Proporczykowiec z Kap Lopez (Aphyosemion australe)

Proporczykowiec z Kap Lopez (Aphyosemion australe) należy do rzędu karpieńcokształtnych (Cyprinodontiformes) i rodziny Nothobranchiidae. Pochodzi z równikowej Afryki Zachodniej. Jest gatunkiem, który wykształcił duże zdolności adaptacyjne wobec niekorzystnych warunków środowiskowych i może składać ikrę zarówno w podłożu, jak i na roślinności. Dlatego też jeżeli chcemy podejść do jego rozrodu w sposób kompleksowy należy w akwarium tarliskowym zastosować obydwa te substraty. Większość jednak akwarystów traktuje „kaplopezy” wyłącznie jako gatunek fitofilny i rozmnaża je z użyciem li tylko miękkolistnych roślin. Wystarcza zbiornik tarliskowy o pojemności 10–25 l. Jako substrat dla ikry stosujemy przede wszystkim kępy gatunków miękkolistnych (wywłócznik, mchy) i/lub 1–2 tzw. mopy z włóczki/przędzy syntetycznej, przymocowanej do kawałka korka, styropianu albo pustej plastikowej buteleczki po lekarstwach. Można także użyć kłębu splątanej, grubej (średnica ok. 0,4–0,6 mm), kolorowej żyłki wędkarskiej, bądź waty perlonowej. Włóczka powinna być odkażona; można wyprażyć ją na sucho lub na mokro w mikrofalówce albo lekko podgotować. Jej kolor nie ma znaczenia, choć ikra jest najlepiej widoczna na ciemnym tle. Istotny jest natomiast rodzaj farby użytej do jej barwienia. W żadnym wypadku nie może ona plamić, ani zawierać trujących substancji. Zwykle wystarcza 50–100 włókien/kosmków o długości 10–15 cm, na których zostanie złożona ikra. Zbiornik ustawiamy w ocienionym miejscu lub lepiej oklejamy szarym albo zielonym papierem, względnie tekturą. Dno tarliska najlepiej jest pokryć warstwą torfu włóknistego (lub włókna kokosowego), wygotowanego przez co najmniej kwadrans (co eliminuje szkodliwe mikroorganizmy i powoduje, że staje się on zatapialny), schłodzonego i dokładnie wielokrotnie przepłukanego (po usunięciu wszystkich niezatapialnych składników). Najlepszy jakościowo jest dostępny w handlu w postaci wkładów filtracyjnych i choć niektórzy hodowcy twierdzą, że wystarczy go jedynie obciążyć i przez 2–3 dni trzymać pod wodą, to moim zdaniem powinno się go wcześniej, co najmniej zalać wrzątkiem, a najlepiej przez kilka minut gotować. Do rozrodu wybieramy zawsze osobniki najlepsze pod względem fenotypowym – ikrzyce z najbardziej wypukłymi brzuszkami (dobre wypełnienie jajników komórkami jajowymi) i pełne wigoru, najintensywniej wybarwione mleczaki. Podstawą sukcesu hodowlanego jest użycie do rozrodu całkowicie wyrośniętych (ukończony rozwój somatyczny) i jednocześnie młodych tarlaków (co najmniej jednak 8–10-miesięcznych). Dobrze jest na mniej więcej 5–7 dni (nie dłużej) przed planowanym tarłem rozdzielić osobniki rodzicielskie według płci i obficiej karmić żywym pokarmem. Na jednego samca dajemy 2–3 samice. W swojej hodowli zaobserwowałem, że ikra rozwija się najlepiej w wodzie miękkiej (do 8°n), pH 6,5-7,0 i temperaturze około 24°C. Ikrzyca składa codziennie od kilku do ponad 20 jaj. Tarło może trwać nawet ponad 3 tygodnie. W sumie liczba jaj nie przekracza zwykle stu kilkudziesięciu.

