Guianacara stergiosi. Chów

Dorosły samiec

W naturze ojczyzną tej pięknej, bardzo spokojnej i często nader płochliwej ryby są wody Wenezueli. Należy do rodziny pielęgnicowatych (Cichlidae). W odpowiednio urządzonym akwarium przejawia wiele ciekawych zachowań. Przedstawiciele rodzaju Guianacara (po angielsku zwani: Bandit Cichlids) są do siebie bardzo podobni, co czyni je trudnymi do identyfikacji.

 

Para ryb – samica u dołu. Ubarwienie omawianych ryb jest szaro-beżowo-brązowe z elementami żółci, zwłaszcza na płetwach

U G. stergiosi nie ma jednak z tym problemu. Ma on bowiem charakterystyczną, czarną, czworokątną lub owalną plamę zlokalizowaną w środkowej części ciała, pod linią naboczną. Może ona wszakże przybrać formę dość cienkiego pasa, ale rysunek plamy na nim będzie wtedy i tak mniej lub bardziej widoczny. Kolejnym elementem wyglądu u dorosłych osobników jest czarny pas przechodzący pionowo przez głowę, w tym przez oko.

 

G. stergiosi to gatunek spokojny, ale płochliwy

G. stergiosi to gatunek płochliwy. Moja para została przeze mnie kupiona od hodowcy, który utrzymywał ją w bardzo dużym zbiorniku ze stadem kilkudziesięciu dorosłych płaskoboków tępogłowych (Metynnis hypsauchen). Po aklimatyzacji i wpuszczeniu do 240 l akwarium, urządzonego z pietyzmem i dedykowanego tylko ziemiojadom, stały się one skrajnie lękliwe. Przez cały czas kryły się w korzeniach i/lub kryjówkach utworzonych przez kamienie i rury z PCW.

 

W chwilach stresu ubarwienie ryb blednie

Ubarwienie ryb znacznie zbladło. Dopiero po przeszło miesiącu zaczęły one nieśmiało wypływać z kryjówek i aktywniej żerować. Co ciekawe, stało się to zupełnie niespodziewanie, bez nijakiej uchwytnej przyczyny. Ot, pewnego dnia, jak gdyby nigdy nic, ziemiojady wypłynęły na wolną przestrzeń z przodu zbiornika. Była ona pokryta 3-4 cm warstwą drobnego piasku, który zaczęły z lekka przekopywać w poszukiwaniu pokarmu.

 

Tu widać charakterystyczne, ciemne elementy ubarwienia

Niektórzy hodowcy twierdzą, że na zmniejszenie lękliwości u omawianego gatunku najlepszy wpływ ma obecność innych, zbliżonych wielkością spokojnych pielęgnicowatych. Dlatego też „gujanki” te dobrze nadają się do odpowiednio urządzonego akwarium zespołowego, przy czym osobniki młodociane powinno się chować w grupach po kilka, kilkanaście osobników.

 

Para w akwarium jednogatunkowym

Cechą znamienną G. stergiosi jest także ich łagodne i spokojne usposobienie. Raz nieopatrznie przeniosłem wraz z kępą rogatka trzy młodociane osobniki wieloplamki (Phalloceros caudimaculatus) o długości około 1 cm. Byłem pewny, że zostaną szybko zjedzone. Tymczasem nic takiego się nie stało. Ryby absolutnie się nimi nie interesowały, co więcej nawet w okresie opieki nad ikrą i młodymi nigdy ich nie atakowały. W końcu sam je odłowiłem, bo pięknie wyrosły na karmie dla pielęgnic i zaczęły zagrażać kolejnemu pokoleniu larw.

 

G. stergiosi to generalnie ryby odporne

Przedstawiciele rodzaju Guianacara preferują większe zbiorniki, choć dobraną parę ryb można utrzymywać w 130-150 l. Woda powinna być miękka do średnio twardej (do 17°n), lekko kwaśna (pH 6-6,7), o temperaturze 24-27°C. Ryby te należą jednak do dość odpornych i hodowane od pokoleń w domowych akwariach dobrze przystosowały się do wody zarówno twardszej, jak i o wyższym pH (nawet lekko zasadowym).

 

Dobra filtracja wody i regularne jej podmiany są nieodzowne

Odpowiednio przyzwyczajone długotrwale znoszą ciepłotę wody w okolicach 20°C, choć ich zachowanie jest wówczas mało ciekawe, zdecydowanie bardziej wycofane i raczej nie ma co liczyć na rozród. Bardzo ważny jest system filtracji, który powinien zapewniać klarowną i doskonale natlenioną wodę. Nieodzowne są regularne (zwykle raz w tygodniu) jej podmiany na świeżą w objętości do 20%.

 

Lekki ruch wody zapewnia rybom prawidłowy dobrostan

Woda powinna przez cały czas być w lekkim ruchu, przy czym miejscami jej prąd może być silniejszy, np. przy wylocie z filtra. Wcześniej, przy okazji omawiania innych gatunków ziemiojadów pisałem, że trwające przewlekle zbyt wysokie stężenie związków azotu w wodzie może u osobników młodocianych skutkować zahamowaniem wzrostu, a u dorosłych wywołać groźną chorobę jaką jest dziurawica.

 

Piasek jest lepszy niż żwirek, ale …

Podłoże powinna stanowić warstwa piasku o grubości 4-5 cm, który może być przez ryby mniej lub bardziej przekopywany (spotyka się osobniki, które prawie wcale nie kopią). Miejscami wskazane jest ułożenie większych kamieni i korzeni. Także łupiny kokosu, zatopione gałęzie, bukowe lub dębowe liście (ale nie za dużo – wystarczy kilka), lignity są bardzo wskazane.

 

Żywienie ryb nie sprawia kłopotów, ale niekiedy nie chcą one jeść określonego rodzaju pokarmu

Żywienie nie przedstawia większych problemów. Należy jednak zwracać uwagę, aby pokarm był zawsze najwyższej jakości. Oprócz suchych granulatów i karm płatkowych (z dużą zawartością białka) ryby chętnie jedzą mrożonego kryla, krewetki, ochotkę, wodzienia, solowca, doniczkowce, a nawet kawałkowane dżdżownice lub bardzo dobrze przepłukanego rurecznika (odpowiednio przechowywanego!).

 

Z roślin najlepiej jest użyć gatunki swobodnie unoszące się po powierzchni wody

W zbiorniku z ziemiojadami bardzo dobrze sprawdza się roślinność pływająca (najas, rogatek, pistia, limnobium), którą ryby te zupełnie się nie interesują. Jej warstwa tonuje także zbyt silne oświetlenie, co polepsza ich dobrostan i wybarwienie. Inne gatunki roślin mogą być częściowo niszczone (zaleca się sadzić je w pojemnikach) lub zrywane z korzeni, ale dotyczy to głównie par odchowujących potomstwo.

 

 

Prętnik karłowaty. Rozród c.d.

Pięknie wybarwiony samiec

O chowie i rozmnażaniu prętnika karłowatego (Trichogaster lalius) – pięknego gatunku, należącego do rodziny guramiowatych (Osphronemidae) pisałem już kiedyś tu:

„Prętnik karłowaty. Chów i rozród”

 

 

Para podczas zalotów – samica u dołu

Ostatnio trafiła mi się wyjątkowo urodziwa para tych ryb. Od razu je zakupiłem i postanowiłem rozmnożyć. Do tarła doszło w niewielkim, gęsto zarośniętym (ludwigia, bucefalandry, najas, rzęsa) akwarium o pojemności 5 l. Było ono wypełnione w 80% wodą z filtra RO (jej twardość wynosiła tylko 2-3ºn).

 

 

Gniazdo z unoszącymi się na powierzchni wody ziarnami ikry

Samiec szybko zbudował gniazdo na powierzchni wody, wplatając w nie części roślin pływających – tu rzęsy drobnej. Jak wiadomo z literatury, ikra prętników zawiera sporo tłuszczu, co sprawia że jest lżejsza od wody i sama wypływa na jej powierzchnię.

 

 

 

 

Para tarlaków – dymorfizm płciowy jest u prętników bardzo wyraźny

Samica złożyła w sumie około 70 jaj, co jest zadowalającym wynikiem. Po tarle została odłowiona wraz z samcem, który w tym przypadku niezbyt chętnie podejmował się opieki nad jajami. Larwy wylęgły się po około 36 godzinach. Z wykarmieniem narybku hodowcy mają zwykle spory problem. Jest on bowiem bardzo drobny.

 

 

 

Podrośnięty nieco narybek prętnika karłowatego

Pierwszych pokarmem mogą być pierwotniaki, które możemy wyhodować na pożywkach organicznych (skórka banana, kawałki marchwi, suche rośliny wodne itp.) lub z preparatów gotowych (np. Protogen) oraz wrotki. Dopiero po około tygodniu można skarmiać najdrobniejszymi larwami oczlika. To żywienie idealne, ale hodowcy często stosują karmy suche lub tzw. zieloną wodę z zielenicami i euglenimami.

 

Samiec bywa natarczywy i agresywny wobec samicy

U młodych rybek błędnik (labirynt) wykształca się dopiero po około dwóch tygodniach od wylęgu. Stąd należy zapewnić im delikatne napowietrzanie wody. W ogóle okres przechodzenia na oddychanie powietrzem atmosferycznym jest dla narybku dość krytyczny – tu trzeba zapewnić dobrą temperaturę powietrza nad wodą, inaczej może dojść do przeziębienia błędnika i upadków.

 

Samiec przejmuje opiekę nad potomstwem, ale po tarle można go odłowić wraz z samicą

A zatem dbajmy, aby różnica pomiędzy ciepłotą wody i powietrza atmosferycznego nad nią była jak najmniejsza – zabezpiecza to błędnik przed chorobą, która niestety prawie zawsze kończy się śmiercią. Młode należy też segregować według wzrostu, gdyż rosną bardzo nierównomiernie i możliwy jest wśród nich kanibalizm.

Pielęgniczka Ramireza (Mikrogeophagus ramirezi). Tarło

Para w akwarium tarliskowym – samica z lewej

W niniejszym wpisie postanowiłem pokazać na zdjęciach tarło u pielęgniczki Ramireza (Mikrogeophagus ramirezi). Więcej o tym gatunku pisałem wcześniej tu:

„Pielęgniczka Ramireza. Chów”

„Pielęgniczka Ramireza. Rozród”

 

Z tyłu samica – widać wynicowane pokładełko

Samica czyści miejsce na gniazdo

Samiec (u góry) adoruje partnerkę

Samica składa ikrę na połówce glinianej mufki

Widoczne pokładełko u samicy

Samiec (z przodu) przygotowuje się do zapłodnienia ikry

Chwila przerwy w tarle – samiec u góry

Samica znowu składa jaja

Tu samica składa jaja, a samiec polewa je mleczem

Samica przybiera różne pozycje podczas składania jaj

Przymiarka tarlaków do kolejnej tury aktu płciowego

Tarło – piękny widok w akwarium

Trącym się rybom należy zapewnić absolutny spokój

Tarło trwa w najlepsze

Składanie jaj i jednoczesne ich zapładnianie

Tarlaki w ogóle nie bały się fotografa i błysków lampy aparatu

Tarlaki nie zjadały jaj, co czasem czynią inne „ramirezki”

Tu samiec jakby asystował samicy podczas składania jaj

Samica w ferworze deponowania komórek jajowych

To jeden z ostatnich aktów tarła

W zbiorniku tarliskowym

W akwarium hodowlanym ujmuje bujna i różnorodna roślinność

Teraz samica przejmuje opiekę nad ikrą, a samiec strzeże gniazda w ramach rewiru legowego

Buszowiec senegalski (Ctenopoma kingsleyae) – chów i rozród

Para buszowców – samiec u góry

Ta należąca do rodziny łaźcowatych, błędnikowatych (Anabantidae) okazała afrykańska  ryba dorasta w akwarium do około 20 cm. W naturze zamieszkuje wody od Mauretanii po Demokratyczną Republike Kongo. Nazwa w jęz. angielskim to: Tailspot Ctenopoma lub Kingsley’s climbing perch (Mary Henrietta Kingsley, 1862-1900 była angielską pisarką i badaczką Afryki).

Możliwość schowania się wśród roślinności znacznie podnosi dobrostan buszowców

Po przyniesieniu w nowe miejsce ryby są płochliwe i chowają się w kryjówkach. Do wypłynięcia z nich zmusza je konieczność zaczerpnięcia, co jakiś czas powietrza atmosferycznego (błędnik, czyli labirynt). Osobiście nie zauważyłem, by kiedykolwiek atakowały mniejszych współmieszkańców, ale wielu autorów zwraca uwagę, że mogą zjadać małe ryby. Inni przestrzegają wprost, że to ryba agresywna.

Buszowce dorastają w akwarium do około 20 cm

W wieku dorosłym wymaga dużego akwarium (300 l i powyżej). Powinno być ono niezbyt wysokie (do 30 cm) i wyposażone w rozmaite kryjówki: korzenie, gałęzie, lignity, kamienne groty itp. Bardzo pożądana jest roślinność pływająca (dająca lubiany przez ryby półcień, ale absolutnie nie blokująca im całkowicie dostępu do powierzchni wody) oraz podwodna, sadzona w zwartych kępach z pozostawieniem tu i ówdzie wolnej przestrzeni do pływania.

Parę dorosłych osobników najlepiej jest chować w zbiorniku gatunkowym

Zasadniczo dorosłe pary należy utrzymywać oddzielnie. Młode osobniki (chów w grupie) nadają się do zbiornika towarzyskiego ze spokojnymi, łagodnymi gatunkami, choć najlepiej jest przeznaczyć dla nich akwarium jednogatunkowe. Czasami trafiają się osobniki nader zadziorne, zwłaszcza wobec współplemieńców i małych, nieruchliwych ryb.

Zwłaszcza początkowo, po przeniesieniu do nowego zbiornika ryby mogą wykazywać zwiększoną płochliwość

Dymorfizm płciowy jest dość słabo zaznaczony. Płeć najpewniej można ustalić u osobników dorosłych. Samiec ma dwie ciemne plamy – jedną u nasady płetwy ogonowej, a drugą za oczami. Ponadto mleczak może mieć kolczyste wyrostki na pokrywach skrzelowych i pod oczami (stąd łapanie ryb siatką może być problematyczne).

Choć wygląd buszowców może wydać się groźny, to jednak nie są to ryby specjalnie agresywne

Buszowce łatwo wyskakują ze zbiornika, stąd powinien być on szczelnie przykryty. Woda może być zarówno miękka, jak i twarda (5-22°n), o temperaturze 23-26°C i odczynie od lekko kwaśnego po lekko zasadowy (pH 6-7,5). Wystarcza jej podmiana w objętości 15-20% raz w tygodniu. Nieodzowna jest wydajna filtracja wody.

 

Buszowce są generalnie wszystkożerne, ale najchętniej jedzą pokarm żywy

Żywienie powinno być oparte na pokarmach żywym i mrożonych zwierzęcego pochodzenia. Zjadana jest także karma sucha, ale niektóre osobniki mają wyraźną ku niej awersję. Raz na jakiś czas można zapodać także sparzony liść sałaty, szpinaku lub mniszka lekarskiego.

 

Buszowce mają labirynt (błędnik), stąd ważne jest, aby nie uległ on przeziębieniu

Do tarła konieczna wyższa temperatura wody – 28-29°C, pH około 6 i duży zbiornik z roślinnością pływającą. Gniazdo nie jest budowane na powierzchni wody. Nie występuje tu także żadna forma opieki nad potomstwem. Ikra zawiera dużo tłuszczu i unosi się na powierzchni. Samica może złożyć zwykle do około 1000 jaj. Larwy wylęgają się po 1-2 dobach.

Ryby muszą mieć nieskrępowany niczym dostęp do powierzchni wody

Po kolejnych 2-4 dobach zaczynają swobodnie pływać i żerować. Narybek karmimy początkowo larwami oczlików, wrotkami i drobnymi larwami solowca. Po około 10 dniach można zacząć podawać mu węgorki „mikro”, najdrobniejszy zooplankton i drobno siekane rureczniki. W odchowie młodych bardzo ważna jest higiena zbiornika i częste, duże podmiany partii wody.

Crenicichla proteus. Rozród

Umizgi tarlaków – z przodu samica z pękatym, srebrzysto-różowym brzuchem

Tarło i odchów potomstwa są najbardziej udane, jeśli osobniki rodzicielskie są dobrze dobrane. Najlepsze pary uzyskuje się z zestawiania młodych, ale całkowicie już dojrzałych nie tyle płciowo, co rozpłodowo (pełnia rozwoju somatycznego, kondycja hodowlana), niespokrewnionych ze sobą ryb, którym umożliwiono spontaniczny dobór partnera płciowego.

 

Oboje rodzice troskliwie opiekują się narybkiem

Tak złączone pary są najtrwalsze, a tworzące je tarlaki najlepiej odchowują potomstwo. Pary zestawiane przez hodowcę, czyli „na siłę” często wcale nie są zainteresowane tarłem, a bywa że okazują sobie wrogość lub nagminnie marnują ikrę lub larwy.

 

 

 

Samica zdaje się przejawiać większą nerwowość

Zbiornik tarliskowy musi obfitować w zakryte kryjówki (groty, kawałki rur, łupiny kokosu itp.). Z roślin podwodnych raczej rezygnujemy. Można natomiast przysłonić lustro wody gatunkami pływającym. Optymalna temperatura wody to 27-28°C, a odczyn lekko kwaśny (pH 6,5), a twardość – około 10-14°n.

 

 

 

Samiec ze starszym potomstwem

Niemniej udane tarło może przebiegać już przy 23-24°C i odczynie zasadowym oraz przy twardości rzędu 20°n (tu jednak woda musi być dobrej jakości (minimalna zawartość w niej związków azotu).

 

 

 

 

 

Samiec odgania wszelkich intruzów, w tym zanurzoną w wodzie rękę hodowcy lub siatkę

O nadchodzącym tarle może świadczyć barwa brzucha ikrzycy – od wyraziście biało-srebrzystej po różową. Ponadto tarlaki zachowują się niespokojnie – pływają to tu, to tam, sprawdzając różnorodne kryjówki. W pewnym momencie samica znika w jednej z nich i pojawia się czasami tylko w okresie karmienia, bądź spłoszona (np. puknięciami w szybę itp.). Tarło ma miejsce w zamkniętej kryjówce, a lepka ikra zostaje złożona na jej stropie.

