urozmaicone żywienie). Dobre samopoczucie i kondycję ryb można rozpoznać, m.in. po intensywnej, pomarańczowo-czerwonej barwie wydłużonych promieni płetw brzusznych (zwłaszcza u samca).

Więcej o wielkopłetwach można przeczytać tu:

Wielkopłetw wspaniały (Macropodus opercularis) i nie tylko, cz. I. Chów
Wielkopłetw wspaniały (Macropodus opercularis) i nie tylko, cz. II. Rozród

Wielkopłetw wspaniały (Macropodus opercularis) i nie tylko, cz. II. Rozród