Polecam cztery techniki przeprowadzania tarła: 1. Substrat wymieniamy na świeży co 3–4 dni. Ten z ikrą przenosimy do oddzielnego lęgnika, wypełnionego wodą o identycznych parametrach fizykochemicznych do wysokości 8–10 cm. Stosujemy delikatne, drobnoperliste napowietrzanie. Do wody dodajemy środek przeciwko pleśnieniu ikry. 2. Po 3-4 dniach odławiamy tarlaki do innego zbiornika ze świeżym substratem, w którym pozostają przez 3 dni, a następnie przenosimy je do kolejnego na dalsze 3 dni itd. 3. Odławiamy tarlaki z tarliska po 1–2 tygodniach i odchowujemy narybek w zbiorniku hodowlanym (tzw. długie tarło). Poziom wody nieco obniżamy, a cały zbiornik zaciemniamy. Nieodzowny jest oczywiście delikatnie działający napowietrzacz lub gąbkowy filtr bez obudowy. 4. Przeprowadzamy tzw. krótkie tarło i łączymy tarlaki na 1–2 dni, po czym ponownie rozdzielamy je na 5–6 dni. W okresach międzytarłowych ryby intensywnie żywimy żywym pokarmem i rozdzielamy według płci. Po tarle torf, o ile go zastosowaliśmy, delikatnie wyjmujemy, odciskamy, podsuszamy i pakujemy do plastikowego woreczka lub pojemnika na okres 3–4 tygodni. Aby jaja nie zapleśniały, woreczek lub pojemnik codziennie wietrzymy przez co najmniej kwadrans. Dalsze postępowanie hodowcy opisano tu: http://www.multihobby.net/?p=199

Larwy wylęgają się po 2-2,5 tygodniach. Przez pierwsze 3–7 dni życia wylęgowi podajemy (wielokrotnie w ciągu dnia) pierwotniaki oraz wrotki. Można także skarmiać go najdrobniejszymi larwami solowca oraz larwami oczlików. Po 10-12 dniach do diety wprowadzamy nicienie „mikro” oraz markowe pokarmy gotowe (szczególnie roztarte płatkowe). Naprzemiennie z nimi można podawać karmę mrożoną, np. moinę, oczlika, ale ryby trzeba stopniowo do niej przyzwyczajać. Wzrost narybku jest nierówny, co częstokroć doprowadza do kanibalizmu. Dlatego też konieczne staje się sortowanie go pod względem wielkości i umieszczanie w osobnych zbiornikach – odchowalniach.



Zaloty u kaplopezów
– samiec poniżej


Samica dojrzała
do tarła


Samiec – piękno
barw


Tarlaki gotowe
do aktu płciowego


Tarło w mchu


Dorodne tarlaki


Młode ryby
są najlepsze
do rozrodu

Nowe ryby w oczku wodnym. Przerybienie

Nowe ryby w oczku wodnym. Wiosną wiele osób kupuje nowe ryby do oczek wodnych. Niestety sprzedawcy oferują zwierzęta w bardzo różnej kondycji fizycznej, która jest odzwierciedleniem warunków w jakich były zimowane. Aby zatem ustrzec się przed zawleczeniem do oczka ewentualnych chorób i pasożytów obowiązkowo poddajemy wszystkie nowo zakupione osobniki dwutygodniowej kwarantannie w założonym na 2-3 tygodnie wcześniej zimnowodnym akwarium, ustawionym w piwnicy lub garażu. Jego wyposażenie powinien stanowić jedynie wewnętrzny filtr z jednoczesnym napowietrzaniem wody oraz oświetleniem umożliwiającym dokładną obserwację zwierząt. Sztuki wykazujące jakiekolwiek objawy chorobowe (odstawanie łusek i pokryw skrzelowych, obrzęki ciała, wytrzeszcz oczu, postrzępienie płetw, jakiekolwiek zmiany skórne, łącznie z kaszkowatą, białą „wysypką”, ranami krwotocznymi itp.) powinny zostać oddzielone i poddane stosownemu leczeniu lub eutanazji, o ile choroba jest zaawansowana.