 

Obserwacja zgranej, opiekującej się potomstwem pary „krenicichli” to fascynujące przeżycie dla hodowcy

Ikrzyca składa z reguły między 150 a 250 ziaren ikry. Od tej chwili samica prawie nie opuszcza kryjówki i pieczołowicie opiekuje się jajami. Dla opiekuna ryb jest to zwykle nieomylny znak, że ryby odbyły tarło (często bowiem trudno je zauważyć, a co dopiero sfotografować). Samiec zaś nerwowo patroluje zbiornik i jest w tym czasie bardzo nerwowy. Gdy już wylęgną się larwy samica co i raz, błyskawicznie niczym strzała, pojawia się na zewnątrz, chwyta kęs pokarmu i zaraz wraca z powrotem do kryjówki.

 

Niekiedy ikra jest zjadana, nawet kilka razy z rzędu

Zdarza się, że pierwsza ikra jest zjadana, niekiedy kilka razy z rzędu, zwłaszcza gdy para jest młoda i/lub często niepokojona. Czasem, odbywszy pierwsze tarło w nowym zbiorniku bywa, że nawet dobra para marnuje jaja (zwykle tylko raz). Wylęg larw następuje po 2,5-3 dobach. Po kolejnych 1-2 mogą one zostać przeniesione przez samicę w mniej lub bardziej osłonięte miejsce, np. do wnętrza kokosu (u mnie), między korzenie, do wnętrza rury, w zagłębienie dna, ale pod osłoną jakiegoś elementu wystroju, np. doniczki, kamienia itp. Od tej chwili mija jeszcze około 5 dni zanim narybek zacznie swobodnie pływać po zbiorniku i łapczywie żerować.

 

„Krenicichle” uchodzą za doskonałych rodziców

Rodzice są bardzo troskliwi, a początkowy schemat ich behawioru w okresie opieki nad potomstwem jest typowy dla sporej części południowoamerykańskich pielęgnicowatych – samica opiekuje się ikrą i larwami, podczas gdy samiec strzeże terytorium lęgowego. Po rozpłynięciu się narybku ryby zajadle strzegą go razem. Z impetem atakują każdego intruza, w tym zanurzoną do wody rękę hodowcy lub siatkę. Mogą wszakże spłoszyć się na tyle, że w panice chronią się w kryjówkach, co może skończyć się urazem.

 

Kłótnie pomiędzy tarlakami zdarzają się u „krenicichli” dość rzadko

Pomiędzy rodzicami zdarzają się także kłótnie, które w skrajnych przypadkach mogą doprowadzić do poturbowania, a nawet śmierci samicy. Ich nasilenie występuje nie tylko w sytuacji, gdy miot zostanie utracony i samiec chce czym prędzej ponownie odbyć tarło (ikrzyca nie ma jeszcze wtedy zapasu dojrzałych komórek jajowych w jajnikach i nie odpowiada na jego zaloty, co wywołuje u mleczaka mniejszą lub większą agresję). Do ataków ze strony samca może dochodzić także w czasie odchowu potomstwa.

 

Samica ze starszym potomstwem

Jedni hodowcy odławiają wtedy jednego z tarlaków (zwykle samca), a inni wpuszczają do zbiornika tzw. target fish (zbrojnik, kiryśnik, itp.), która ma za zadanie skupiać agresję rodziców na niej, zamiast na partnerze lęgowym (target fish musi mieć oczywiście zapewnione bezpieczne kryjówki).

 

 

 

Para wśród potomstwa

Jeszcze inni dostawiają do akwarium z „krenicichlami” drugie, mniejsze (oba zbiorniki muszą stykać się szybami a ryby widzieć nawzajem) ze współplemieńcami lub jakimikolwiek innymi rybami, co daje taki sam efekt jak wpuszczenie target fish (tu jednak żadna ryba nie cierpi wskutek ewentualnego fizycznego nękania).

 

 

W okresie tarłowym ubarwienie ryb staje się bardziej wyraziste

W przeciwieństwie do wielu innych gatunków pielęgnic południowoamerykańskich, których potomstwo we wczesnych etapach swego wzrostu i rozwoju jest częstokroć mało atrakcyjne, szare, bez wyrazu, młode „krenicichle” są prawdziwą ozdobą zbiornika, szczególnie w dużej grupie. Mają charakterystyczną czarną pręgę wzdłuż ciała i pływają w mniej lub bardziej zbitej gromadzie.

 

 

Młode „krenicichle” rosną szybko i są bardzo żywotne

Szybko rosną i są bardzo żarłoczne. Zjadają właściwie każdy pokarm pochodzenia zwierzęcego (w tym markowy granulat), który mogą połknąć, ale najlepsze na początek są dla nich larwy solowca, nicienie „mikro”, moina, oczlik oraz wszelkie karmy suche dla pielęgnic południowoamerykańskich.

 

 

 

Młode są żywotne, odporne i łatwe w odchowie

Starsze jedzą drobno siekane rureczniki i doniczkowce, zooplankton, mrożonki mięsne itp. Kluczowe jest segregowanie narybku według wzrostu, gdyż w przeciwnym razie nieuchronnie wystąpi kanibalizm. Generalnie osobniki młodociane są żywotne, odporne i łatwe w odchowie. Ich dobremu wzrostowi sprzyjają częste podmiany wody, dobre natlenienie i stała jej temperatura, a także obfite karmienie i przestronny zbiornik.

 

Młode rosną, a opieka rodziców wcale nie słabnie

Od rodziców można ich oddzielić (lub tarlaki od nich) już w wieku 3 tygodni, ale osobiście wolę dłużej napawać wzrok troskliwością pielęgnic. Choć ich opieka polega głównie na żywiołowej obronie młodych to wrażenia z obserwacji są niezapomniane.

 

 

 

„Krenicichle” opiekujące się potomstwem to niezapomniany widok

O chowie Crenicichla proteus pisałem tu:

„Crenicichla proteus.Chów”

O paletkach nieco nostalgicznie, cz. II

Tarło na glinianym stożku

Larwy wylęgły się w terminie. Ku mojej radości procent zbielałej ikry był znikomy. Z chwilą wchłonięcia zawartości woreczków żółtkowych młode podjęły intensywne żerowanie na skórze obojga rodziców. Teraz stopniowo rozpocząłem umiarkowane karmienie tarlaków skrobanym sercem wołowym. Miały wilczy wprost apetyt. Para wzorowo opiekowała się potomstwem, nigdy też nie dochodziło pomiędzy rodzicami do jakichkolwiek nieporozumień. Moja euforia sięgała zenitu.

 

Moment składania ikry

Szybko jednak musiałem „wrócić na ziemię”, bo oto pojawiły się pierwsze problemy. Przeglądając literaturę fachową stwierdziłem, że dzień, w którym należy po raz pierwszy zacząć dokarmiać narybek nie jest jednoznacznie określony. Pytałem wielu hodowców handlujących na warszawskiej giełdzie akwarystycznej i ku mojemu zaskoczeniu udzielane mi porady były również zgoła różne. Jeden starszy jegomość, handlujący ochotką i żyworódkami podpowiedział mi, żeby już od 5-go dnia podawać larwy solowca, drugi – że dopiero po dwóch tygodniach.

 

Opieka nad ikrą

Inny znowu gaduła, który sprzedawał piękne żabienice i kryptokoryny twierdził, iż solowca w ogóle nie należy podawać, lecz tylko nicienie „mikro” i to dopiero od 3-4-go tygodnia życia narybku. Hm, co robić? Nie chcę przecież stracić przychówka, a pomyślne odchowanie go stało się teraz moim najważniejszym celem. W końcu pewien  właściciel sklepu zoologicznego w Warszawie przekonał mnie, aby przy wyborze momentu dokarmiania narybku najlepiej kierować się własną intuicją i swoistym wyczuciem, aniżeli książkowymi radami. Była to znakomita porada.

 

Młode żerujące na skórze rodziców

Postanowiłem rozpocząć podawanie młodziutkim paletkom larw słonaczków po tygodniu od rozpoczęcia przez nie żerowania na skórze rodziców. Wylęganie pokarmu rozpocząłem w dwóch plastikowych miskach na sałatki. I nagle, falstart – z zakupionych po okazyjnej cenie na giełdzie akwarystycznej jaj solowca nic się nie wylęgało. Nauczony przykrym doświadczeniem, czym prędzej nabyłem tym razem pewne jaja skorupiaka markowej firmy. Ku swojej radości pierwsze naupliusy miałem już po 24, ale gros z nich wylęgało się po 36 godzinach.

 

Samica z młodziutkim potomstwem

I wtedy o mały włos byłem bliski utraty całego paletkowego przychówka. Otóż nie wiedziałem, że solowce należy odsączać i podawać po przepłukaniu. Ja wlewałem je do akwarium z młodymi wraz z solanką. Na szczęście w porę zauważył to jeden ze starszych stażem kolegów, który solowcami wykarmiał narybek skalara. Zbesztawszy mnie nakazał każdorazowo do ich odcedzania używać filtrów do kawy, albo czystego, gęstego materiału. Wkrótce jednak okazyjnie kupiłem zestaw specjalnych sitek do przesiewania larw słonaczków, z którymi do tej pory się nie rozstaję.

 

Prawidłowo rozwijające się młode

Dopóki młode jadły jeszcze wydzielinę skóry rodziców oraz naupliusy solowca, z ich wykarmieniem nie było problemu. Rybki miały zaokrąglone brzuszki i widać było, że są zdrowe i czują się dobrze. Problem powstał w momencie, gdy w wieku około miesiąca postanowiłem oddzielić parę rodzicielską. Przeglądając literaturę fachową ponownie stwierdziłem, że w zasadzie młode paletki należy karmić tymi samymi pokarmami, co dorosłe tyle, że odpowiednio rozdrobnionymi.

 

Cierpliwość w hodowli bardzo popłaca

Zacząłem, więc od drobno siekanego mrożonego serca wołowego i indyczego. Ryby zupełnie nie chciały go jeść. Po kilku dniach padło mi kilka sztuk i to nie tych cherlawych, lecz najbardziej wyrośniętych. Łzy stanęły mi w oczach. Gorączkowo zastanawiałem się, co robić. W owym czasie mój pierwszy miot paletek uratował zaprzyjaźniony starszy hodowca ze wspomnianej stołecznej giełdy akwarystycznej. Kazał czym prędzej podmienić 50% wody na świeżą, a potem codziennie dokonywać 20% podmian i gruntownie czyścić przy tym dno zbiornika ze wszelkich resztek i nieczystości oraz starannie płukać gąbkę filtra wewnętrznego.

 

Troskliwość rodziców to cecha osobnicza

Ów akwarysta poradził mi też, aby młodym paletkom podawać mrożonego oczlika, którego po rozpuszczeniu w małym naczynku należy następnie przelać zimną bieżącą wodą i odcedzić na gęstym siteczku. Trzeba jednak zrobić coś jeszcze. Otóż do zbiornika z podrośniętym narybkiem dobrze jest wpuścić około 20 sztuk małych (1,5-2 cm) zbrojników niebieskich lub średniej wielkości ampularii, które znakomicie wyjedzą wszelkie niedojedzone resztki karmy.

 

Odchowanie potomstwa to ukoronowanie hodowli

Oprócz oczlika i moiny podawałem też siekany grindal i rureczniki. Ten ostatni pokarm, w owym czasie nie tak kontrowersyjny jak dziś, musi jednak pochodzić ze sprawdzonego źródła, bo w przeciwnym razie może dojść do zarażenia narybku pasożytami lub zatrucia. Mój wybawca od lat pozyskiwał rureczniki w naturalnych stawach i ciekach i nigdy nie słyszał zażaleń ze strony swoich klientów. Jego „robaki” były po prostu czyste.

 

Skóra prawidłowo wydzielająca odżywczą wydzielinę oraz dobry pokarm dodatkowy, to podstawa odchowu młodych

Taki schemat żywienia stosowałem do wieku około 2,5 miesięcy, kiedy to rybki przestały być aż tak wybredne i zaczęły wreszcie pobierać mrożone rozwielitki i mysis oraz siekane: serce wołowe i indycze, dorosłe solowce, szklarki, doniczkowce, a także lane kluski. Ryby rosły jak na drożdżach i część z nich trzeba było przenieść do innych zbiorników. Odchowałem wtedy ponad 150 sztuk dorodnych, pięknych paletek.

 

W czasie tarła rybom należy zapewnić absolutny spokój

Ciągle bowiem odkrywam w tych cudownych rybach coś nowego. Przez lata hodowli nauczyłem się je skutecznie leczyć i rozmnażać. Jednakże w czasie, gdy stawiałem swe pierwsze kroki na paletkowym gruncie moja droga do sukcesu hodowlanego nie była łatwa. To głównie dzięki życzliwości starszych i doświadczonych hodowców udało mi się przezwyciężyć barierę i zdobyć cenne doświadczenie.

 

Dróg do sukcesu hodowlanego jest wiele. Ja opisałem tylko jedną z nich, którą poszedłem przed wielu laty …

Gdyby nie przyszli mi w porę z pomocą pewnie zrezygnowałbym z hodowli paletek i zajął się innymi gatunkami. A tak, na zawsze złożyłem wierność królowej Amazonki 🙂 Pod poniższym linkiem można przeczytać cz. I niniejszego wpisu:

„O paletkach nieco nostalgicznie, cz. I”

Crenicichla proteus. Chów

Samica z czerwono-czarnym rysunkiem na płetwie grzbietowej

W rodzaju Crenicichla wydzielono wiele grup, a omawiany gatunek należy do grupy Saxatilis. Jej przedstawiciele mają po bokach ciała mniejsze lub większe ilości błyszczących złociście punktów przypominających cekiny (stąd angielska nazwa grupy: Spangled Pike Cichlids). U C. proteus (nazwa w jęz. angielskim to: Proteus Pike Cichlid) owych porozrzucanych po bokach ciała świecących cekinów jest niewiele.

 

Samiec ze słabo widocznym podłużnym, ciemnym pasem

Różnice między gatunkami są tu niekiedy tak subtelne, że w praktyce bardzo trudno jest z całą pewnością stwierdzić z jakim tak naprawdę mamy do czynienia. Sprawę dodatkowo komplikują liczne odmiany geograficzne, a także przeróżne i wszechobecne dziś krzyżówki, do których światły akwarysta nie powinien nigdy dopuszczać w swoich akwariach.

 

Para ryb – samica u dołu

Charakterystyczne dla ryb wspomnianej grupy są dwie jednolicie czarne plamy (większa tuż za pokrywą skrzelową i mniejsza u nasady płetwy ogonowej). Mogą być one mniej (czasami zlewają się z opisanym niżej ciemnym pasem) lub bardziej widoczne. Znamienny jest także ciemny, dość gruby pas (pręga) biegnący wzdłuż ciała (od pyska po nasadę ogona, a bywa że rozmyty sięga po same krańce płetwy ogonowej), który może składać się z ciemnych (zwykle czarnych) plam, które w mniejszym lub większym stopniu łączą się ze sobą lub pozostają rozerwane.

 

Para ryb – samiec u góry

Crenicichla proteus należy do rodziny pielęgnicowatych (Cichlidae). W naturze występuje w dorzeczu Amazonki (Ekwador, Peru). Ryba ma wydłużone, torpedowate ciało, jest zwinna, ruchliwa i silna. Zasadniczo nie nadaje się do chowu w typowym zbiorniku towarzyskim (chyba, że przejściowo i właśnie jako osobniki młodociane).

 

Po wpuszczeniu do nowego zbiornika ryby są dość blado ubarwione

Zupełnie młode osobniki wykazują raczej umiarkowaną agresję, choć wszystko zależy od cech osobniczych, rozkładu płci w zbiorniku, jego urządzenia itp. Wraz z nimi można natomiast chować inne, podobnej wielkości, spokojne gatunki pielęgnic południowoamerykańskich, a także wiele sumowatych i zbrojników. Szczególnie jest to możliwe w dużym akwarium z mnóstwem różnorodnych kryjówek.

 

U „krenicichli” najbardziej rozwinięta jest agresja wewnątrzgatunkowa

U omawianych ryb najsilniej rozwinięta jest agresja wewnątrzgatunkowa. Wykazują ją najbardziej wobec siebie młode samce, które dojrzały płciowo i zaczynają dobierać się w pary. Złączone spontanicznie tarlaki lepiej jest trzymać oddzielnie od wszystkich innych ryb, gdyż w okresie tarłowym stają się szczególnie agresywne.

 

Samiec jest większy – u góry

Samiec jest większy – dorasta do około 20 cm (w akwarium mierzy zwykle 15-18 cm). Jednak mniejsza samica jest barwniejsza – na płetwie grzbietowej widnieje u niej podłużny czerwony rysunek ze zwykle 2-3 czarnymi plamkami. W okresie bezpośrednio poprzedzającym składanie ikry partie brzuszne przybierają u ikrzycy jeszcze bardziej biało-srebrzysty, a czasami wręcz różowy odcień.

 

Dużo kryjówek w zbiorniki i żywy pokarm to podstawa dobrego dobrostanu „krenicichli”

Omawiane ryby są dość odporne i tolerancyjne odnośnie parametrów fizyko-chemicznych wody, ale najlepiej jeśli jej twardość zawiera się w przedziale 7-20°n. Temperatura wody może zaś oscylować w przedziale 23-27°C, a odczyn – pH 6,3-7,5. Cotygodniowe podmiany 10-20% objętości wody na świeżą są w zupełności wystarczające. W akwarium musi działać wydajny filtr, aby zapewnić dobrą jakość (sprawna eliminacja związków azotu) i natlenienie wody. Dla dobranej pary zbiornik powinien mieć pojemność, co najmniej 250 l (dobrze przykryty).

