Rozela białolica i królewska. Rozród

Para rozel królewskich – samiec z przodu

W mijającym właśnie sezonie lęgowym 2017 odchowy potomstwa u popularnych gatunków rozel – białolicej i królewskiej wypadły całkiem korzystnie (w przeciwieństwie do egzotycznej „drobnicy”, gdzie lęgi w wielu wypadkach były nieudane). Dlatego też wielu znajomych hobbystów uważa go za udany, choć i tu nie obyło się bez problemów (np. składanie niezapłodnionych jaj lub przypadki marnowania lęgów o czym poniżej).

 

 

Rozele królewskie – szeki (z prawej osobnik młody)

Mając powyższe na uwadze postanowiłem napisać kilka zdań, będących moimi spostrzeżeniami hodowlanymi w temacie rozrodu  w/w gatunków ptaków. Mam nadzieję, że okażą się one pomocne w zrozumieniu pewnych występujących tu kwestii. Wówczas, być może, lęgi staną się bardziej udane, a nasze zadowolenie z pięknego hobby wzrośnie  nieporównywalnie. Nic bowiem nie cieszy hodowcy tak, jak zdrowy i dorodny przychówek 🙂

 

Para rozeli adelajdzkich – samica po lewej

Mój kolega posiadał parę pięknych rozel pomarańczowych (Platycercus adelaidae), zwanych też adelajdzkimi [obecnie uważa się je za hybrydę (mieszańca) powstałego ze skrzyżowania rozeli królewkiej (P. elegans) i rozeli słomkowej, czyli żółtej (P. flaveolus) – w naturze znane są mieszańce pochodzące z krzyżówek pomiędzy tymi trzema gatunkami]. Niestety samica z niewiadomych przyczyn nagle padła wczesną wiosną po trzech latach pielęgnacji 🙁

 

 

Pisklęta rozeli białolicej w wieku około tygodnia

Dla osamotnionego samca hodowca dokupił wkrótce dorosłą samicę, ale rozeli królewskiej (P. elegans), gdyż akurat innej nie było. Ptaki niemal od razu przypadły sobie do gustu. Gdy tylko zawiesił budkę samica natychmiast w niej zniknęła (wyszła z niej na chwilę dopiero, gdy młode miały około dwóch tygodni). Odchowały się wówczas trzy dorodne młode. Lecz to nie koniec sukcesu, bowiem ptaki, niejako z marszu, zagniazdowały ponownie i wyprowadziły dwa młode.

 

Samiec rozeli adelajdzkiej (z prawej) wraz z trzema młodymi

A zatem pogratulowania godny duży sukces hodowlany, bo często rozele gniazdują tylko raz w roku. Inny problem to fakt, że nierzadko młode z drugiego lęgu są znacznie słabsze kondycyjnie, czasem obdarzone wadami rozwojowymi (np. wykrzywione kończyny, niemożność latania) i bywa, że wkrótce padają. Ponadto samica z reguły jest tak wymęczona lęgami, że aż serce się kraje, gdy się na nią patrzy (stąd niektórzy hodowcy pozwalają swoim ptakom tylko na jeden lęg w roku).

 

 

Pisklęta rozeli białolicej w wieku około dwóch tygodni

U drugiego z kolei znajomka zagniazdowała młoda para rozeli królewskich, lecz wszystkie z sześciu złożonych jaj były niezapłodnione. To częsty problem u wielu gatunków ptaków, którego przyczyny są złożone i nie łatwo jest je jednoznacznie wskazać. Inna za to para, tym razem rozeli białolicych, odchowała z sukcesem dwa młode, których rozwój w odstępach tygodniowych przedstawiam niniejszym na załączonych zdjęciach.

 

 

Młode rozeli białolicej w wieku około trzech tygodni

Moim zdaniem, najważniejsze w łączeniu par rozel jest umożliwienie ptakom swobodnego wyboru partnera lęgowego. Pary zestawiane przez hodowcę często marnują lęgi, choć i tu zdarzają się oczywiście zgodne i zgrane pary. Przyczynami niepowodzeń w lęgach, oprócz składania niezapłodnionych jaj, są także: zjadanie jaj lub wyrzucanie ich z budki, złe wysiadywanie jaj lub skąpe karmienie młodych, bądź porzucenie ich, wyskubywanie młodym piór i inne.

 

Para rozeli białolicych – samiec z przodu

Dużym problemem jest także znaczna płochliwość rozel, które najlepiej jest hodować w przestronnych wolierach ogrodowych, gdzie każda para ma swój oddzielny boks (oddzielone od siebie podwójną siatką, co zapobiega wzajemnemu ranieniu się). O klatkach, nawet dużych lepiej zapomnieć, chyba że mamy do czynienia z dobrze sprawdzoną już parą.

 

 

 

Samiec rozeli białolicej w ubarwieniu nominatywnym

Ponadto w grę wchodzi pewna nieprzewidywalność ptaków. Jeden znajomy hodowca chciał zaobrączkować pisklęta i uczynił to oczywiście bez problemu. Jednakże samica porzuciła młode, do budki już nie weszła i konieczny był ręczny odchów potomstwa. Podobnie zachowała się para po tym, jak hodowca ten uchylił dach budki, aby sprawdzić czy coś się już wylęgło. Nasze nerwy z powodu takich ekstremalnych zachowań ptaków są wtedy napięte do granic …

 

Para rozeli królewskich – samiec z przodu

A zatem hodując rozele trzeba być przygotowanym na szereg nieprzewidzianych zdarzeń. Rozczarowania nie są tu rzadkie i lepiej zawczasu się na nie przygotować. Rozele bowiem to kapryśne ptaki. Czasami para dobrze gniazduje i wyprowadza młode jednego roku, aby w kolejnym zupełnie dać plamę. To samo z miejscem gniazdowania – u jednego hodowcy te same ptaki będą miały owocne lęgi, a u drugiego miesiącami nie zajrzą do budki …

 

Para rozeli białolicych – samica po prawej

O chowie i rozmnażaniu rozeli białolicych pisałem tu:
„Rozela białolica”

O rozeli adelajdzkiej zaś tu:
„Rozela adelajdzka”