Ryby najlepiej transportować w szczelnie zamkniętym foliowym worku z wodą z ich macierzystego zbiornika i dodatkiem sprężonego tlenu. W czasie transportu zwierzęta nie mogą być wystawione na bezpośrednie działanie promieni słonecznych, stąd najlepiej przewozić je w kastrze lub styropianowym pudle w bagażniku samochodu. Po odbyciu kwarantanny ryby odławiamy ponownie do wspomnianego foliowego worka lub plastikowego kojberka, który wraz z zawartością kładziemy na 15-20 minut na wodę, aby swobodnie unosił się na powierzchni. Ma to na celu wyrównanie się temperatury wody transportowej z oczkową. Następnie odwiązujemy go/zdejmujemy przykrywkę i przez kolejne 10-15 minut dolewany do worka/kojberka wodę z oczka zaczerpniętą, np. słoikiem lub miseczką. Po tym czasie ostrożnie przechylamy go do pozycji poziomej i pozwalamy rybom na swobodne z niego wypłynięcie. Ryby zimowane w akwarium w pomieszczeniu wpuszczamy do oczka w momencie, gdy różnica temperatury wody pomiędzy zbiornikiem a oczkiem wynosi nie więcej niż 2°C.

Ile ryb w oczku? Zasadą jest, że na1000 litrów wody w oczku powinno przypadać najwyżej50 cm sumy całkowitej długości ryb (trzeba pamiętać o wzroście zwierząt). Inną metodą obliczania wielkości obsady ryb (zwykle mniejszych gatunków) w oczku jest pomnożenie długości w centymetrach wyrośniętej ryby danego gatunku przez 5, np. w przypadku kiełbia krótkowąsego będzie to 12cm x 5 = 60 litrów wody. Przerybienie oczka wodnego obok przekarmiania ryb jest jednym z najczęściej popełnianych błędów. Wówczas równowaga biologiczna ulega zachwianiu – woda staje się mętna i przesycona produktami przemiany materii, a dobrostan zwierząt wodnych ulega pogorszeniu. W krótkim czasie doprowadza to do inwazji glonów i/lub wybuchu chorób.

Przerybienie oczka4
to najcześciej
popełniany błąd


Ryby podczas
aklimatyzacji do
wody w oczku


Moment wpuszczania
ryb do oczka

Astryld trzcinowy (Bathilda ruficauda)

Astryd trzcinowy (Bathilda ruficauda), zwany krasnogonkiem oliwkowym, a potocznie trzciniakiem należy do rodziny astryldów (Estrildidae). W naturze zamieszkuje (w zależności od podgatunku) wschodnią oraz północno-zachodnią Australię. Te miłe, niewielkie (osiągają długość około 11-12 cm), bardzo żywe, towarzyskie i łagodne ptaszki znakomicie nadają się do utrzymywania w klatkach (najlepiej typu skrzynkowego o, co najmniej metrowej długości), jak i dobrze obsadzonych roślinnością ogrodowych wolierach (od maja do końca września). Doskonale znoszą towarzystwo innych spokojnych gatunków ptaków. Dorosłe samce śpiewają (także poza okresem godowym), a ponadto czerwony kolor dzioba i głowy (tzw. maska) obejmuje u nich niemal czubek głowy (u samicy kończy się na linii czoła) i biegnie dalej w dół rozlewając się na gardło i po bokach na policzki. Charakterystyczne plamki są u samicy mniejsze i bledsze, podobnie jak barwa upierzenia na spodniej stronie ciała. W żywieniu, oprócz markowej mieszanki ziaren, nie powinno zabraknąć prosa w kłosach, siekanej gwiazdnicy pospolitej, krwawnika czy mniszka lekarskiego oraz kiełków nasion. Ponadto trzciniaki bardzo chętnie zażywają kąpieli wodnych. Rozmnażanie trzciniaków nie jest trudne, ale powodzenie lęgu zależy od dobrania się pary rodzicielskiej. Najlepiej jeśli ptaki dobiorą się samoistnie spośród grupy, niespokrewnionych ze sobą, młodych (ale najlepiej rocznych) osobników. Pary zestawiane przez hodowców są niekiedy zadziwiająco zgodne i dobrze odchowują młode, innym razem marnują lęgi. Szczególnie często zdarza się, że jaja są nie zapłodnione. Trzciniaki z upodobaniem gniazdują w wiklinowych koszyczkach, wybierając je znacznie częściej niż półotwarte budki (12x12x15 cm). Utrudnia to oczywiście kontrolę lęgu, lecz z drugiej strony parom płochliwszym, które niepokojone mogłyby porzucić młode, zapewnia pożądany spokój. Ptaki chętnie też same wiją gniazdo, o ile pomieszczenie jest odpowiednio ku temu przystosowane (dużo skupisk sztucznych lub żywych roślin, nieckowatych platform, rusztowań z gałęzi, wiechci suchej trzciny itp.). Samiec znosi materiał do budowy gniazda, a samica zaplata i formuje je w kulę. Samiczka znosi zwykle 3–6 jaj, które wysiaduje wraz z partnerem przez 12-14 dni. Pisklęta mają żółtawą skórę i rzadki puch. Zwracają uwagę białe kąciki ich dziobów. Najlepsze przy wychowie młodych są gotowe, miękkie mieszanki jajeczne z dodatkiem suszonych owadów, a także kiełki z nasion. Dość wcześnie, bo zwykle w drugiej połowie trzeciego tygodnia życia młode opuszczają gniazdo, ale są jeszcze przez kolejne 2-3 tygodnie dokarmiane przez rodziców. W niewoli wyhodowano wiele mutacji barwnych, m.in. osobniki o pomarańczowej masce, pastelowe, szeki, cynamonowe, lutino.