 

Najlepsze dla „krenicichli” są rośliny pływające

Do wystroju zbiornika używamy tu zatem wszelkich korzeni (w tym obrośniętych roślinami, np. mikrozorium, anubiasem, mchami itp.), kawałków rur z PCW, drewna, lignitów, zatopionych gałęzi, łupin kokosu, kamiennych grot, bukowych lub dębowych liści, itp. W sytuacji optymalnej woda powinna obfitować w garbniki i mieć lekko herbaciany kolor, niemniej gatunek ten jest bardzo plastyczny i potrafi przystosować się do każdych niemal warunków poza oczywiście skrajnymi.

 

Korzenie są w zbiorniku bardzo pożądane

Z ewentualnych roślin podwodnych najlepiej jest wykorzystać gatunki twardolistne, jak anubiasy, kryptokoryna aponogentowa itp. Należy sadzić je w pojemnikach, w zwartych kępach, obłożonych starannie kamieniami. Nie zapominajmy także o przykryciu części lustra wody taksonami pływającymi. Tłumią one zbyt silne oświetlenie, co polepsza dobrostan ryb i uwydatnia ich barwy. Te ostatnie polepsza także zastosowanie podłoża w postaci drobnego żwirku lub grubszego piasku o ciemnym odcieniu.

 

Na pierwszym planie dorodna samica

Żywienie „krenincichli” nie jest problematyczne, ale powinno być oparte przede wszystkim na pokarmach pochodzenia zwierzęcego (żywych i/lub mrożonych). Jednakże, aby cieszyć się widokiem zdrowych podopiecznych należy od czasu do czasu wzbogacać ich dietę także w karmę roślinną, np. na bazie spiruliny. Problemem wszakże jest to, że ryby często nie chcą jej jeść i trzeba im ją w rozmaity sposób przemycać, np. poprzez mieszanie z karmą żywą lub mrożoną.

 

Młoda para – samica po prawej

Sens ma także karmienie „krenicichli” żywymi rybami, a zwłaszcza takimi, które uprzednio nakarmiono pokarmem roślinnym. Przyzwyczajone od małego jedzą także (z umiarkowanym niekiedy apetytem) pokarmy gotowe, tak granulowane, jak i płatkowe (jednak wiele dorosłych osobników je ignoruje). Moje ryby szczególnie lubiły kawałkowane robaki kompostowe, na które zawsze rzucały się z wilczym wprost apetytem.

 

.

Różanka (Rhodeus amarus) – A.D. 2018

O różankach pisałem wcześniej tu: „Biologia różanki”

a także tu: „Różanka – miniony sen”

 

Grupa różanek przy małżach

Również i w tym roku  chciałbym napisać coś o tym fascynującym i pięknym, naszym krajowym gatunku ryby z rodziny karpiowatych (Cyprinidae). Powodem tego była pewna obserwacja poczyniona nad stawem w jednej z podwarszawskich wsi powiatu pruszkowskiego. A jak to było, przeczytajcie proszę Państwo poniżej 🙂

 

 

Samica

Był koniec maja 2018 r. W upalny dzień wybrałem się nad staw leżący w polu, którego jeszcze nie zdążono zasypać (wiele mniejszych zbiorników w okolicy zostało już zniszczonych głównie przez nowych właścicieli gruntów). Prowadzi do niego polna droga, a wokół roztaczają się pola uprawne.

 

 

„Obłaskawianie” małża

Staw ów jest dość spory (w sąsiedztwie są też inne, ale znacznie mniejsze zbiorniki), mocno rozciągnięty w swym kształcie, a woda w nim bardzo czysta. Brzegi porasta trawa, tu i tam rosną rozmaite zarośla i drzewa (głównie dzikie śliwy mirabelki). W jednym z końców zbiornika jest dość szerokie „oczko”. Chodzi tu o wyciętą przez wędkarzy przestrzeń w szuwarze wysokim – pasie trzcin (to tutaj wiodący gatunek rośliny przybrzeżnej), używaną jako miejsce do połowu ryb.

 

Para różanek – samiec u góry

Przykucnąwszy ujrzałem niecodzienną sytuację, która mnie urzekła. Otóż na łagodnie spadzistym stoku, o gliniasto-mulistym dnie, usianym tu i ówdzie różnymi kamieniami i kawałkami cegieł (tak, staw ten także chciano kiedyś zasypać, ale proceder wstrzymano), miejscami po bokach z miękkolistną roślinnością (głównie rozrastał się tu wywłócznik kłosowy) dostrzegłem małża wystającego jednym końcem z podłoża.

 

Samica – dobrze widoczne pokładełko

Obydwa syfony oddechowe mięczaka były dobrze widoczne. Wokół niego nerwowo pływały podniecone różanki. Samce w pięknej szacie godowej adorowały swe wybranki, przeganiały siebie nawzajem, co i raz podpływając do małża i ocierając się o niego (to typowy sposób na  obłaskawienie mięczaka, aby po którymś razie przestał reagować na dotyk ryb i umożliwił im tarło).

 

Tu także samica z pokładełkiem

Samic było równie wiele co samców. Jedne z dłuższymi, inne z krótkimi, a jeszcze inne zupełnie bez wynicowanych pokładełek. Zauważyłem, że jakaś dojrzała ikrzyca z podładełkiem na kilka cm podpływała co chwila do mięczaka  i w ułamku sekundy wkładała je do jego syfonu wypustowego, składając w ten sposób partię jaj. Samce były bardzo podekscytowane, ale tylko chyba jeden z nich zdołał wypuścić mlecz, który w momencie wdechu małża dostał się przez jego syfon wpustowy do jamy okołoskrzelowej, zapładniając znajdujące się w niej jaja.

 

Samiec w szacie godowej u dołu

To przepiękne widowisko obserwowałem dobre pół godziny, aż ogorzały od palącego słońca dałem za wygraną. Różanka to jeden z naszych najpiękniejszych i najciekawszych przedstawicieli małej ichtiofauny. Gatunek ostrakofilny. Jest pod częściową ochroną, ale to niewiele daje.

 

 

 

W centrum uwagi godujących różanek jest zawsze małż

Stawy bowiem nadal są zasypywane i żadnych konsekwencji za to nikt nie ponosi, no chyba że namierzą go „zieloni” lub gdy teren nie należy do sprawcy, lecz np. do jakiegoś parku czy rezerwatu. Niemniej gros stawów znika z powierzchni na gruntach prywatnych, po cichu, bez nijakich pozwoleń i zbytnich ceregieli …

 

 

Samica „obłaskawia” małża dotykając jego syfonów oddechowych

Tak stało się np. z pobliskim, niewielkim stawem zwanym „Okoniowym” i przylegającym do niego jeszcze mniejszym. W pierwszym mimo licznej populacji okoni i szczupaków żyły piękne liny, leszcze, a także mnóstwo różanek. W drugim królowały zaś karasie i liny, zdarzało mi się na podrywkę złapać także różanki. Obydwa są już tylko wspomnieniem z mojego dzieciństwa 🙁

 

O paletkach nieco nostalgicznie, cz. I

Zgodna para lęgowa to podstawa sukcesu w rozmnażaniu paletek, a także wielu innych pielęgnicowatych

Swym pięknem i osobliwym behawiorem ryby pielęgnicowate z Ameryki Południowej urzekły mnie jeszcze w czasach, gdy byłem kilkuletnim chłopcem. Pamiętam jak ojciec hodował dorodne, marmurkowe skalary, które były wtedy prawdziwym hitem przywiezionym z byłej NRD. Fascynowały mnie również stada neonów i wielu innych niewielkich gatunków z rodziny kąsaczowatych, które na tle soczyście zielonej roślinności wyglądały iście bajecznie i kolorowo.

 

Niektórzy akwaryści nie lubią paletek uważając je za ryby statyczne, płochliwe i problematyczne

Prawdziwą jednak królową amazońskich wód poznałem w maju 1994 r., kiedy za zarobione pierwsze pieniądze kupiłem sobie sześć młodych paletek odmian Pigeon Blood i Royal Blue, wielkości nakrętki od ćwiartkowego słoika. Gdy brałem ryby od hodowcy z małej, podwarszawskiej miejscowości były w doskonałej formie. Karmiłem je według zaleceń sprzedającego, tj. skrobanym sercem wołowym i specjalnym granulatem z czynnikiem wspomagającym wybarwienie. Początkowo wszystko było w porządku, jednakże po około tygodniu zaobserwowałem, jak jedna z paletek wyraźnie odstaje od stada, chowa się w roślinach i nie interesuje ją zadany pokarm.

 

Paletkowa młodzież to dla wielu hobbystów podstawowy materiał do dalszej pracy hodowlanej

Byłem przekonany, że osobnik ten został naznaczony przez stado, jako tzw. chłopiec do bicia, lecz wkrótce okazało się, że podobne objawy wykazują kolejne dwa osobniki. Nie minęło kilka dni, a choroba zaatakowała pozostałe paletki. Pomimo zapewnienia im optymalnych warunków środowiskowych ryby wyraźnie źle się czuły, stopniowo zatracały barwy, ciemniały i wreszcie z wychudzonym jak żyletka grzbietem i zapadniętym brzuchem padały.

 

Dobór w zgraną parę lęgową dorosłych osobników jest nieco trudniejszy

Leczenie rozpoczęte dostępnymi w handlu zoologicznym preparatami nie dało rezultatu. Straciłem wszystkie ryby i sporo pieniędzy. Przyczyną moich niepowodzeń były nicienie z rodzaju Capillaria, a prawdopodobnie także pierwotniaki – wiciowce z rodzaju Hexamita lub Spironucleus. Pasożyty te jeszcze nie raz dawały się we znaki moim paletkom, zanim nauczyłem się skutecznie je zwalczać.

 

Moc odmian barwnych paletek sprawia, że każdy może znaleźć coś dla siebie

Zniechęcony niepowodzeniami z paletkową młodzieżą postanowiłem spróbować szczęścia kupując od razu dorosłe tarlaki. Para, którą nabyłem z ogłoszenia była bardzo piękna i dorodna. Ryby były intensywnie wybarwione, odmiany Pigeon Blood. Bez zastanowienia zapłaciłem za nie prawie 500 zł. Wpuszczone do specjalnie przygotowanego dla nich zbiornika od razu zaczęły swobodnie pływać i żerować. Widać było, że ich samopoczucie jest znakomite.

 

Paletki to ryby majestatyczne i dostojne

Jednakże po przeniesieniu do akwarium tarliskowego z miękką i kwaśną wodą okazało się, że co prawda para jest dobrana, ale najwyraźniej źle. Już w czasie tarła samiec zaczął podejrzanie często szturchać samicę, która z trudem zdołała złożyć ikrę na glinianym stożku. Zaraz potem mleczak na dobre zaczął manifestować swą siłę i mocno uderzać partnerkę pyskiem w bok. Robił to tak natarczywie, że uciekając przed nim bidulka wcisnęła się za gąbkowy filtr, tracąc całe rzędy łusek zanim ją wyłowiłem.

 

Z grupy młodych, niespokrewnionych ze sobą osobników najłatwiej jest wyłonić parę lęgową

Uspokoiwszy się nieco samiec rozpoczął opiekę nad jajami, która jednak nie trwała zbyt długo, gdyż już po kilku godzinach po ikrze nie było śladu, rodzic po prostu ją zjadł. Taka sytuacja pojawiała się jeszcze kilkakrotnie zanim pozbyłem się tej niby dobranej pary na dobre. Od tej pory wiedziałem już, że posiadanie pary paletek niczego jeszcze nie gwarantuje. Dopiero dysponowanie dobrze dobraną parą tych ryb może stać się zalążkiem przyszłego sukcesu hodowlanego.

 

W hodowli jakichkolwiek ryb akwariowych trzeba być bardzo cierpliwym i uczyć się na własnych błędach

Powoli zacząłem rozglądać się za kolejnymi tarlakami. Nie pomagały głosy kolegów-akwarystów nawołujące mnie do ponownego kupienia sobie 6-8 młodych, dorastających, niespokrewnionych ze sobą osobników i dochowania się pary samemu. Byłem nadto niecierpliwy i czym prędzej pragnąłem mieć swój własny przychówek. Okazja nadarzyła się już wkrótce. Oto pewnemu warszawskiemu akwaryście miało właśnie narodzić się dziecko, a że mieszkanie miał małe, za namową żony postanowił sprzedać swój 400 l, wypielęgnowany do przesady baniak z paletkami.

 

Pogłębianie wiedzy na temat biologii paletek, także tych żyjących w naturze oraz wspomaganie się wiedzą doświadczonych hodowców, to podstawowe działania początkującego miłośnika dyskowców

Odkupiłem od niego parę niebieskich Cobalt Blue o, co prawda średniej tonacji koloru niebieskiego, ale za to o znakomicie rozwiniętym instynkcie opieki nad  młodymi. Zapłaciłem słono, ale co tam, żyje się tylko raz J Podświadomie zresztą ufałem temu gościowi, którego pełne pychy i uznania słowa skierowane pod adresem własnych ryb wziąłem za dobrą monetę. Zresztą jego ciężarna żona najwyraźniej myślała podobnie, ale w sensie negatywnym, bo wyjrzawszy z kuchni wrzasnęła na męża: – Żebyś choć raz o mnie powiedział tyle dobrego!

 

Tarlakom należy zapewnić właściwe warunki środowiskowe, w tym odpowiednie żywienie

I rzeczywiście para ta okazała się nadzwyczaj dobrą. Tarlaki były znakomicie dobrane. Pływały majestatycznie obok siebie po całym zbiorniku, nie wykazywały żadnych objawów chorobowych, nie były płochliwe i jadły pokarm prawie z ręki. Po trzy tygodniowej aklimatyzacji postanowiłem doprowadzić je do tarła. Zbiornik hodowlany o pojemności 120 l urządziłem wg. książkowych zaleceń.

 

Odchowana zdrowa i dorodna młodzież to najlepsza laurka dla hodowcy paletek

Było to właściwie akwarium higieniczne, pozbawione roślin i podłoża (zalegała jedynie cienka warstwa wyparzonego, drobnego piasku), a wyposażone jedynie w wewnętrzny filtr gąbkowy, napowietrzacz oraz grzałkę z termostatem. Oświetlenie stanowiły dwie, słabej mocy żarówki po 15 W każda. Jako substratu do składania ikry użyłem tradycyjnie glinianego stożka. Parametry fizyko-chemiczne wody dopracowałem z najwyższą skrupulatnością. Użyłem głównie wody z filtra RO zakwaszonej preparatem Tetry. Jej temperatura wynosiła 30°C, pH 6,2, twardość ogólna 4°n, a węglanowa oscylowała wokół zera.

 

Odpowiedni dobrostan w akwarium ma dla paletek priorytetowe znaczenie, jednak przy pewnym doświadczeniu nie jest to wcale gatunek trudny do chowu

Ryby odbyły udane tarło już na drugi dzień po przeniesieniu do akwarium tarliskowego. Na powierzchni stożka doliczyłem się ponad 250 ziaren ikry. Tarlaki nie wykazywały płochliwości, ale ze swej strony zapewniłem im absolutny spokój, a nawet przysłoniłem przednią szybę szarą tekturą. Oświetlenie było włączone przez całą dobę. Przesunąłem jednak obudowę oświetlenia tak, aby światło nie padało bezpośrednio na ikrę, lecz z boku zbiornika.

Ciąg dalszy nastąpi …

O cierniku po raz kolejny

Inne nazwy ciernika to koluch, kat, kolka

O cierniku (Gasterosteus aculeatus) pisałem już kiedyś tu:

„Ciernik”

oraz tu:

„Ciernik.2”

Ta drapieżna, niewielka ryba należy do rodziny ciernikowatych (Gasterosteidae).

Zbiornik zimnowodny z ciernikami

W Polsce cierniki nie są objęte ochroną i można je poławiać (zwykłą siatką do łapania ryb w oczku wodnym) bez żadnych ograniczeń. Niemniej, złowienie ich w naturalnym zbiorniku lub cieku wodnym może być problematyczne, gdyż nie wszędzie występują. W zeszłym sezonie szukałem ryb na terenie południowo-zachodniego Mazowsza i nie natrafiłem na nie.

Cierniki lubią akwaria średnio zarośnięte roślinnością

Dopiero przy pewnym uroczysku (obok pięknych łąk i porośniętych bogatą, bagienną roślinnością rowów melioracyjnych), dostrzegłem mały, wąski na 30-40 cm kanałek biegnący pod autostradą A2. Gdy się nad nim nachyliłem ujrzałem stada cierników. Ryby były niezbyt wyrośnięte, a niektóre wręcz wychudzone. Mimo to postanowiłem odłowić kilkanaście osobników do akwarium zimnowodnego w domku na działce.

Żywy pokarm (tu rurecznik) to podstawa żywienia cierników w akwarium

Cierniki dobrze i szybko się zaaklimatyzowały. Padły tylko dwa. Ryby już na drugi dzień podjęły żerowanie. Najlepiej smakowały im kawałkowane rureczniki. Nie były zupełnie płochliwe, co zauważyłem już w momencie ich odłowu. Zachowywały się zupełnie inaczej od osobników, które łapałem kiedyś w pewnej rzeczce pod Brwinowem. Tamte reagowały nadzwyczaj żywiołowo.

Temperatura wody w akwarium z ciernikami nie powinna przekraczać 24C

Obserwując zachowania cierników w akwarium doszedłem po raz kolejny do wniosku, że nasza rodzima, drobna ichtiofauna niczym nie ustępuje w behawioryzmie tej kolorowej, sub- i tropikalnej, znanej nam ze sklepów zoologicznych. Urządzony ze smakiem zbiornik zimnowodny sprawia, że cierniki czują się w nim bardzo dobrze, mając zapewniony odpowiedni dobrostan.

Cierniki to ryby spokojne i towarzyskie. Jedynie samce w okresie tarła są agresywne

Prawdziwą gratką dla oczu jest możliwość obserwacji niezwykle ciekawych zachowań rozrodczych omawianych ryb. U gatunku tego, ze strony samca, występuje bowiem mniej lub bardziej troskliwa opieka nad ikrą i potomstwem. Dodatkowym atutem gatunku jest to, że jego rozród w warunkach akwariowych nie należy do trudnych, choć wykarmienie młodych może być kłopotliwe.