Para ptaków
– samica z przodu



Para gniazdująca
w klatce



Para gniazdująca
w wolierze
– samiec z prawej



Para ptaków
– samiec z prawej



Młode w wieku
siedmiu dni



Podloty po
opuszczeniu
gniazda

Trawianka (Perccottus glenii). Odontobutidae

 

Trawianka (Perccottus glenii) należy do rodziny Odontobutidae. W naturze zamieszkuje obszar od południowego wybrzeża Morza Ochockiego do Półwyspu Koreańskiego i Morza Żółtego. Dorasta maksymalnie do25 cm długości i wyjątkowo osiąga masę ciała do350 g. W wodach Polski po raz pierwszy trawianka została stwierdzona w 1993 r. w starorzeczach Wisły pod Dęblinem. Wraz z biegiem rzeki rozprzestrzeniła się na liczne jej dopływy, a także przedostała do stawów, starorzeczy i jezior. Źródłem inwazji trawianki był prawdopodobnie materiał zarybieniowy amura, tołpygi i innych ryb pochodzących z Azji. Od tej pory ryba ta uchodzi za obcy gatunek inwazyjny w naszym kraju. Według Regulaminu Amatorskiego Połowu Ryb PZW trawianki (podobnie jak sumika karłowatego i czebaczka amurskiego) po złowieniu nie należy wypuszczać do łowiska, w którym ją złowiono, ani do innych wód! Trawianka jest niezwykle żarłocznym i bezwzględnym drapieżcą – atakuje gwałtownie i z zasadzki. Praktycznie zjada wszelkie żywe organizmy (w tym przedstawicieli własnego gatunku), które przepływają jej przed pyskiem i mogą się w nim zmieścić. Jest śmiertelnym zagrożeniem i silnym konkurentem pokarmowym dla wielu naszych rodzimych gatunków ryb i płazów, na które poluje i wypiera z ich naturalnych siedlisk. Potrafi żyć w wodzie bardzo ubogiej w tlen i znosi nawet skrajne wahania jej odczynu oraz temperatury (od 1 do 37ºC). Nie straszne są jej także zanieczyszczenia wody. Jest wybitnie odporna na miejscowe choroby i pasożyty, a przy okazji rozprzestrzenia w naszych wodach swoje własne, które przywlokła z ojczystych stron. Wyjątkowo niekorzystne zmiany w środowisku (susza, zamarznięcie zbiornika do dna) potrafi przeczekać zagrzebana głęboko w mule dennym (ryba otoczona jest wtedy gęstym, ochronnym śluzem), gdzie zapada w letarg. Znajdowano osobniki wmarznięte w lód, które po odmrożeniu normalnie pływały nie wykazując żadnego uszczerbku na zdrowiu. Co do tego ostatniego stwierdzenia, to potwierdzam je w 100%. Otóż od dwóch lat utrzymuje kilka trawianek w małym, jednogatunkowym oczku wodnym o głębokości zaledwie 35 cm. Tegoroczny luty był bardzo mroźny i woda w oczku oczywiście zamarzła do dna. Wiosną okazało się, że wszystkie trawianki przeżyły, w przeciwieństwie do kilku żab zielonych, które niestety padły. Do oczek zespołowych ryba ta absolutnie się nie nadaje z powodu swojej agresywności. W oczkach jednogatunkowych chętnie się rozmnaża, ale z powodu płochliwości i chowania w kryjówkach jest mało widoczna – praktycznie trawianki można obserwować jedynie w czasie karmienia dżdżownicami, kiedy łapczywie rzucają się na pokarm. Trawianka jest bardzo ciekawym obiektem obserwacji w zimnowodnym akwarium słodkowodnym. Nie niszczy roślin, które jednak należy sadzić w zwartych kępach. Jako podłoża używamy żwirku o dowolnej granulacji. Kilka kamieni tworzących kryjówki, korzenie, łupiny orzecha kokosowego itp. doskonale polepszają dobrostan zwierząt. Wskazane jest filtrowanie wody wewnętrznym filtrem gąbkowym oraz częściowa jej podmiana (10-15%) raz na dwa tygodnie. Najlepiej utrzymywać harem złożony z samca i 3-4 samic w jednogatunkowym zbiorniku o pojemności około 200 l. Dopuszcza się jednakże towarzystwo przedstawicieli innych gatunków ryb, o ile są one większe od trawianek. Żywienie musi być oparte na karmie żywej: mniejsze ryby, dżdżownice, larwy ochotek, doniczkowce, larwy chruścików itp. Im młodszymi osobnikami dysponujemy, tym łatwiej jest je przyzwyczaić do pobierania karmy mrożonej.

W warunkach akwariowych substratem do złożenia ikry może być szklana lub ceramiczna płytka, dachówka, wysoki płaski kamień, ustawione pod kątem 40-50°. Dzięki temu substrat i ikrą możemy przenieść do lęgnika z wodą o takich samych parametrach fizyko-chemicznych. Często jednak jaja składane są na szybie akwarium. Można również odłowić parę tarlaków lub triplet (samca i 2 samice) do oddzielnego zbiornika hodowlanego i po tarle pozwolić mleczakowi (ikrzyce wyławiamy) na opiekowanie się jajami. Odławiamy go w momencie wylęgania się larw. W warunkach akwariowych narybek od samego początku żywimy stawowym „pyłem” (larwy oczlików, wrotki), najdrobniejszym zooplanktonem, nicieniami „mikro”. Po kilku dniach możemy zacząć skarmiać go miażdżonymi między dwoma szklanymi płytkami rurecznikami i doniczkowcami. Młode trawianki rosną szybko, ale nierównomiernie. Co jakiś czas trzeba więc segregować je według wzrostu w celu zapobieżenia kanibalizmowi. Na koniec jeszcze raz przestrzegam przed wypuszczaniem trawianek do jakichkolwiek cieków i zbiorników naturalnych. Takie postępowanie jest kategorycznie prawnie zabronione!