Woda powinna być regularnie podmieniana, filtrowana i napowietrzana

Oczywiście problemem w chowie cierników w akwarium jest zbyt ciepła woda w czasie letnich upałów. W takich wypadkach posiłkujemy się filtrem i napowietrzaczem. Ja dodatkowo w domku na działce uruchamiam jeszcze wiatrak. Mimo to najsłabsze osobniki mogą paść. Kluczowe są także regularne (np. raz w tygodniu) podmiany wody. Ryb w żadnym razie nie można przekarmiać. Należy zadawać im tyle karmy, ile zdążą zjeść w ciągu 2-3 min.

Wśród roślin, kamieni i korzeni cierniki znajdują najlepsze dla siebie warunki do życia i zachowania dobrostanu

Więcej informacji o akwarystyce zimnowodnej znajdziecie Państwo w mojej ostatniej książce pt. „Ryby i rośliny w akwarium zimnowodnym i oczku wodnym – poradnik hodowcy”, wydanej nakładem Wydawnictwa SGGW w 2016 r. (s. 260). Ponadto proszę także przeczytać poniższy wpis poświęcony akwarystyce zimnowodnej:
„Akwarystyka zimnowodna”

Pseudomugil paskai Red Neon – chów i rozród

Samiec – głównym kolorem ubarwienia jest pomarańczowy

Ta piękna, mała ryba należy do rodziny modrookowatych (Pseudomugilidae) i w naturze zamieszkuje leśne, muliste i obfitujące w roślinność strumienie o powolnym nurcie w pobliżu miasta Kiunga w górnym biegu rzeki Fly i jej dorzecza w zachodniej części Papui Nowej Gwinei. W jęz. angielskim nazwa gatunku brzmi:  Paska’s blue-eye lub P. sp. „(red) orange neon”. Dorasta do 3,5 cm i dożywa około 2 lat.

 

Samiec – widać podwójną płetwę grzbietową i niebieskawe oczy

Moim zdaniem gatunek ten nie nadaje się do typowego zbiornika towarzyskiego, lecz do gatunkowego. Niemniej dobrze znosi towarzystwo małych, spokojnych taksonów jajorodnych  (razbory, drobnoustki, kardynałki, kąsaczowate, dania itp.) oraz krewetek karłowatych. Samiec jest przepięknie, dość jaskrawo ubarwiony i ma dłuższe płetwy. W wyglądzie zewnętrznym zwracają uwagę dwie, blisko siebie położone płetwy grzbietowe (druga jest znacznie większa) oraz niebieskawe oczy.

 

Samica jest niepozorna i w porównaniu z samcem – mało kolorowa

Ryby te najlepiej jest utrzymywać w większych grupach z przewagą samców. Dla 8-10 osobników wystarcza 40-50 l zbiornik. Stosujemy podłoże o ciemnym zabarwieniu. Akwarium dobrze obsadzamy, zwłaszcza miękkolistną roślinnością (w tym gatunkami pływającymi, które tonują oświetlenie). Z elementów wystroju wskazane są korzenie, kawałki drewna, lignity, zatopione gałęzie i liście.

 

 

Para ryb – samiec u góry

Do chowu wystarcza zwykła woda wodociągowa, choć im jest ona miększa, tym lepiej. Jej optymalna temperatura to 23-25°C, odczyn lekko kwaśny do obojętnego (pH 6-7). Wodę regularnie, raz w tygodniu podmieniamy (około 15%) i przez cały czas filtrujemy (wystarcza tu mały gąbkowy filtr wewnętrzny lub napędzany brzęczykiem). Wskazany jest jej lekki, subtelny ruch.

 

 

Akwarium powinno być gęsto zarośnięte

P. paskai zjada wszelki pokarm, byle był tylko dostosowany do niewielkiego otworu gębowego. Jak miałem okazję zauważyć, ryba ta doskonale radzi sobie i w niższej ciepłocie wody – rzędu 18-19°C. Jest odporna, ruchliwa i bardzo wdzięczna do obserwowania, a przy tym towarzyska, łagodna i stadna (należy chować co najmniej 6 osobników). Początkowo może być nieco płochliwa.

 

 

Samica P. paskai (po lewej) i dorosła samica drobniczki

Celem rozrodu urządzamy mały zbiornik tarliskowy o pojemności 10 (gdy samiec x 2 samice) lub 30 l (gdy grupa tarlaków z przewagą samic), dobrze przykryty. Wystarcza lekko pracujący napowietrzacz lub mały filtr wewnętrzny napędzany „brzęczykiem”. Nie używamy podłoża (pod spód dajemy czarny papier). Woda powinna być miękka (5-7°n) o temperaturze 26°C.

 

 

Tarło u Pseudomugil paskai jest rozciągnięte w czasie

Jako substratu dla ikry używamy gęstych kęp miękkolistnych roślin wodnych (szybko rosnące mchy, wywłócznik, różdżyca rutewkowa, a z pływających – szczególnie pistia rozetkowa, wgłębka wodna itp.), włóczki/przędzy syntetycznej (dobrze wymytej!) przymocowanej do kawałka korka, styropianu albo pustej plastikowej buteleczki po lekarstwach („mop”).

 

 

 

Para w zbiorniku tarliskowym

Tarło jest rozciągnięte w czasie i trwa 7-10 dni – samica codziennie składa po kilka jaj, które przywierają do substratu. Przed tarłem można ryby rozdzielić wg. płci na około tydzień i karmić obficiej, najlepiej żywą karmą. Trójkę lub grupkę tarlaków pozostawiamy na tarlisku przez zwykle 7-8 dni, po czym je wyławiamy. Można także wymieniać substrat co 2-3 dni na nowy lub pipetą odławiać jaja do małych naczyń inkubacyjnych (szalki, szklanki, płytki itp.).

 

Tarlaki dobrze jest rozdzielić na kilka dni przed tarłem

Larwy pojawiają się po około 10 dniach. Wykarmienie narybku jest nie lada wyzwaniem. Jest on bowiem bardzo drobny. Na pierwszy tydzień hodowca powinien zapewnić im tzw. pył, czyli pierwotniaki (wyhodowane na pożywkach organicznych lub z preparatu handlowego) oraz wrotki, względnie larwy oczlików. Można także próbować podawać suche pokarmy pyłowe, „zieloną wodę”, drożdże itp.

 

 

 

Samica w towarzystwie pary żyworódek Endlera odmiany Scarlet

Od 7-8 dnia można zacząć skarmiać najdrobniejszymi larwami solowca i nicieniami „mikro”, ale pokarm pyłowy powinien być nadal podawany. Konieczne są częste (początkowo codziennie, a od 3 tyg. życia młodych co 2-3 dzień) podmiany części wody, połączone ze starannym czyszczeniem dna z resztek organicznych.

 

 

 

W gęsto zarośniętym zbiorniku możliwy jest spontaniczny rozród ryb

W większych (100 l i powyżej), gęsto zarośniętych zbiornikach gatunkowych możliwy jest spontaniczny rozród niewielkiej liczby tarlaków. Przy urozmaiconym karmieniu żywym pokarmem dorosłe osobniki pożerają zwykle mniej potomstwa. Sukcesywnie pojawiający się pośród roślinności pływającej wylęg należy wyławiać i przenosić do oddzielnego zbiornika odchowalni.

Lamprologus kungweensis – zdjęcia dorosłych i młodych

O Lamprologus kungweensis pisałem już kiedyś tu:

„Lamprologus kungweensis. Chów i rozród”

Para lęgowa – samiec po prawej

Teraz chciałbym zamieścić kilkanaście zdjęć zarówno osobników dorosłych, jak i młodych. Te ostatnie są ujęte w trzy fazy wzrostu i rozwoju. Dopiero od około drugiego tygodnia życia młode były na tyle duże, że mój aparat zaczął je rozpoznawać jako obiekt – wcześniej obraz był zamazany, bo ostrości nie można było nijak złapać. Wylęg tego gatunku to prawdziwe maleństwa 🙂

Samica

Samica

Samica

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Samiec

Samiec

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Samiec

 

 

 

 

 

 

Młode w wieku około 2 tygodni

 

 

Młode w wieku około 2 tygodni

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Młode w wieku około miesiąca

 

 

 

 

 

 

 

 

Młode w wieku około miesiąca

 

 

 

Młode w wieku około 1,5 miesiąca

 

Młode w wieku około 1,5 miesiąca

Młode w wieku 2,5 miesiąca

Młode po ukończeniu 3 mies. życia

Młode po ukończeniu 3 mies. życia

Młode po ukończeniu 3 mies. życia

 

Czerwieniaki z rodzaju Hemichromis. Agresja

Na pierwszym planie H. lifalili a na drugim H. bimaculatus

O czerwieniakach z rodzaju Hemichromis pisałem już kiedyś tu:

„Czerwieniaki. Chów”

Teraz chciałbym podzielić się z czytelnikami mojego bloga niektórymi swoimi i kolegów obserwacjami związanymi z zachowaniami agresywnymi u omawianych ryb. Dodatkowo przedstawię kilka nowych zdjęć pewnej pary.

 

 

Terytorialność i agresja to cechy powszechnie znane u czerwieniaków

Omawiane ryby powszechnie uchodzą za wysoce terytorialne i agresywne (szczególnie w okresie rozrodczym) i przez to absolutnie nie nadające się do chowu w akwarium zespołowym (szczególnie w wieku dojrzałym). To oczywiście niezaprzeczalny fakt, ale czasami zdarzają się wyjątki od powyższej reguły. O nich właśnie postanowiłem napisać poniżej …

 

 

Obecnie na rynku jest wiele mieszańców H. bimaculatus x H. lifalili

Kiedyś miałem kilkuletnią parę czerwieniaków dwuplamych, która  nie przejawiała wobec współmieszkańców zbiornika (gurami dwuplame, dania pręgowane, kiryśniki, brzanki różowe) żadnej agresji. Ryby te nie podchodziły do tarła w zbiorniku ogólnym (tak po prostu miały i nie były na pewno jednej płci) i zupełnie też nie niszczyły miękkolistnej roślinności (wywłócznik, rogatek). Ogólnie jednak są to dość rzadkie widoki.

 

Czerwieniaki utrzymujmy lepiej zawsze oddzielnie i dobranymi parami

U znajomego hodowcy widziałem raz dorosłe osobniki H. bimaculatus (prawdopodobnie były tej samej płci – nigdy nie podchodziły do tarła) w jednym akwarium z gupikami, małymi karpiowatymi (m.in. z welonowatymi kardynałkami i daniami) oraz pospolitymi kąsaczowatymi (neony, rodostomusy, żałobniczki).

 

 

 

Czerwieniaki potrafią wykopać i zniszczyć rośliny w akwarium

Akwarysta ów twierdził, że mimo sporego wzrostu czerwieniaki nigdy nie zaatakowały mu żadnej ryby. Zaczęliśmy się zastanawiać co może być powodem tak łagodnego, wręcz nienaturalnego ich zachowania? Odkryliśmy, że od małego czerwieniaki wychowały się w tym samym zbiorniku i przy niezmienionej obsadzie gatunkowej. Innego wytłumaczenia nie mieliśmy.

 

 

Pięknie ubarwiona samica H. lifalili

U innego z kolei hodowcy młode 3-4 cm czerwieniaki, które dorastały wspólnie w akwarium zaczęły w pewnym momencie życia zachowywać się wobec siebie wysoce agresywnie – przy każdej okazji ryby napadały na siebie i biły. W rezultacie, po kilku miesiącach przy życiu pozostał tylko jeden, najsilniejszy osobnik. W innym przypadku może dobrać się para, która wspólnie prześladuje pozostałe, co jest sytuacją w akwariach najczęstszą.

 

Wydaje się, że niemały wpływ na agresję czerwieniaków mają panujące w akwarium warunki środowiskowe

Wydaje się, że niemały wpływ na agresję czerwieniaków mają panujące warunki środowiskowe, np. chłodniejsza woda dość skutecznie studzi ich porywczy temperament, a zwiększona obsada ryb  (oczywiście w granicach rozsądku i przy zapewnieniu technicznego wsparcia) rozkłada ewentualną agresję na tak małe składowe, że praktycznie ulega ona rozmyciu.

 

 

Zaloty u pary czerwieniaków kongijskich

Co innego w zbiorniku ogrzewanym – tu często dobrana para toczy ciężkie boje o rewir lęgowy (gatunek terytorialny). Niemniej obserwowałem raz tarlaki wodzące narybek w zbiorniku pełnym brzanek i tęczanek. Ryby co prawda były atakowane przez dorosłe czerwieniaki, ale dzięki swojej zwinności i szybkości uchodziły z takich utarczek prawie bez szwanku.

 

 

Pamiętajmy, aby rybom zawsze zapewniać optymalny dobrostan

Po co o tym wszystkim piszę? Chciałem przede wszystkim zwrócić uwagę szanownych Czytelników na fakt, iż nie zawsze przypisane gatunkom utarte opinie mają stuprocentowe przełożenie w praktyce – tu czasami bywa zaskakująco odmiennie. Na koniec wpisu radzę jednak trzymać czerwieniaki zawsze oddzielnie, najlepiej dobranymi parami. Rybom bowiem trzeba zawsze zapewniać optymalny dobrostan, w tym m.in. nigdy nie należy łączyć gatunków agresywnych z łagodnymi.

 

 

Proporczykowiec Gardnera (Fundulopanchax gardneri). Rozród, cz. II

Do tarła samica powinna mieć dobrze zaokrągloną partię brzuszną

Spontaniczny rozród niewielkiej liczby tarlaków, stale przebywających w gęsto zarośniętym akwarium jednogatunkowym (pojemność, co najmniej 100 l) to najprostszy sposób na dochowanie się przychówku. Przy urozmaiconym karmieniu żywym pokarmem dorosłe osobniki zwykle nie pożerają swych jaj. Sukcesywnie pojawiający się pośród roślinności pływającej wylęg należy wyławiać i przenosić do zbiorników – odchowalni. Metodą tą udaje się odchować niewiele młodych, które jednak przedstawiają wysoką wartość pod względem zdrowotnym – przeżywają bowiem tylko najsilniejsze osobniki.

 

Dobrze wybarwiony, pełen wigoru mleczak to podstawa udanego rozrodu

Metodą bardziej profesjonalną i w miarę jeszcze mało pracochłonną, a przy tym często stosowaną jest tzw. długie tarło. Mianowicie tarlaki łączy się ze sobą na 7-12 dni, po czym odławia ze zbiornika tarliskowego, w którym dalej odchowywany jest narybek. Poziom wody zaleca się nieco obniżyć, a na czas inkubacji cały zbiornik zaciemnić. Przez cały czas nieodzowny jest napowietrzacz dający delikatne, drobnoperliste pęcherzyki powietrza. Otrzymany przychówek jest jednak niewyrównany pod względem wzrostu i konieczna jest jego segregacja.

 

Para tarlaków w zbiorniku hodowlanym

Można także, w zależności od kondycji ryb i ich chęci do odbywania tarła, wymieniać substrat codziennie na świeży (pracochłonne substrat) lub co 2–3 dni. Ten z ikrą przenosimy do oddzielnego lęgnika, wypełnionego wodą o identycznych parametrach fizykochemicznych do wysokości 8–10 cm. Oczywiście pamiętamy o zacienieniu i napowietrzaniu wody. Można również codziennie (ewentualnie co 2–3 dni) wybierać jaja z substratu i przenosić je do małych, zacienionych naczyń inkubacyjnych (patrz wyżej), wypełnionych wodą z akwarium tarliskowego. Na bieżąco usuwamy wtedy ziarna zapleśniałe i obumarłe. Korzystne jest tu wcześniejsze dodanie do wody preparatu przeciwko pleśnieniu ikry.

 

Tarło przebiega z różną intensywnością przez zwykle kilka dni

Podstawą z kolei innej metody rozrodu zwanej tarłem krótkim jest wcześniejsze dobre przygotowanie osobnikach rodzicielskich do tarła. Tarlaki łączy się na 2-3 dni, po czym wyławia się je i ponownie rozdziela na 5–6 dni. Powoduje to, że samice w ciągu krótkiego okresu czasu pozbywają się nawet 70% zapasu dojrzałej ikry, a otrzymany narybek jest w miarę wyrównany pod względem wzrostu. Dodatkowo, dzięki wycieraniu się ryb w krótszym czasie, odpada konieczność ich karmienia, co w dużym stopniu zabezpiecza ikrę przed potencjalnym namnożeniem się na niej osiadłych pierwotniaków, bakterii i grzybów. Po wyłowieniu tarlaków wybieramy jaja z substratu lub też wymieniamy cały substrat na nowy (gdy chcemy wpuszczać na tarło nowy komplet tarlaków).

 

Tu substratem dla ikry była miękkolistna roślinność

Modyfikacją tej metody jest rezygnacja z okresu odpoczynku tarlaków. Przebywają one wówczas na tarlisku nieco dłużej – przez 4–5 dni, a następnie odławia się je do innego zbiornika ze świeżym substratem, w którym pozostają przez kolejne 3 dni. Potem, o ile tarlaki są dalej w formie godowej przenosimy je na dalsze 3 dni do kolejnego zbiornika tarliskowego. Przy metodzie tej może dojść do znacznego wycieńczenia tarlaków, a zwłaszcza samic. Te ostatnie muszą mieć zawsze zapewniony odpoczynek.

 

Do zbliżeń tarlaków dochodzi wielokrotnie w ciągu dnia

Zawartość woreczka żółtkowego zostaje zużyta przez zarodek jeszcze w otoczce jajowej, dlatego też wylęg podejmuje intensywne żerowanie niemal od razu. Jest on drobny, ale ma dość duży otwór gębowy i jest żarłoczny. Jako pierwszy pokarm stosowane są najdrobniejsze larwy solowca oraz larwy oczlików. Żywienie nimi stosujemy przez 7–10 dni, po czym do diety wprowadzamy nicienie „mikro” oraz markowe pokarmy gotowe (szczególnie roztarte płatkowe).