Szczegóły głowy



Para ryb
samica po lewej



Samiec w całej
okazałości



Podrośnięty narybek

Pielęgniczka Ramireza (Mikrogeophagus ramirezi). Chów

Pielęgniczka Ramireza, zwana również wenezuelską lub motylową należy do rodziny pielęgnicowatych (Cichlidae). Niewielkie rozmiary ciała (do 6-7 cm), spokojne usposobienie, żywy temperament, interesujący behawioryzm i przepiękne ubarwienie sprawiły, że wśród miłośników akwarystyki ryby te cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem. Żyją jednak stosunkowo krótko (do 3 lat). W naturze występuje zarówno w wodach krystalicznie czystych (leniwie płynące strumienie), jak i silnie nagrzanych, mętnych (niewielkie oczka wodne, a nawet wodopoje dla bydła lub przydrożne rowy), otoczonych palmami i położonych na sawannach w dorzeczu Orinoko. Odznaczają się spokojnym usposobieniem, choć między współplemieńcami częste są niegroźne utarczki i mniej lub bardziej nasilone zachowania terytorialne. Ramirezki wykazują niekiedy znacznego stopnia płochliwość. Nadają się do zbiornika zespołowego, a najlepszym dla nich towarzystwem są ryby kąsaczowate (bystrzyki i zwinniki), spokojne pielęgnice (skalary, paletki) oraz łagodne ryby labiryntowe (np. gurami mozaikowe, prętniki). W jednym zbiorniku można utrzymywać jedną, bądź kilka par razem. Dla pary ryb przeznaczamy 40-50 l. Bardzo wskazanym elementem wyposażenia akwarium są korzenie, łupiny kokosu, zatopione gałęzie, dębowe liście, szyszki olszy itp.. To głównie dzięki nim woda nabiera charakterystycznych właściwości, tak preferowanych przez omawiane ryby. Piękno barw „ramirezek” staje się najlepiej widoczne na tle soczystej zieleni. Polecam gatunki zarówno miękko- jak i twardolistne. Trzeba pamiętać o pozostawieniu wolnej przestrzeni do swobodnego pływania. Pływające paprocie są jak najbardziej pożądane, gdyż zapewniają lubiany przez ryby półcień. Można pokusić się o stworzenie zbiornika biotopowego z przytłumionym oświetleniem, mnóstwem korzeni i zatopionych gałęzi oraz dnie wysłanym grubą warstwą dębowych liści.

Dla pomyślnego chowu ramirezek, od pokoleń urodzonych i odchowanych w niewoli, twardość wody nie ma większego znaczenia i bez szkody dla zdrowia znoszą one wodę średnio twardą oraz obojętny, a nawet lekko zasadowy jej odczyn (pH 7,5). Zdarzają się jednak partie ryb nader wrażliwe na jakość wody. Generalnie jednak jest to gatunek bardzo plastyczny. Ryby są jednak wrażliwe na gwałtowne wahania temperatury – optymalna dla nich ciepłota wody wynosi 25-26ºC. Nieodzownym urządzeniem technicznym w zbiorniku jest wydajny filtr (ale o niezbyt silnym strumieniu), który z jednej strony doskonale natleniałby wodę, a z drugiej zapewniał jej krystaliczną przejrzystość. W wodzie nie może bowiem znajdować się jakakolwiek zawiesina (np. z pierwotniaków), gdyż pielęgniczki bardzo źle się wtedy czują – są płochliwe, mają złożone płetwy i przyśpieszony oddech oraz niechętnie pływają. Wkład filtra trzeba często czyścić i nigdy nie wolno dopuścić do jego zapchania. Bardzo przydatne są wkłady torfowe. Podmiany wody muszą być dokonywane regularnie, najlepiej raz w tygodniu i dotyczyć około 20% jej objętości. Pielęgniczki bardzo źle bowiem znoszą nagromadzenie w wodzie produktów przemiany materii i wyjątkowo łatwo ulegają zatruciu związkami azotu. Bezwzględnie woda chlorowana przed wlaniem jej do akwarium musi się odstać przez co najmniej dobę. Podmiany należy zawsze łączyć ze starannym czyszczeniem dna zbiornika. Wszelkie zalegające w nim resztki pokarmu, obumarłe kawałki roślin czy odchody wpływają na podwyższenie zawartości związków azotu w wodzie, co w krótkim czasie negatywnie odbija się na zdrowiu ryb.

Żywienie nie sprawia specjalnych kłopotów. Ważny jest duży udział w diecie pokarmów żywych, w tym mrożonych oraz niewielki dodatek karmy roślinnej (np. zielonego groszku). Chętnie zjadane są larwy komarów, wioślarki, oczliki, szklarki. Larwy ochotek i rureczników mogą być skarmiane, ale pod warunkiem, że dobrze znamy miejsce ich pochodzenia (ramirezki są wyjątkowo wrażliwe na zatrucia). Karmienie najlepiej jest przeprowadzać 2-3 razy dziennie, zawsze małymi porcjami. Przekarmianie, jak również monodieta łatwo prowadzą do szeregu niebezpiecznych chorób oraz niezdolności zwierząt do rozrodu. Pielęgniczki Ramireza są podatne na wiele chorób. Szczególnie łatwo dochodzi u nich do inwazji kulorzęska (ichtioftirioza) i infekcji bakteryjnych. Ryby te leczy się trudno. Są bowiem bardzo wrażliwe na chemikalia i często padają w czasie kuracji. Nowo zakupione osobniki należy każdorazowo poddawać 2-3 tygodniowej kwarantannie.