 

Bardziej profesjonalną metodą rozrodu jest tzw. długie tarło

Naprzemiennie z nimi można podawać karmę mrożoną, np. moinę (ryby trzeba stopniowo do niej przyzwyczajać). Od drugiego tygodnia życia podajemy najdrobniejsze rozwielitki i oczliki (także mrożone), a od trzeciego kawałkowane rureczniki, larwy wodzienia i doniczkowce (bardzo drobno siekane lub miażdżone, aby uniknąć zadławień u młodych rybek). Młode wielkości około 1,5–2 cm można już zacząć karmić drobnymi larwami ochotki i rurecznikami, choć najlepsze są dla nich najmniejsze larwy komarów. Narybek początkowo rośnie wolno, po czym jego wzrost wyraźnie przyśpiesza.

 

Najprostszą metodą rozmnażania jest spontaniczny rozród niewielkiej liczby tarlaków stale przebywających w gęsto zarośniętym akwarium jednogatunkowym

Co około 10 dni segregujemy go według wzrostu i przenosimy do zbiorników odchowalni. Powinny mieć one pojemność co najmniej 20-30 litrów i być wypełnione odstaną, dobrze natlenioną (delikatne napowietrzanie) i filtrowaną wodą (zwykły filtr gąbkowy bez obudowy lub napędzany brzęczykiem). Ruch wody musi być jednak jak najmniejszy. Zbyt silny strumień męczy bowiem narybek i może być powodem jego masowych śnięć. Codziennie usuwamy wężykiem wszelkie niedojedzone resztki pokarmu i nieczystości z dna (bez podłoża), dolewając przy tym świeżej, odstanej wody.

 

Przy tarle krótkim tarlaki łączy się na 2-3 dni, po czym wyławia się je i ponownie rozdziela na 5–6 dni

Dobry wpływ na samopoczucie i wzrost rybek wywiera też kilkugodzinny w ciągu dnia dostęp światła słonecznego oraz miękkolistna roślinność pływająca, której w żadnym razie nie powinno zabraknąć (chroni mniejsze sztuki przed agresją i apetytem starszych współbraci oraz zwiększa dobrostan zwierząt). Zbiornik, do którego przenoszony jest później narybek, dobrze jest założyć dużo wcześniej. Bardzo dobrym rozwiązaniem jest zasiedlenie go niewielką populacją wioślarek (skorupiaki te wymagają dobrze natlenionej i chłodnej wody). Do odchowalni dobrze jest też wpuścić kilka niedużych ślimaków, które będą zjadały resztki pokarmu, zapobiegając w ten sposób zepsuciu się wody.

 

Czasami tarło się nie udaje, gdyż zdarza się, że tarlaki są niepłodne

Miłośnicy hodowli proporczykowców powinni być zawsze świadomi faktu, że u wielu pokrewnych gatunków samice wyglądają bardzo podobnie. Samce zaś zwykle bez problemu wycierają się ochoczo z każdą niemal samicą, co prowadzi do powstawania hybryd. Te zaś są często słabiej wybarwione i mniej żywotne, a bywa że bezpłodne (to akurat dobra wiadomość). Odpowiedzialny hodowca nigdy nie powinien dopuszczać do powstawania mieszańców w swoich akwariach.

Więcej o proporczykowcu Gardnera pisałem tu:

„Proporczykowiec Gardnera. Chów”

„Proporczykowiec Gardnera. Rozród cz. I

Proporczykowiec Gardnera (Fundulopanchax gardneri). Rozród, cz. I

Para „gardnerów” na tarlisku – samiec powyżej

Proporczykowiec Gardnera należy do grupy gatunków niesezonowych, czyli takich, u których nie występuje zjawisko diapauzy (przerwy, zawieszenia w rozwoju zarodka). Ponadto w porównaniu z gatunkami sezonowymi (u nich ikra wymaga okresu przesuszenia) nie mają one aż tak drastycznie nastawionego zegara biologicznego, dojrzewają znacznie później i żyją dłużej (zwłaszcza chowane w niżej temperaturze wody).

 

Dobrze odżywione, wyrośnięte oraz wybarwione tarlaki to podstawa sukcesu hodowlanego – samiec po prawej, odmiana gold

Okres inkubacji ikry trwa przeciętnie 16-23 dni, w zależności od temperatury wody. Dziennie samica składa od kilku do kilkunastu jaj, ale uzyskanie od niej w sumie około 50 larw jest już bardzo dobrym wynikiem. Rozciągnięte w czasie tarło sprawia, że wylęg pojawia się sukcesywnie, w miarę jak były składane jaja. Narybek jest jednak zróżnicowany pod względem wzrostu, stąd konieczność jego segregacji (kanibalizm) i zapewnienia kilku zbiorników – odchowalni.

 

Samiec adorujący samicę – napinanie płetw i eksponowanie barw

Od chwili osiągnięcia dojrzałości płciowej, w optymalnych warunkach środowiskowych, „gardnery” praktycznie znajdują się w ciągłej, mniejszej lub większej gotowości rozrodczej.  Występują jednak u nich krótsze lub dłuższe okresy wyciszenia płciowego, których długość można do pewnego stopnia modyfikować obniżając temperaturę wody i ograniczając żywienie.

 

Dorosła samica odmiany gold przy substracie. Jednym z najlepszych naturalnych substratów dla ikry są mchy

Do rozrodu wybieramy ikrzyce z najbardziej wypukłymi partiami brzusznymi (dobre wypełnienie jajników komórkami jajowymi) i pełne wigoru, najintensywniej wybarwione mleczaki. Ryby powinny być całkowicie wyrośnięte (ukończony rozwój somatyczny) i jednocześnie młode (co najmniej jednak w wieku 7 miesięcy). Wielu hodowców w momencie, gdy u osobników młodocianych można już rozpoznać płeć zaleca utrzymywanie samic i samców oddzielnie, aż do pierwszego w życiu tarła.

 

w mchu trwa miłosna gra

Zestawianie tarlaków parami często kończy się zagonieniem samicy na śmierć przez pełnego wigoru mleczaka. Do tarła powinno się zatem używać proporcji: samiec x 2-3 samice (niekiedy dobre efekty daje też zestaw: dwa samce x 3 samice) lub tarło grupowe – np. 2-3 samce x 5-6 samic.

 

 

Spleśniałe ziarno ikry

Dobrze jest na mniej więcej 7 dni przed planowanym tarłem rozdzielić osobniki rodzicielskie według płci i karmić obficie (2–3 razy dziennie) różnorodnym żywym (najlepiej) pokarmem. Po przeniesieniu do zbiornika hodowlanego tarlaki są tak spragnione godów, że przystępują do nich znacznie gwałtowniej i intensywniej. W efekcie samice w ciągu zaledwie kilku dni pozbywają się około 70% zapasu dojrzałej ikry. Daje to potem w miarę wyrównany wzrostem narybek, co ułatwia jego odchów.

 

„Gardnery” można rozmnażać także z użyciem substratu torfowego

Proporczykowiec Gardnera jest gatunkiem, który odbywa tarło zarówno w podłożu, jak i wśród roślinności (na liściach i/lub ich korzeniach). Jest to swoista adaptacja taksonu do niekorzystnych w danym momencie warunków środowiskowych w naturze (np. braku roślinności, krótkotrwałej suszy itp.). Mimo to większość hodowców rozmnaża „gardnery” z użyciem wyłącznie roślinności (w tym pływającej, z której najlepsza jest pistia rozetkowa z rozbudowanym, wiązkowym, delikatnym systemem korzeniowym) lub sztucznych „mopów”, czyli traktuje je jak typowy gatunek niesezonowy.

 

W zbiorniku tarliskowym ryby żywimy dość skąpo, a pokarm musi być od razu zjadany

Zbiornik tarliskowy o pojemności 15–25 l musi być zawsze szczelnie przykryty. Ustawiamy go w miejscu spokojnym i osłaniamy przed nadmiarem światła szarym papierem albo tekturą (pożądany jest półcień, bądź półmrok), a pod spód podkładamy czarny papier. Jako substratu dla ikry używamy gęstych kęp miękkolistnych roślin wodnych (szybko rosnące mchy, wywłócznik, różdżyca rutewkowa, a z pływających – pistia rozetkowa, wgłębka wodna itp.), włóczki/przędzy syntetycznej (dobrze wymytej!) przymocowanej do kawałka korka, styropianu albo pustej plastikowej buteleczki po lekarstwach („mop”).

 

Samiec kierujący samicę w stronę kępy mchu

Włóczka powinna być odkażona – najlepiej przelać ją wrzątkiem. Zwykle wystarcza 50–100 włókien/kosmków o długości 10–15 cm, na których zostanie złożona ikra. Poziom wody nie powinien być wyższy niż 20 cm, choć równie dobrze może on wynosić około 10 cm. Woda w zbiorniku tarliskowym może być miękka do średnio twardej (5-14°n). Zazwyczaj wystarcza przegotowanie wody wodociągowej lub dolanie do niej w odpowiednich proporcjach partii pochodzącej z filtra RO.

 

Samiec zachęcający samicę do zbliżenia

Jednakże omawiany gatunek od pokoleń jest hodowany w niewoli i znakomicie przystosował się do miejscowych warunków. Rozmnaża się bez problemu także w przeciętnej jakości wodzie wodociągowej, co niejednokrotnie miałem okazję obserwować. Wielu hodowców twierdzi wręcz, że twardość wody nie ma dla „gardnerów” większego znaczenia. Moim jednak zdaniem w miększej wodzie ikra rozwija się lepiej i jest mniej narażona na zakażenia grzybicze.

 

Akty tarła powtarzają się wielokrotnie

W celu nie tyle pobudzenia tarlaków do godów (te bowiem niemal zawsze są na nie gotowe), co zwiększenia intensywności tarła, należy co 1–2 dni podmienić 30–40% objętości wody na świeżą, najlepiej miękką i chłodniejszą o 2°C. Jej odczyn powinien być lekko kwaśny (pH około 6,5). Temperaturę wody ustalamy na poziomie 24-25°C. Wskazane jest też delikatnie filtrowanie przez zwykły filtr gąbkowy bez obudowy lub napędzany brzęczykiem. Rezygnujemy z napowietrzania.

 

Tarlaki w zbiorniku hodowlanym

Tarlaki w zbiorniku hodowlanym karmimy raczej oszczędnie i zawsze tak, aby pokarm był od razu w całości zjadany. Najlepszy jest oczywiście żywy (larwy komarów i wodzienia, grube wioślarki, doniczkowce, rureczniki).

 

 

 

Do zbliżeń tarlaków dochodzi zwykle przy dnie, na lub w substracie. Samiec po gonitwie za partnerką w pewnym momencie przywiera do niej bokiem i nakrywa swą płetwą grzbietową, często pomagając sobie dodatkowo płetwą ogonową. Po krótkim trzepotaniu się tarlaków uwalniane zostają gamety. Ikra jest dość przezroczysta, drobna, o średnicy około 1 mm.

Danio perłowe (Danio margaritatus). Rozród

Samiec adorujący samicę

Dymorfizm płciowy jest widoczny u dorosłych osobników. Samiec jest smuklejszy, nieco mniejszy i intensywniej ubarwiony – zwłaszcza w oczy rzucają się pomarańczowo-czerwone partie brzuszne i znaczenia na płetwach (bez piersiowych, z czarnymi paskami). W okresie tarła dojrzała ikrzyca może mieć czarny punkt w okolicach otworu moczopłciowego.

 

Para tarlaków w zbiorniku tarliskowym (samica po prawej)

W większym zbiorniku jednogatunkowym ze skąpą obsadą ryb i bogatą szatą roślinną (w tym gatunki pływające) samoistnie może odchować się kilka sztuk narybku. Są to wówczas najsilniejsze osobniki, dla których dostępna baza pokarmowa oraz umiejętność chronienia się przed kanibalizmem ryb dorosłych okazały się wystarczające.

 

Bujna, miękkolistna roślinność to najlepszy substrat dla ikry

Na 7-10 dni przed tarłem tarlaki (wybieramy najładniej wybarwionego samca i ikrzycę z pełną partią brzuszną) powinny dostawać więcej żywego pokarmu (osobiście podaję drobno siekany rurecznik). Na ten czas można je także rozdzielić według płci, co jeszcze bardziej wzmaga popęd płciowy i intensyfikuje przebieg tarła. Następnie przenosimy je do zbiornika tarliskowego o pojemności 10-15 l, wypełnionego wodą wodociągową (jednak dobrze odstaną i napowietrzoną) o temperaturze ok. 26ºC.

 

Obfita podmiana wody to jeden z elementów pobudzających tarlaki do godów

Ryby można wycierać parami, trójkami lub w grupach z przewagą samców. Dno akwarium wyściełamy szybko rosnącym mchem (odkażonym lub pochodzącym ze zbiornika bez jakichkolwiek zwierząt), ale można także użyć innych miękkolistnych gatunków roślin (wywłócznik, rotala), bądź wełny syntetycznej. Pod substratem można także ułożyć ruszt ikrowy, kulki szklane, w ostateczności także żwir. Samiec ochoczo zaleca się do samicy prężąc ciało i strosząc płetwy. Feeria barw jest wtedy najlepiej widoczna. Gonitwa za samicą (samicami) zdaje się być głównym elementem tarła.

 

Aby tarlaki czuły się dobrze muszą mieć wodę dobrze odstaną i napowietrzoną o temperaturze około 26C

Jeśli ryby nie przystępują do tarła to rozpoczynamy obfite podmiany wody w objętości 60-70%. Na tarlisku lepiej nie karmić tarlaków, chyba że bardzo małymi porcjami, aby pokarm był od razu całkowicie zjadany. Samica składa 20-30 jaj (niekiedy ledwie kilkanaście), które raczej słabo przytwierdzają się do substratu. We wspomnianej wyżej ciepłocie wody larwy wylęgają się po około 3,5 dobach. Wylęg jest bardzo drobny i początkowo przyczepiony do substratu resorbuje zawartość woreczków żółtkowych. Po kolejnych 1,5-2 dobach zaczyna pływać i żerować.

 

Samica dojrzała do tarła – wypełnione komórkami jajowymi jajniki i uwypuklone przez to powłoki brzuszne

Przez pierwsze 4–5 dni po rozpoczęciu swobodnego pływania zalecam karmić go wyhodowanymi wcześniej (na pożywkach organicznych lub z preparatu, np. Protogen) pierwotniakami (w tym także klejnotką zieloną) oraz wrotkami i larwami oczlika, czyli tzw. pyłem. Pokarm musi być zadawany często (początkowo co 2-3 godziny, a po kilku dniach co najmniej 3 razy dziennie).

 

 

W większym zbiorniku jednogatunkowym ze skąpą obsadą ryb i bogatą szatą roślinną może odchować się samoistnie kilka sztuk narybku

Dodatkowo można przenosić na 2-3 dni kępy mchów ze starego, długo już działającego akwarium – narybek znajdzie tu sporo pożywnych mikroorganizmów (ten sposób jest o tyle dobry, że liczba narybku jest zwykle bardzo mała). Stosowanie zawiesiny z ugotowanego na twardo żółtka jaja kurzego, drożdży lub mleka w proszku, często wymiennie ze wspomnianymi wyżej pokarmami jest dozwolone, ale ma pewne wady. Trzeba to bowiem robić bardzo ostrożnie, aby nie spowodować zepsucia się wody.

 

Od 10. dnia od rozpoczęcia pływania można zacząć skarmiać najdrobniejszymi larwami solowca. Po kolejnych 3-4 dniach do diety można włączyć węgorki octowe i/lub nicienie „mikro”. Dobrej jakości pokarmy sztuczne dla narybku ryb jajorodnych są także godne polecenia, ale moim zdaniem jedynie jako uzupełnienie diety.

 

 

Po tarle osobniki rodzicielskie odławiamy

Innym pokarmem awaryjnym jest tzw. przecier – doniczkowce i rureczniki bardzo drobno posiekane żyletką, starannie przepłukane, a następnie zmiażdżone w moździerzu ceramicznym (przed podaniem zalewamy papkę wodą i w zależności od wieku narybku dłużej lub krócej czekamy, aż grubsze cząstki opadną na dno.

 

 

Zawiesinę zbieramy strzykawką albo szklanym zakraplaczem i rozprowadzamy równomiernie po powierzchni akwarium. Przez cały czas odchowu niezbędne jest czyszczenie dna zbiornika (rezygnujemy z jakiegokolwiek podłoża) z wszelkich resztek organicznych, początkowo codzienne, a po mniej więcej miesiącu co drugi, trzeci dzień, oraz obfite (30–50%) podmiany wody na świeżą, odstaną, o takiej samej temperaturze. Do zbiornika z podrośniętym narybkiem dobrze jest wpuścić kilka małych (1–1,5 cm) zbrojników niebieskich lub ampularii, które znakomicie wyjedzą wszelkie niedojedzone resztki karmy.

 

Przypuszcza się, że blisko spokrewniony z danio perłowym gatunek, a mianowicie Danio erythromicron łatwo się z nim krzyżuje i oba taksony nie powinny być utrzymywane w tym samym akwarium. W handlu często trafiają się osobniki zdeformowane, mniej lub bardziej przygarbione, wychudłe, z wadami kręgosłupa. Takich ryb w żadnym razie nie używamy do rozrodu.

 

Proporczykowiec Gardnera (Fundulopanchax gardneri). Chów

Pięknie wybarwiony samiec odmiany Gold

Ryba ta należy do rzędu karpieńcokształtnych (Cyprinodontiformes) i zwana jest także proporczykowcem nigeryjskim. Jej nazwa w jęz. angielskim brzmi zaś: Blue lyretail. Należy do rodziny Nothobranchiidae, dorasta do około 6,5 cm i w naturze zamieszkuje wody w Afryce Zachodniej (południowa Nigeria, wschodni Kamerun).

 

 

Samica ma o wiele skromniejsze ubarwienie

Samiec jest nieco większy, ma wydłużone zewnętrzne promienie płetwy ogonowej (co u dorosłych okazów tworzy osobliwą, ale krótką lirę), jest nieco szczuplejszy i przede wszystkim przepięknie ubarwiony (czerwone kropki i kreski rozrzucone po całym ciele i płetwach oraz żółte znaczenia na tych ostatnich). W zależności od miejsca występowania znanych jest kilka odmian barwnych, które bywa, że znacznie się różnią.

 

 

Para dorosłych osobników odmiany gold – samiec poniżej

Ryby te mogą przejawiać zachowania agresywne zarówno wobec  innych gatunków ryb (często podgryzają im płetwy), jak i swoich pobratymców (szczególnie samce wobec siebie i niedojrzałych samic). Ewentualne utarczki mają jednak niegroźne zwykle następstwa, o ile warunki środowiskowe w akwarium są prawidłowe. Mimo powyższego obserwuję czasami osobniki zupełnie obojętne wobec współmieszkańców, zwłaszcza szybciej od nich pływających, ruchliwszych i większych.

 

Proporczykowce Gardnera to ryby odporne i niezbyt towarzyskie

Ryby te są generalnie odporne. Wielu hobbystów określa je nawet mianem „kałużaków”. Akwarium, najlepiej jednogatunkowe (w towarzyskim czują się wyraźnie gorzej, są o wiele bardziej płochliwe i większość czasu przebywają w przydennych kryjówkach), nie powinno być zbyt małe, ani za wysokie (do 30 cm). Dla kilku osobników wystarcza zbiornik o pojemności co najmniej 60 l, zawsze szczelnie przykryty (często wyskakują).

 

Para odmiany dzikiej – samica u dołu

Użycie drobnego żwirku o ciemnym odcieniu najbardziej eksponuje barwy samców. Warunkiem zachowania optymalnego dobrostanu „gardnerów” jest obfite (ale z pozostawieniem wolnych miejsc) zarośnięcie zbiornika roślinnością, w tym pływającą (tonuje oświetlenie, co stwarza lubiany przez ryby półcień). Niezbędne są także rozmaite kryjówki w postaci lignitów, korzeni, zatopionych gałęzi i liści itp.

 

W wodzie o temperaturze pow. 25C proporczykowce ulegają szybkiemu „wypaleniu się” pod względem rozrodczym

Do chowu wystarcza zwykła woda wodociągowa, o temperaturze 19-23ºC (w normalnie ogrzewanym pomieszczeniu grzałka jest więc zbędna). Długotrwała ciepłota wody powyżej 25ºC sprawia, że proporczykowce  ulegają szybkiemu „wypaleniu się” pod względem rozrodczym, dlatego też akwarium nieogrzewane wydaje się być dla nich optymalnym rozwiązaniem. Odczyn wody może wahać się od umiarkowanie kwaśnego do lekko zasadowego (pH 6 – 7,5).

 

W akwarium z jasnym podłożem barwy ryb są mniej atrakcyjne

Raz w tygodniu należy starannie oczyścić dno zbiornika z wszelkich resztek organicznych i podmieniać przy tym 10-15% wody na świeżą, zawsze odstaną. Większe podmiany oczywiście są możliwe, ale ryby mogą przystąpić po nich do tarła, co nie zawsze jest pożądane. W  zupełności wystarcza zwykły gąbkowy filtr wewnętrzny. W okresie letnich upałów (które ryby te źle znoszą) wskazane jest dodatkowe uruchomienie napowietrzacza.

 

 

Zatopione liście są znakomitą dekoracją dla „gardnerów”

„Gardnery” zjadają każdy żywy i mrożony pokarm, przy czym do ich ulubionych należą: larwy owadów (komarów, ochotek i wodzieni), rureczniki, doniczkowce, dorosła artemia, kryl itp. Po przyzwyczajeniu pobierają także karmę suchą (głównie płatkową), która jednak powinna być traktowana jako dodatek do diety. Karmienie ryb tylko karmą suchą nie gwarantuje ich dobrego wybarwienia i obniża chęć do rozrodu.

 

„Gardnery” zjadają chętnie karmę żywą, mrożoną i także suchą, zwłaszcza płatkową.

Żywienie omawianych ryb nie powinno być nigdy zbyt obfite (oczywiście poza okresem przygotowawczym do tarła). Karmimy je dość oszczędnie, ale codziennie. Głodówki przez 1-2 dni w tygodniu lub karmienie co drugi dzień raczej nie mają tu zastosowania ze względu na szybki metabolizm ryb i konieczność choćby niewielkiego, ale stałego dostarczania ich organizmom składników pokarmowych.

 

Danio perłowe (Danio margaritatus) – chów

Dorosły samiec

Ryba ta należy do rodziny karpiowatych (Cyprinidae) i pierwotnie zwana była razborą (lub mikrorazborą) galaxy (Microrasbora sp. „Galaxy”), a obecnie także niebiańskim danio perłowym (usiane jasnymi cętkami ciało przypomina rozsiane na niebie gwiazdy). W języku angielskim nazwa gatunku brzmi zaś: Galaxy rasbora lub Celestial pearl danio, a w handlu także: Fireworks rasbora.

 

Para – samica u góry

Gatunek został odkryty dopiero w 2006 r., a opisany rok później przez amerykańskiego ichtiologa Tysona Robertsa. W naturze zasiedla płytkie i obficie zarośnięte zbiorniki (w tym stawy i jezioro Inle), rozlewiska i mokradła, położone na wysokości do około tysiąca m n.p.m., wzdłuż rzeki Salween, we wschodniej Birmie i północnej Tajlandii.

 

 

 

Danio perłowe to ryba ruchliwa, żwawa i towarzyska – samiec u dołu

Ryba ruchliwa, żwawa i towarzyska. Dorasta do około 2 cm i dożywa 2-2,5 roku. Najlepiej chowa się w większych grupach z przewagą samic, po co najmniej po 6-7, a najlepiej kilkanaście osobników. Ryby utrzymywane tzw. parkami czują się źle, są bardziej płochliwe i nieśmiałe oraz krócej żyją. Gatunek jest łatwy do chowu, gdyż nie ma wygórowanych wymagań środowiskowych.

 

 

Dojrzała do tarła samica ma uwypukloną partię brzuszną

Optymalnie woda powinna być średnio twarda, o temperaturze 20-24ºC (w wyższej ciepłocie ryby są delikatniejsze i zmniejsza się długość ich życia) i odczynie od obojętnego do lekko zasadowego (pH 7,0-7,5). Moje obserwacje potwierdzają jednak, że danio ten dobrze radzi sobie także w miększej wodzie, której odczyn jest lekko kwaśny. Wskazany jest wolno pracujący filtr wewnętrzny lub kaskadowy, który zapewniałby dobre natlenienie wody i jej lekki ruch. Nieodzowne są regularne podmiany wody, dzięki którym poziom azotanów utrzymywałby się na jak najniższym poziomie (w naturze woda jest uboga w związki azotu).

 

Samiec jest mniejszy, smuklejszy i jaskrawiej ubarwiony

Akwarium o pojemności około 30 l dla kilkunastu ryb powinno mieć ciemne podłoże i być dobrze zarośnięte roślinnością (w tym pływającą). Ryby te bowiem pochodzą z siedlisk silnie zarośniętych i najlepiej prezentują się na tle soczystej zieleni. Trzeba jednak pamiętać o pozostawieniu tu i ówdzie wolnej przestrzeni do swobodnego pływania. Do wystroju zbiornika nie używamy korzeni (aczkolwiek jeden niewielki, dobrze wyleżały w wodzie i nie barwiący jej na pewno nie zaszkodzi), ani zatopionych liści, gdyż w nadmiarze mogłyby one niebezpiecznie obniżyć odczyn wody, czego ryby te nie lubią.

 

Dobrym towarzystwem dla danio perłowych są m.in. małe gatunki piękniczkowate (tu drobniczka)

Dopuszcza się utrzymywanie ich z innymi niewielkimi gatunkami, odpowiednimi do małych akwariów, np. z drobniczkami, drobnotkami, małymi gatunkami razbor i danio, kiryskami karłowatymi, kardynałkami chińskimi, skrzeczykami karłowatymi itp. Danio perłowe to ryba wszystkożerna. Jedynym problemem pozostaje tylko wielkość pokarmu, który zawsze powinien być dostosowany do niewielkiego otworu gębowego.

 

Młoda, ale już dorosła samica na tle bujnej roślinności

Między dorosłymi samcami (rzadziej między samicami) może dochodzić do niegroźnych utarczek. W ich wyniku postrzępieniu ulegają czasem płetwy u słabszego osobnika. W odpowiednich jednak warunkach utrzymania nie stanowi to większego problemu (chów stadny, bogata roślinność, większe akwarium itp.). U omawianych ryb nie zauważyłem także jakiś specjalnych zachowań terytorialnych. Raczej chodzi tu o wzajemne przeganianie się i to głównie w okresie składania ikry.

Lamprologus kungweensis – chów i rozród

Dorosła samica – widoczne dwie czarne plamy na płetwie grzbietowej i złoto-żółta górną część brzucha

Ten osobliwy i rzadki w akwariach polskich hobbystów gatunek małej pielęgnicy zamieszkuje w naturze głównie półn.- wsch. rejony jeziora Tanganika – zatoka Kungwe Bay (Tanzania, DRK). Spotkać go w nim można na głębokości 10-50 m, na płaskim, piaszczysto-mulistym dnie z rozrzuconymi gdzieniegdzie skałami. Obecność ryb zdradzają liczne otwory/jamki w dnie o średnicy około jednego i długości kilkunastu cm.

 

Dorosły samiec jest nieco większy od samicy

Wielu akwarystów nazywa ten gatunek muszlowcem (jego nazwa w jęz. angielskim to: Ocellated shell-dweller), ale w tym wypadku jest to określenie nieco, moim zdaniem, na wyrost. Ryba ta bowiem może wprawdzie rozmnażać się w muszlach, ale czyni to tylko w akwarium (nie jest to zatem „muszlowiec” obligatoryjny, lecz fakultatywny – może, ale nie musi rozmnażać się w muszlach). W naturze zaś preferuje do tarła głównie wspomniane wyżej jamki/tunele w dnie.

 

Para – samica z prawej

Takson stenotopowy, co oznacza że ma on mały zakres tolerancji i adaptacji wobec zmian zachodzących w środowisku. Innymi słowy mógłby posłużyć badaczom jako stenobiont, czyli gatunek wskaźnikowy (bioindykator), którego  występowanie świadczy o obecności lub działaniu określonego czynnika w środowisku. Obecnie ten endemiczny takson wpisany jest do Czerwonej Księgi Gatunków Zagrożonych i ma w niej status Critically Endangered, czyli krytycznie zagrożonego wyginięciem.

 

Podłoże w akwarium powinien stanowić drobny piasek (na zdjęciu samica)

W publikacjach można spotkać dane mówiące o tym, że samiec może dorastać do 8 cm, ale w akwarium ryby są zwykle o 2-3 cm mniejsze. Samica ma charakterystyczne dwie czarne plamy na płetwie grzbietowej, otoczone jasną poświatą (samiec też niekiedy je ma, ale raczej szczątkowe i bledsze) oraz złoto-żółtawą górną część brzucha. Lekko wyłupiaste oczy opalizują od góry na niebiesko, a płetwy piersiowe, które służą rybie m.in. do podpierania się na podłożu (niczym u babek) są kremowo-szaro-niebieskawe (ich pierwsze promienie są zwykle jaśniejsze – nawet mlecznobiałe).

 

Agresja u omawianych ryb ma charakter głównie wewnątrzgatunkowy – zarówno samce, jak i samice obierają małe terytoria, których zwykle bronią

Agresja wewnątrzgatunkowa u tego gatunku ma raczej umiarkowany charakter, ale niekiedy zaskakuje nasileniem. Nawet bowiem zgodna para przeniesiona do nowego zbiornika może początkowo przejawiać wobec siebie wzmożoną agresję (podobnie jak u naskalników). Zarówno samce, jak i samice obierają małe terytoria, których bronią, przy czym samiec może też odganiać rywali z rewirów samic lub „wyżywać się” na partnerkach niedojrzałych do tarła. Nie jest to gatunek zbyt płochliwy. Choć może być utrzymywany z innymi mieszkańcami jeziora Tanganika, to jednak najlepiej jest chować go w zbiorniku jednogatunkowym.

 

Osobniki rodzicielskie przy muszli, w której, po wyczyszczeniu, nastąpiło tarło i odchowywane są młode

Ryba ta przejawia szereg bardzo ciekawych zachowań, które różnią się nieco w zależności od tego, czy mamy w akwarium parę, czy też grupę współplemieńców. Zwykle mniej lub bardziej intensywnie przekopują dno, zwłaszcza wokół muszli lub jamek. Niemniej para ryb utrzymywana przeze mnie jedynie przesuwała tylko lekko muszle i wykorzystywała na schronienie także groty/jazy powstałe z ułożonych kamieni i części glinianej mufki. Nie zauważyłem, aby ryby broniły przed sobą swoich rewirów. Raz tylko, podczas odławiania z sąsiedniego zbiornika samica mieczyka wyskoczyła mi z siatki i wpadła do „muszlowców”. Te od razu zaczęły okazywać jej agresję, uderzając gwałtownie pyskami i błyskawicznie odskakując.

 

Poza obronna samicy, która strzeże muszli z ikrą przed intruzem, który przypadkowo znalazł się w ich akwarium

Ryby te można trzymać w parach lub w grupie z przewagą samic, np. 2 x 5. Swoje uwagi opisują obserwując parę ryb w 60 l akwarium. Podłoże stanowił warstwa drobnego piasku o grubości około 4 cm. Z elementów wystroju możemy użyć kilku kamieni, a nade wszystko konieczne są muszle (ja używam tych po ślimaku winniczku). Można użyć także rurek z PCW lub ceramicznych (średnica i długość wspomnianych wyżej jamek) z zaślepkami na końcu lub „nadzianymi” muszlami, ale nie jest to bezwzględnie konieczne.

 

Zwykle ryby te mniej lub bardziej intensywnie przekopują dno, zwłaszcza wokół muszli lub jamek

W akwarium można posadzić pojedyncze rośliny. Lepiej jednak zdecydować się na gatunki pływające luzem, np. moczarkę argentyńską i/lub rogatek. U mnie para ryb zupełnie się nimi nie interesowała. Trzeba tylko pamiętać, że rośliny są dla tych ryb praktycznie zbędne, a jeśli chcemy wiernie odtworzyć w akwarium naturalne siedlisko L. kungweensis – wręcz niewskazane.

 

Dobrana para w zakamarkach akwarium

Woda powinna być w miarę twarda (do 25ºn), o odczynie obojętnym do zasadowego (pH 7-8,5) i temperaturze 23-26ºC. Dobra filtracja i natlenienie wody oraz regularne, cotygodniowe podmiany około 10-15% jej objętości na świeżą, to podstawa zachowania dobrego dobrostanu ryb. Żywienie powinno być dostosowane do wielkości ryb i ich otworów gębowych. Jedzą dobrej jakości karmę granulowaną, jak i płatkową. Osobiście podaję także siekane rureczniki i larwy ochotek.

 

W akwarium nie może zabraknąć pustych muszki, kamieni, a opcjonalnie, także wsadzonych pod kątem w piasek rurek

W naturze omawiany gatunek odbywa tarło w tunelowatych zagłębieniach w dnie. To dlatego niektórzy hodowcy stosują właśnie owe wspomniane przeze mnie wyżej cienkie rurki, których koniec wbijają pod skosem na 3-6 cm w dno. Para dobiera się samoistnie spośród grupy ryb (gatunek w zasadzie monogamiczny, ale relacje między tarlakami nie są zbyt trwałe). Samiec generalnie zajmuje inną kryjówkę niż samica (często w przeciwległym rogu akwarium).

 

Samiec charakterystycznie opierający się na płetwach brzusznych

To samica obiera muszlę, w której ryby odbędą tarło i nastąpi wychów młodych. Przed tarłem starannie czyści wybrane lokum – wpływa do końca muszli, po czym rozpościera płetwy brzuszne i cofając się ku wyjściu wygarnia nimi na zewnątrz wszelkie nieczystości (głównie piasek). Czasami pomaga jej w tym samiec, wpływając do muszli nierzadko razem z partnerką.

 

Wyłupiaste nieznacznie oczy opalizują od góry na niebiesko

Tarlaki nierzadko zmieniają muszle tak, iż ma się wrażenie, że młode nie wylęgły się w tej, którą pierwotnie z takim zapałem czyściły. Rano obserwowałem jak samica pilnuje muszli przy kamieniu, popołudniu w przeciwległym rogu akwarium, a następnego dnia – jeszcze w innym miejscu.  Najprawdopodobniej ryby te przenoszą niekleistą lub mało kleistą ikrę, larwy lub narybek.

 

W akwarium z L. kungweensis mogą rosnąć rośliny, ale ich ilość powinna być ograniczona do estetycznego minimum

Z jaj po około tygodniu wylęgają się larwy. Opiekę nad ikrą, larwami i młodymi sprawuje samica, ale bywają nader troskliwe samce, które jej w tym pomagają lub nawet wiodą prym. Generalnie jednak samiec zajęty jest obroną terytorium wokół swojej muszli. Narybek jest bardzo drobny – mierzy około 2,5 mm. Mimo to od razu zjada najdrobniejsze larwy solowca, choć najlepsze są larwy oczlików i wrotki (tzw. pył), a także roztarta karma sucha.

 

Najlepsze zdjęcia ptaków i ryb w 2017 r.

Już opierzone młode rozeli białolicej, które niedługo opuszczą budkę lęgową

Dopominające się o pokarm pisklę amadyny czerwonogłowej

Pięknie ubarwiona (szek) samica rozeli krolewskiej

Para rozeli różanych – samiec z przodu

Kanarczęta w gnieździe

Samica akary z Maroni pilnująca złożonej na kamieniu ikry

Prawie odchowane już młode aleksandretty obrożnej

Rozmaite kanarki kolorowe w wolierze zewnętrznej

Para rozeli czarnogłowych, barnardów – samiec po prawej

Pięknie ubarwiony samiec pielęgnicy Meeka w pozie odstraszającej

Pisklęta ryżowca siwego w gnieździe

Samiec Aulonocara Calico – feeria barw

Samica gołąbka (aborygenka) długoczubego na gnieździe z młodym

Samiec (po prawej) i młode rozeli adelajdzkiej

Samica ogrzewająca pisklęta w gnieździe

Para aleksandret obrożnych z młodym (w środku)

Wysiadująca jaja samica kanarka odmiany consort

Pięknie ubarwiona odmiana barwna świergotek seledynowych (samica z lewej)

Para jordanelek florydzkich – samiec po lewej

Młode kanarczęta przy karmniku z ziarnem

 

Z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia życzę wszystkich hobbystom samych radosnych chwil i wielu sukcesów hodowlanych w Nowym Roku!