Para ryb – samiec u góry



Utarczka między samcami



Ryb nie wolno przekarmiać



Para ryb – samica z lewej



Samica



Zieleń roślin dodaje uroki



Samiec



Postawa grożąca samców



Dębowe liście podnoszą
dobrostan ryb



Dla pary wystarcza 40-50 l



Samiec odmiany
niebieskiej

Wachlarek brazylijski (Nematolebias whitei). Diapauza

W akwarium wachlarki brazylijskie (Nematolebias whitei) żyją dłużej niż w naturze, bo nawet 1,5-2 lat. Warunkiem jest jednak utrzymywanie ich w chłodnej wodzie (20–22°C), umiarkowane karmienie i rozdzielenie według płci. Ciekawym zjawiskiem w ich rozrodzie jest tzw. diapauza, czyli przerwa (zawieszenie) w rozwoju zarodka (anabioza). Omawiany gatunek odznacza się osobliwą strategią rozrodczą umożliwiającą mu przystosowanie się i przetrwanie w niekorzystnych warunkach środowiskowych. Dzieje się tak dzięki bardzo ciekawemu zjawisku występującemu w rozrodzie wachlarków (i innych gatunków sezonowych), zwanemu diapauzą. Jest to przerwa (zawieszenie) w rozwoju zarodka (anabioza), czyli stan okresowego wstrzymania jego funkcji życiowych (przemiany materii) do niezbędnego minimum. W porze deszczowej tarlaki odbywają intensywne tarło niemal codziennie, do ostatnich chwil swego krótkiego życia. Jaja są zagrzebywane w mule dennym. Wraz z nadejściem pory suchej woda stopniowo wysycha, giną wszystkie osobniki dorosłe, a jaja zdeponowane w podłożu rozwijają się bez przeszkód.

Gdy jednak woda wyparuje, a podłoże ma postać mulistego, pozbawionego tlenu błota, rozwój zarodków zostaje po raz pierwszy zahamowany (na etapie gastrulacji), zwykle na kilka miesięcy. Jest to tzw. pierwsza diapauza, będąca formą obrony wobec niesprzyjających warunków środowiskowych. Dalszy rozwój zarodka następuje po wyschnięciu podłoża i powstaniu w nim rozstępów, dzięki którym do głębszych warstw zaczyna docierać powietrze atmosferyczne z życiodajnym tlenem. Druga diapauza rozpoczyna się, gdy faza rozwoju embrionalnego jest już zakończona, i może trwać w naturze grubo ponad pół roku. Przerywają ją dopiero pierwsze opady deszczu (miękka, pozbawiona zanieczyszczeń i chłodniejsza woda). W podłożu zwiększa się nagromadzenie dwutlenku węgla. Wkrótce ze złożonych jaj zaczynają masowo wylęgać się larwy, a wraz z nimi – cała masa najróżniejszych mikroorganizmów, służących narybkowi za pierwszy pokarm. Zwykle nie ze wszystkich jaj od razu wylęgają się larwy – część z nich wydostaje się z osłonek jajowych dopiero podczas drugiego lub kolejnego opadu deszczu. To przystosowanie zabezpiecza z kolei nowe pokolenie (i gatunek jako taki) przed całkowitą zagładą w przypadku powrotu suszy lub niewystarczających opadów, które uniemożliwiłyby normalny rozwój i zdobycie pokarmu. Gdy jednak wszystko ułoży się pomyślnie (brak anomalii pogodowych), następuje swoisty wyścig z czasem. Narybek wyjątkowo szybko podejmuje żerowanie i dobrze karmiony, rośnie niemal „w oczach” (przemiana materii u gatunków sezonowych przebiega bardzo szybko). Praktycznie już po kilku tygodniach życia młode rybki są zdolne do rozrodu. Dobrze odżywiane, wycierają się w akwariach niemal codziennie (tzw. ciągły cykl rozrodczy).



Para ryb –
samiec u góry


Wachlarki trą się
w sposób ciągły


Najlepszym substratem dla
ikry jest wygotowany torf
włóknisty


Podstawę żywienia wachlarków
stanowi pokarm żywy