Hubert Zientek

 

 

 

Ziemiojad brazylijski (Geophagus brasiliensis). Młodzież

Młode osobniki zaczynają pięknie się wybarwiać

O tych pięknych rybach pisałem już wcześniej – patrz linki poniżej. Teraz jednak postanowiłem pokazać kilka fotek rosnącej młodzieży. Ze wszystkich bowiem gatunków ziemiojadów ten wydaje się mieć najbardziej wyrównany i najszybszy wzrost. Jest ponadto bardzo odporny i niezwykle wdzięczny do obserwowania, zwłaszcza potem, w okresie rozrodu.

 

Niewielka czarna plama widoczna jest już u podrostków

O chowie ziemiojada brazylijskiego pisałem wcześniej tu:

 

„Ziemiojad brazylijski. Chów”

O rozrodzie zaś tu:

„Ziemiojad brazylijski. Rozród”

 

Młodzież można trzymać w licznych grupach

Rosnące osobniki młodociane są bardzo żarłoczne i wymagają dobrej filtracji wody oraz regularnych jej podmian

Wyszukiwanie pokarmu zabiera młodym rybom najwięcej czasu

Na ciemnym tle barwy ciała ziemiojadów są najbardziej uwydatnione

Na tle zieleni młode ziemiojady brazylijskie prezentują się także całkiem atrakcyjnie

 

Strzebla błotna (Eupallasella percnurus). Charakterystyka gatunku

Strzebla błotna jest gatunkiem zagrożonym wyginięciem i wymaga ochrony czynnej

Strzebla błotna należy do rodziny karpiowatych (Cyprinidae), a jej nazwa w języku angielskim brzmi: Lake (Swamp) Minnow. W Polsce gatunek objęty jest obecnie ścisłą ochroną, jako rzadki i zagrożony wyginięciem. Wymaga on tzw. ochrony czynnej polegającej m.in. na kontrolowanym rozrodzie, utrzymywaniu stad rodzicielskich, produkcji dobrej jakości materiału zarybieniowego, pogłębianiu naturalnych siedlisk itp.

 

 

Ciało strzebli usiane jest bardzo licznymi, małymi plamkami o barwie ciemnobrązowej do czarnej

Ciało strzebli jest bocznie spłaszczone i wrzecionowate, pokryte drobną, cykloidalną łuską. Ubarwienie zaś jest bardzo zmienne, od żółto-brązowo-złotawego po niemal czarne, lśniące (zależnie od warunków środowiskowych). Całe ciało usiane jest bardzo licznymi, małymi plamkami o barwie ciemnobrązowej do czarnej. Wzdłuż boku biegnie szarofioletowa smuga, która jednak często jest niemal niewidoczna.

 

W warunkach naturalnych Polski występowanie strzebli błotnej ma charakter wyspowy

Występowanie omawianego taksonu ma w RP charakter wyspowy. Ryba zasiedla niewielkie i płytkie zbiorniki wodne (najczęściej są to dawne wyrobiska torfu, a rzadziej śródpolne i śródleśne oczka wodne, glinianki, bagniste doły), silnie zarośnięte roślinnością (grążel żółty, grzybienie białe, moczarka kanadyjska, rdestnice itp.), w tym także nabrzeżną (trzcina pospolita, pałki) oraz o mulistym dnie.

 

Strzebla błotna jest rybą wszystkożerną, stadną, płochliwą i prowadzącą skryty tryb życia

Dotychczas w Polsce zidentyfikowano ponad 160 stanowisk tego gatunku, w tym ponad połowę z nich w województwie pomorskim (Pojezierze Kaszubskie). Strzebla błotna jest rybą wszystkożerną, stadną, płochliwą i prowadzącą skryty tryb życia. Jest stosunkowo odporna na niską zawartość tlenu w wodzie i duże wahania jej odczynu. W naszych wodach dorasta zwykle do 6-8 cm (wyjątkowo do nawet 13 cm). Żyje do 6 lat.


Samce są mniejsze od samic, a w okresie godowym mają słabo widoczną wysypkę tarłową. Ich głowy są też mniejsze i węższe niż u samic

Dojrzałość płciową samice strzebli osiągają w trzecim roku życia, a samce w drugim. Samce są mniejsze od samic, a w okresie godowym mają słabo widoczną wysypkę tarłową. Ich płetwy brzuszne sięgają otworu moczopłciowego, podczas gdy u samic są krótsze. Ikrzyce odznaczają się też większą i szerszą głową. Porcyjne tarło ma zwykle miejsce w maju, czerwcu przy temperaturze wody około 15°C. Ryby trą się w grupach po kilkanaście osobników. Silnie kleista, brązowawa ikra składana jest najczęściej na podwodnych częściach roślin (gatunek fitofilny).

 

Strzeble błotne podczas żerowania w akwarium – ryby te są wszystkożerne

W warunkach polskich podczas jednego tarła samica składa zwykle kilkaset jaj (rzadko powyżej 700). W temperaturze wody około 20°C larwy wykluwają się po około 4-5 dobach. Mierzą wtedy 4-4,5 mm i na czas wchłaniania zawartości woreczków żółtkowych przyczepiają się roślin za pomocą wydzieliny gruczołów cementowych. W powyższej temperaturze wody po około 6 dniach od wylęgu rozpoczynają swobodne pływanie i pobieranie pokarmu.

 

 

Akwarystyka zimnowodna coraz bardziej popularna?

Trawianka w naszych wodach to obcy gatunek inwazyjny. W akwarium stanowi bardzo ciekawy obiekt obserwacji

Co takiego jest w naszej krajowej ichtiofaunie, że przyciąga ona do siebie coraz większe rzesze akwarystów, zwłaszcza ostatnimi czasy? Czy może to, że jej przedstawiciele nie są kiczowato piękni i tak kolorowi, jak ma to miejsce w przypadku wielu gatunków typowo akwariowych? Ale zaraz! Spójrzcie proszę najpierw na samca różanki w okresie godowym, na wzdręgę lub okonia. Czy to także nie są pięknie ubarwione ryby? (to pytanie retoryczne, rzecz jasna 🙂

 

Słonecznica to gatunek bardzo w polskich wodach pospolity. W akwarium ryba bardzo towarzyska, ruchliwa i łagodna

Czy powodem popularności akwarystyki zimnowodnej jest może łatwość pozyskania ryb z naturalnych siedlisk? Ha, bynajmniej. Prawo względem gatunków chronionych jest tu bowiem bardzo rygorystyczne. Na szczęście wiele gatunków nie podlega ochronie prawnej, stąd rzeczywiście ich pozyskanie w warunkach naturalnych jest mało problematyczne. A może po prostu chodzi tutaj o najzwyklejszą fascynację przyrodą ojczystą lub wręcz europejską?

 

Samiec różanki w barwach godowych. Gatunek wymaga do rozrodu obecności małży, a w przypadku ich braku ryby te nie rozmnażają się

Często sięgam pamięcią do lat dzieciństwa, kiedy to wraz z ojcem uczestniczyłem w licznych wyprawach wędkarskich na pobliskie glinianki, rzadziej nad Wisłę, czy na mazurskie jeziora. Opisałem to zresztą w swojej ostatniej książce pt. „Ryby i rośliny w akwarium zimnowodnym i oczku wodnym – poradnik hodowcy” (Wydawnictwo SGGW, 2016), będącej kwintesencją mojej przygody ze słodkowodną akwarystyką zimnowodną.

 

Piskorz jest bardzo odporny na brak tlenu w wodzie, a dzięki bogato unaczynionemu uchyłkowi w tylnej części jelita może dodatkowo oddychać tlenem atmosferycznym

We wstępie napisałem m.in., że zawsze najbardziej interesowały mnie tzw. żywce, które rodzic pozwalał mi łapać na podrywkę, a następnie stosował jako przynętę na ryby drapieżne. W zależności od miejsca połowu były to zwykle różanki (wtedy jeszcze nie objęte ochroną), słonecznice, ukleje, płocie, karasie, krąpie, kiełbie i inne. Szczególnym pięknem odznaczały się samce różanek, których ciała w okresie godowym mieniły się wszystkimi kolorami tęczy. Był to dla niezapomniany widok.

 

Okoń to drapieżnik o nietuzinkowym ubarwieniu ciała – najintensywniejsze barwy ryba ta prezentuje przy przytłumionym oświetleniu zbiornika

Aż serce mi się krajało, gdy ojciec zakładał którąś z nich (zwykle najdorodniejszą) na haczyk w nadziei na złowienie sporego okonia lub szczupaka. Żywce pływały w metalowym sadzyku i część z nich niestety szybko snęła (zwłaszcza słonecznice). Rodzic nauczył mnie jednak, jak o nie dbać, co oprócz ich łapania stało się moim ulubionym zajęciem w czasie rybaczówki. Właściwie to szybko uzmysłowiłem sobie, że o wiele bardziej wolę łapać żywce niż ryby do konsumpcji …

 

Lin to gatunek spokojny i towarzyski, a przy tym odporny na choroby i niedobór tlenu w wodzie

W ramach opieki nad żywcami podmieniałem im co 10-15 minut wodę na świeżą, usuwałem martwe i mocno osłabione osobniki, stawiałem sadzyk zawsze w najgłębszym cieniu lub całkowicie zatapiałem go przy brzegu, odpowiednio wcześniej zabezpieczywszy. Urzeczony pięknem drobnej krajowej ichtiofauny któregoś dnia zapragnąłem „hodować” ją, najpierw w zimnowodnym akwarium, a potem także w oczku wodnym na działce.

 

Karasie pospolite, a na dole lin – ryby te są bardzo odporne i żywotne

Niemały wpływ na to miała lektura książki Lecha Wilczka pt. „Uroda ryb”, w której autor opisywał swoje ichtiologiczne przygody m.in. z gatunkami krajowymi. Tak oto na dobre rozpoczęła się moja fascynacja akwarystyką zimnowodną. Gdy pod koniec wędkowania ojciec oznajmiał, że czas się „zwijać”, moja radość była tym większa, im więcej żywców pozostawało do mojej dyspozycji – części z nich zwracałem wolność, a część zabierałem ze sobą.

 

Czebaczek amurski – obcy gatunek inwazyjny w naszych wodach. Ryba odznacza się dużą żarłocznością, szybkim wzrostem i dojrzewaniem płciowym oraz wysoką odpornością na miejscowe choroby i pasożyty

Z zamiarem chowu w ogrodowym oczku wodnym i/lub domowym akwarium za każdym bowiem razem wybierałem po kilka najsilniejszych osobników. Resztę ryb ostrożnie z powrotem wypuszczałem do macierzystego siedliska. Trzeba wiedzieć, że wg Regulaminu Amatorskiego Połowu Ryb PZW raków pręgowatych, raków sygnałowych oraz ryb z gatunku czebaczek amurski, trawianka i sumik karłowaty oraz obce gatunki babek po złowieniu nie wolno wypuszczać ani do łowiska, w którym je złapano, ani do innych wód.

 

Kiełb po aklimatyzacji staje się dość ruchliwy i chętnie pływa po całym zbiorniku.

A jak przedstawia się sytuacja z gatunkami chronionymi dziś? Przede wszystkim są gatunki nieprzerwanie objęte ochroną ścisłą (np. strzebla błotna) oraz takie, które znalazły się pod ochroną częściową (np. różanka, koza, piskorz). Zdobycie zezwolenia na ich odłów i przetrzymywanie w warunkach domowych jest sprawą niełatwą, wręcz skomplikowaną dla osoby nie współpracującej z jakimś opiniotwórczym ośrodkiem naukowym typu wyższa uczelnia, instytut, itp.

 

Sumik karłowaty to obcy gatunek inwazyjny, który w domowym akwarium znakomicie się utrzymuje, gdyż preferuje cieplejszą wodę

W niniejszym wpisie załączam najciekawsze, moim zdaniem, zdjęcia przedstawicieli naszej rodzimej ichtiofauny, których możemy chować w akwarium zimnowodnym. Wiele z nich to  obce gatunki inwazyjne, stąd uważajmy, aby w wyniku naszych działań nigdy nie przedostały się one do lokalnych siedlisk, w których dotychczas nie występowały. Ewentualne bowiem straty w nich wyrządzone są potem bardzo trudne lub niemożliwe do naprawienia 🙁

 

Strzeble błotne

Strzebla błotna jest gatunkiem wymagającym ochrony czynnej. Dotychczas w Polsce zidentyfikowano ponad 160 stanowisk tego gatunku (ponad połowę w woj. pomorskim). Są to ryby wszystkożerne, stadne, płochliwe i prowadzące skryty tryb życia. Gatunek stosunkowo odporny na niską zawartość tlenu w wodzie i duże wahania jej odczynu. Dorasta zwykle do 6-8 cm (wyjątkowo do nawet 13 cm). Żyje do 6 lat.

 

 

Bass słoneczny (Lepomis gibbosus) w akwarium

Bassy lubią w akwarium kryjówki, przestrzeń, żywy pokarm i temperaturę rzędu 16-22 st. C

Dla kilku 5-6 cm osobników o należy przeznaczyć co najmniej 250 l zbiornik. Na dno dajemy drobny lub średnio gruby żwirek. Nieodzowne są kryjówki: korzenie (np. obrośnięte roślinami), podwodne gałęzie, kilka kamieni (zarówno płaskich, jak i postawionych na sztorc), kępy twardolistnej roślinności podwodnej oraz egzemplarze pływające. Optymalna temperatura wody dla bassów to 16-22°C (okresowo znoszą one jednak ciepłotę powyżej 26°C i poniżej 10ºC). W normalnie ogrzewanym mieszkaniu nie trzeba jej więc dogrzewać.

 

W promieniach słonecznych ciało bassa mieni się kolorami

W zbiorniku należy pozostawić sporo miejsca do swobodnego pływania. Wystarcza zwykła woda wodociągowa, do której można dodać niejodowanej soli kamiennej (płaska łyżka stołowa na 20-25 l wody). Oświetlenie zbiornika powinno być dość silne, bo i tak będzie tonowane przez roślinność pływającą. Wskazany jest kilkugodzinny w ciągu dnia dostęp promieni słonecznych. Wydajny filtr jest nieodzowny. Podczas upałów można dodatkowo zastosować deszczownię, filtr wewnętrzny lub napowietrzacz.

 

W akwarium z bassami nie może zabraknąć podwodnej roślinności, najlepiej twardolistnej

Omawiane drapieżniki najlepiej jest utrzymywać bez innych ryb, choć doskonale znoszą one towarzystwo zbliżonych wielkością gatunków zimnowodnych (np. karasi, jazi, linów, okoni itp.), a nawet niektórych tropikalnych. Zjadają przede wszystkim pokarm żywy, ale można przyzwyczaić je do pobierania mrożonek. W warunkach akwariowych dojrzałość płciową bass osiąga w drugim roku życia przy długości ciała 10 (samica) i 12 cm (samiec).

 

W czasie zimowania bassy karmimy skąpo

Najlepiej jest zakupić kilka młodych, dorastających, niespokrewnionych ze sobą osobników. Z nich wyłoni się potem para hodowlana. Wraz z nadejściem jesieni ryby przenosimy do zbiornika w pomieszczeniu, w którym temperatura wody będzie mogła oscylować na poziomie 10–12°C. Zimowanie trwa 3–4 miesiące. W tym czasie ryby karmimy bardzo skąpo. Okres godowy rozpoczyna się wczesną wiosną, gdy dzień świetlny ulega wydłużeniu (III–V), a woda stopniowo się ociepla.

 

Przytłumione przez roślinność pływającą oświetlenie zbiornika wpływa na lepsze wybarwienie bassów

Najlepiej jeszcze na zimowisku (połowa kwietnia) podnosić jej ciepłotę za pomocą grzałki z termostatem do poziomu 19–22°C (o 1°C na dobę). W krótkim czasie z grupy dojrzałych płciowo osobników wyłania się samiec alfa (czasami dwa), który wybiera rewir lęgowy, a następnie broni go zaciekle przed współplemieńcami (bez względu na płeć). Wówczas przenosimy go wraz z samicą o najbardziej wypukłych partiach brzusznych do zbiornika z wodą o temperaturze pokojowej. Tarlaki intensywnie karmimy żywym pokarmem (małe rybki, dżdżownice, kiełże, gruby zooplankton, szklarka, larwy ochotek, doniczkowce itp.).

 

Bassy można utrzymywać z niektórymi gatunkami typowo akwariowymi – tu z kirysami

Zbiornik tarliskowy o pojemności, co najmniej 150-200 l powinien mieć na wyposażeniu gąbkowy filtr bez obudowy oraz kryjówki dla samicy (korzeń, kilka kamieni, doniczka z roślinami itp.). Dno wysypujemy 5–7-centymetrową warstwą żwirku o granulacji 2–4 mm (częstokroć ikrzyce nie chcą składać jaj na piasku). Codziennie usuwamy wszelkie resztki i nieczystości, podmieniając przy okazji trochę wody na świeżą (wystarcza zwykła odstana woda wodociągowa). Po tarle samicę odławiamy, gdyż  jest przepędzana przez partnera i może nawet zostać przez niego zabita.

 

Najlepsze do rozrodu są ryby poddane wcześniej kilkumiesięcznemu zimowaniu

Podczas tarła tarlaki żywiołowo zataczają kręgi nad gniazdem (raz w jedną, raz w drugą stronę), płynąc blisko siebie, przy czym mleczak stara się maksymalnie przywrzeć bokiem do ciała ikrzycy tak, aby otwory moczo-płciowe ryb znalazły się jak najbliżej siebie. Co jakiś czas samica zatrzymuje się na moment w gnieździe i składa porcję żółtawych jaj, które samiec natychmiast polewa spermą (mleczak może wtedy przez chwilę drżeć lub pokładać się na boku). Ikra przykleja się do dna gniazda.

 

Samce bassa opiekują się gniazdem i złożonymi w nim jajami

Liczba złożonych jaj wynosi zwykle kilkaset, choć może sięgać nawet ponad 2000 sztuk. Mleczaki bassa opiekują się gniazdem i złożonymi w nim jajami, m.in. odganiają intruzów, przewietrzają wodę wachlując płetwami piersiowymi itp. W temperaturze wody 22°C larwy wylęgają się po 5-6 dniach. Mierzą wtedy około 3 mm. Po dalszych 4–6 dniach rozpoczynają żerowanie. Są troskliwie wodzone przez samca. Zwykle jednak po 7-10 dniach rozpływają się, a opieka rodzica ustaje.

 

Podstawą udanego rozrodu bassów w akwarium jest posiadanie odpowiednich tarlaków

Samca można także odłowić po tarle, a ikrę odessać ją do oddzielnego lęgnika. Najlepszym pierwszym pokarmem dla narybku jest tzw. „pył”, czyli larwy oczlików i wrotki oraz zakraplane na powierzchnię wody pierwotniaki. Po 5–7 dniach można rozpocząć żywienie larwami solowca i najdrobniejszym zooplanktonem (wioślarki i oczliki), a po 10 dniach – nicieniami „mikro”, dokładnie miażdżonymi na szkle i przepłukanymi rurecznikami itp.

 

 

Po tarle można odłowić zarówno samicę, jak i samca

Do wielkości centymetra narybek je bardzo łapczywie, co często kończy się zadławieniem i śmiercią. Dlatego też nie należy w żadnym wypadku go przekarmiać – powinno się podawać pokarm często, ale w niewielkich ilościach. Po ukończeniu przez młode miesiąca segregujemy je według wzrostu (możliwy kanibalizm) i przenosimy do obszerniejszych zbiorników, rozrzedzając jednocześnie obsadę.

 

Otwór gębowy jest u bassa lekko skierowany ku górze

O bassach słonecznych w oczku wodnym pisałem tu:
„Bass słoneczny w oczku wodnym”

 

 

Szczupieńczyk Dageta (Epiplatys dageti). Rozród

6

Dorastający samiec – tu niewidoczna jest jeszcze charakterystyczna, pomarańczowa plama na spodzie pyska

Ta pochodząca z wód Afryki Zachodniej (od Liberii do Ghany) ryba zwana jest w języku angielskim: Redchin panchax lub Firemouth killifish. Dorasta do 6 cm. Preferuje zbiorniki dobrze zarośnięte, z korzeniami i zatopionymi gałęziami oraz suchymi liśćmi. Ryba spokojna i towarzyska. Najlepiej czuje się w grupie kilku osobników z przewagą samic. Takson niesezonowy i fitofilny. Samiec jest nieco większy, ma jaskrawsze ubarwienie, ostro zakończoną i większą płetwę odbytową oraz pomarańczową plamę na dolnej stronie pyska.

11

Para tarlaków – samiec u góry

Najprostszą metodą rozmnażania jest spontaniczny rozród małej liczby tarlaków, które stale przebywają w gęsto zarośniętym akwarium jednogatunkowym. Sukcesywnie pojawiający pośród roślinności pływającej wylęg należy wyławiać i przenosić do zbiorników – odchowalni. Odradzam wychów młodych w towarzystwie rodziców, jako że będą one w mniejszym lub większym stopniu stale narażone na pożarcie.

5

Tarlisko musi obfitować w miękkolistną roślinność lub pompony z przędzy/włóczki syntetycznej

Odchowalnie wypełniamy odstaną, dobrze natlenioną (delikatne napowietrzanie) i filtrowaną wodą (zwykły filtr gąbkowy bez obudowy lub napędzany brzęczykiem). Ruch wody musi być jednak jak najmniejszy, aby nie męczył narybku, co może skutkować jego masowymi śnięciami. Wszelkie resztki organiczne codziennie usuwamy. Zapewniamy dostęp promieni słonecznych oraz oraz sporą ilość miękkolistnych roślin pływających. Do odchowalni dobrze jest też wpuścić kilka niedużych ślimaków, które będą zjadały resztki pokarmu, zapobiegając w ten sposób zepsuciu się wody.

87d3cadb7ab0a813med

U góry samica -jest także nieco mniejsza od samca i ma skromniejsze ubarwienie ciała

Znacznie wydajniejszą metodą jest zastosowanie higienicznego zbiornika tarliskowego o pojemności 30–60 l. Można zrezygnować z podłoża (pod spód dajemy czarny papier). Jako substratu dla ikry używamy gęstych kęp miękkolistnych roślin wodnych lub włóczki/przędzy syntetycznej (dobrze wymytej!), przymocowanej do kawałka korka, styropianu albo pustej plastikowej buteleczki po lekarstwach (tzw. mop). Zwykle wystarcza 50–100 włókien o długości 10-15 cm, czyli 1-2 mopy, na których zostanie złożona ikra.

2

Do tarła ryby najlepiej zestawiać parami lub w tripletach – samiec i 2 samice

Zbiornik tarliskowy ustawiamy w ocienionym miejscu lub oklejamy szarym lub zielonym papierem. Woda powinna być w miarę miękka (do 12°n), o pH około 6,5 i temperaturze 26–27°C, o głębokości do 20 cm. Co 1–2 dni podmieniamy 20–30% wody na świeżą, odstaną, aby pobudzić tarlaki do godów. Fitofilne szczupieńczyki wycieramy parami lub w grupach z przewagą samic, np. 1 × 2–3.

3

Rozród spontaniczny w gęsto zarośniętym akwarium jednogatunkowym to najprostszy sposób rozmnażania szczupieńczyków

Substrat, w zależności od kondycji ryb i ich chęci do odbywania tarła, wymieniamy na świeży codziennie (pracochłonne) lub co 2–4 dni. Ten z ikrą przenosimy do zacienionych naczyń inkubacyjnych – szalek (np. płytek Petriego), kuwet, plastikowych pojemników (np. po lodach) lub zwykłych głębszych talerzy, wypełnionych wodą z akwarium tarliskowego do wysokości 2–4 cm. Stosujemy delikatne, drobnoperliste napowietrzanie wody. Na bieżąco usuwamy ziarna zapleśniałe i obumarłe. Korzystne jest wcześniejsze dodanie do wody preparatu przeciwko pleśnieniu ikry.

7

W rozrodzie szczupieńczyka Dageta można stosować tzw. tarło krótkie lub długie

Innym wariantem powyższej metody jest odłowienie tarlaków po 1–2 tygodniach i odchowywanie narybku w zbiorniku tarliskowym (tzw. długie tarło). Po tarle poziom wody nieco obniżamy, a cały zbiornik zaciemniamy. Nieodzowny jest oczywiście delikatnie działający napowietrzacz. Samica może złożyć do 300 jaj, ale zwykle jest ich około setki. Okres inkubacji ikry wynosi zwykle około 10 dni.

10

Po prawej samiec z widoczną pomarańczową plamą na spodniej stronie pyska

Tarlaki można również łączyć na 1–2 dni, po czym ponownie  rozdzielać je na 5–6 dni (tzw. krótkie tarło). Taki system powoduje, że samice w ciągu krótkiego okresu czasu pozbywają się 70–80% zapasu dojrzałej ikry, która nie jest przez ryby niszczona. Tym sposobem otrzymuje się narybek w miarę wyrównany pod względem wzrostu. Dodatkowo odpada konieczność karmienia ryb, co w dużym stopniu zabezpiecza ikrę przed potencjalnym namnożeniem się na niej pierwotniaków, bakterii i grzybów.

12

Szczupieńczyki Dageta są spokojne i towarzyskie

Po tarle osobniki rodzicielskie wyławiamy, z substratu wybieramy jaja i wpuszczamy nowe tarlaki. Można również pozostawić ryby na tarlisku przez 4–5 dni, po czym odłowić je do innego zbiornika ze świeżym substratem, w którym pozostają przez 3 dni, a następnie przenieść do kolejnego na dalsze 3 dni itd. Jest to jednak metoda dość pracochłonna.

8

Generalnie metody rozmnażania szczupieńczyka Dageta dzielą się na mniej lub bardziej pracochłonne

Zawartość woreczka żółtkowego zarodki zużywają jeszcze w otoczce jajowej, dlatego wylęg żeruje zaraz po wylęgnięciu się. Jest jednak dość drobny i przez pierwsze 4-5 dni życia należy podawać mu (wielokrotnie w ciągu dnia) pierwotniaki oraz wrotki. Potem do diety włączamy najdrobniejsze larwy solowca oraz larwy oczlików. Żywienie nimi stosujemy przez 7–10 dni, po czym skarmiamy nicieniami „mikro” oraz markowymi karmami suchymi. Naprzemiennie z nimi można podawać mrożonki, np. moinę, oczlika itp.

Pielęgnica Meeka (Thorichthys Meeki). Rozród

Samiec z odchylonymi pokrywami skrzelowymi i fałdami podgardla – widać ich piękną, intensywnie czerwoną barwę

Dymorfizm płciowy jest dobrze widoczny u osobników dorosłych. Samiec jest większy i intensywniej ubarwiony. Ma ponadto bardziej wydłużone i ostro zakończone płetwy grzbietową i odbytową (jednak wiele samic nie ma bynajmniej łagodnych czy tępych zakończeń, choć płetwy te są u nich znacznie krótsze). Dolna, przednia część ciała jest u samca znacznie intensywniej zabarwiona i rozleglejsza. Rzadko, ale bywają samice  niewiele ustępujące pod tym względem niektórym samcom oraz takie, u których czerwień jest ledwie widoczna (często).

 

 

Wyjątkowo ładnie wybarwiona samica

Najlepiej gdy przyszłe osobniki rodzicielskie połączą się w sposób spontaniczny, spośród gromadki niespokrewnionych ze sobą młodych ryb. Tak złączone pary są bowiem najzgodniejsze i najtroskliwsze wobec potomstwa. Owszem, niekiedy tarlaki złączone przez hodowcę od razu utworzą zgraną parę, ale najczęstszy scenariusz jest taki, że samiec przejawia agresję wobec partnerki, a ta, obolała, ratuje się ucieczkami. Ryby niedobrane mogą przez wiele miesięcy nie rozmnażać się.

 

Sympatyzująca ze sobą para

Celem rozmnożenia parę, która ze sobą sympatyzuje należy odłowić do oddzielnego zbiornika o poj., co najmniej 120 l. Dno wykładamy 3-4 cm warstwą drobnego podłoża, które dobrze jest wcześniej wyparzyć. Kilka płaskich kamieni na dnie lub ustawiona po kątem około 40º dachówka wystarczają jako miejsce do składania ikry. Zapewniamy także kryjówki (np. przewróconą na bok glinianą doniczkę). Powierzchnia wody może być przysłonięta przez roślinność pływającą.

 

Tarlaki obrały miejsce na gniazdo

Woda powinna być odstana i  dobrze napowietrzona – wystarcza tu wewnętrzny filtr gąbkowy. Choć „meeki” odbywają tarło praktycznie w każdej wodzie (oczywiście poza wartościami skrajnymi), to jej optymalne parametry są: twardość ogólna poniżej 10ºn, odczyn (pH 6,5-7,5) i temperatura 26-27ºC. Tarlaki (a szczególnie samiec) przybierają intensywne barwy. Mleczak stroszy płetwy, wygina wahadłowo ciało i odchyla pokrywy skrzelowe, co jeszcze bardziej eksponuje czerwień tej części jego ciała.

 

Czyszczenie kamienia, na którym zostanie złożona ikra

Po wyborze miejsca na gniazdo obie ryby pieczołowicie je czyszczą („szlifują”). Zwykle jest nim płaski kamień, ale bywa, że ikra składana jest na szybie, korzeniu lub nawet, choć rzadko, na szerokim liściu rośliny. Jeśli do tarła nie dochodzi przez 2-3 dzień, to tarlaki karmimy skąpo jedynie pokarmami naturalnymi, np. larwami wodzienia. Tarło prowokuje większa niż zwykle (30% i powyżej) podmiana wody (niekoniecznie na miękką, ale ja stosuję zawsze wodę z filtra RO) i chłodniejszą o 2-3°C.

 

Ikra „meek” w dobę po złożeniu

Czasami tarło prowokuje  wpuszczenie do zbiornika tzw. target fish, czyli 1-2 osobników obcego gatunku. Takim swoistym „chłopcem do bicia” może być np. kiryśnik lub zbrojnik. Jego obecność ma zachęcić parę do tarła (niektóre tarlaki muszą stale „coś” odganiać, aby wejść w nastrój do tarła) lub zniwelować  ewentualne kłótnie między rodzicami o opiekę nad potomstwem. Trzeba pamiętać, aby po złożeniu ikry szybko odłowić „target fish”.

 

Para hodowlana w czasie tarła – samica (poniżej) składa jaja na uprzednio oczyszczonym płaskim kamieniu

W czasie składania jaj można zaobserwować pokładełka tarlaków – większe i grubsze u samicy oraz cieńsze i bardziej szpiczaste u samca. Jaja są lekko żółtawe i lepkie. Samica składa je w kolistych rzędach w liczbie od stu kilkudziesięciu do ponad 400 sztuk. Ikrą opiekuje się głównie samica (wachluje płetwami piersiowymi, wybiera ziarna niezapłodnione, pleśniejące i strzeże gniazda przed intruzami). Samiec może jej w tym mniej lub bardziej pomagać, ale jego głównym zadaniem jest patrolowanie terytorium lęgowego.

 

Larwy przeniesione do zagłębienia w podłożu

Larwy wylęgają się po 2,5-3 dniach. Rodzice zwykle od razu przenoszą je do wykopanego uprzednio dołka w podłożu (bywa, że jest ich kilka i ryby raz za razem przenoszą do nich potomstwo). Przez kolejne 4-5 dni larwy zużywają zawartości pęcherzyków żółtkowych. Znakomitą karmą dla narybku jest tzw. pył, czyli larwy oczlików, wrotki i pierwotniaki, ale najczęściej narybek karmiony jest dedykowanymi pokarmami suchymi (np. Hikari First Bites) lub mrożonkami (moina, wrotka itp.).

 

Samiec patrolujący rewir lęgowy

Od 3. dnia można podawać larwy solowca lub nicienie „mikro”. Od 10. zaś przesiane, najmniejsze rozwielitki i oczliki oraz miażdżone na szkle i posiekane rureczniki. Także dedykowane pokarmy sztuczne mogą być stosowane, jako że młode są żarłoczne i mało wybredne. Podczas ich ich odchowu woda powinna być filtrowana i podmieniana 2-3 razy w tygodniu do około 50% objętości. Miesięczny narybek powinien mierzyć około 1 cm. Opieka rodziców może trwać przez wiele tygodni, ale zwykle oddziela się ich po 2-3 tygodniach.

 

Samica musi mieć zapewniony czas na odpoczynek po każdym tarle

Rozród „meek” nie zawsze się udaje. Bywa, że jedno z rodziców (zwykle) zjada jaja (rzadziej) lub larwy (częściej). Czasami dochodzi też do kłótni między tarlakami o opiekę nad narybkiem, co niekiedy ma dramatyczny przebieg i finał (wówczas lepiej jest odłowić samca). W momencie fiaska (np. cała ikra spleśniała) samica musi mieć co najmniej dwa tygodnie na odpoczynek. Inaczej samiec będzie mocno ją molestował i okazywał agresję. Może to doprowadzić do poturbowania lub nawet śmierci samicy.

 

Samiec w pozie odstraszającej, a samica wachluje płetwami piersiowymi nad ikrą

Sztuczny odchów młodych jest u „meek” jak najbardziej możliwy. Substrat z ikrą można wówczas przenieść do około 20 l lęgnika z identyczną wodą, stabilną temperaturą i napowietrzaniem. Jednak nie ma to jak odchów zbliżony do naturalnego, czyli z udziałem rodziców. Możliwość bowiem poczynienia ciekawych obserwacji oraz frajda ze zrobionych zdjęć lub nakręconych filmików jest tu bezcenna.

 

Samica z narybkiem

O chowie pielęgnicy Meeka pisałem tu:

„Pielęgnica Meeka. Chów”

Akara z Maroni (Cleithracara maronii). Chów

Osobniki młodociane powinny być utrzymywane w grupach

Ta dostojna i majestatyczna ryba, zwana jest także akarą marońską. Należy do rodz. pielęgnicowatych (Cichlidae) i w naturze zasiedla czarne wody obydwu Gujan, Surinamu, Trynidadu i Wenezueli (delta Orinoko) w Ameryce Południowej. Choć ich barwy są stonowane, oscylujące wokół różnych odcieni brązu, to jednak urok ryb jest niezaprzeczalny. Oczywiście w odpowiednich warunkach środowiskowych.

 

 

Akary z Maroni nie kopią w podłożu i nie niszczą roślin

Po bokach ciała, w górnej części tułowia znajduje się czarna plama przypominająca nieco … dziurkę od klucza, od której wzięła się angielska nazwa gatunku – Keyhole cichlid. Charakterystyczna jest także ciemna, pionowa pręga biegnąca łukowato przez głowę, w tym oko. Inne ciemne rysunki na ciele mogą być widoczne lub nie w zależności od aktualnego stanu emocjonalnego osobnika. Całe ciało, a zwłaszcza płetwy mogą mienić się na żółto, a te ostatnie także na niebiesko (szczególnie ich krawędzie).

 

Samiec – widać wydłużone końce płetw grzbietowej i odbytowej

Cechy charakterystyczne „maronek” to przede wszystkim bardzo łagodny charakter i duża towarzyskość, ale też niestety wzmożona płochliwość. Im zbiornik jest gorzej urządzony (chodzi głównie o brak kryjówek, roślinności itp.), tym bojaźliwość ryb wzrasta. Przestraszone potrafią w panice uszkodzić sobie ciało (zwykle odpada kilka łusek) lub rozerwać płetwy, bądź nawet wyskoczyć z akwarium, o ile nie jest właściwie przykryte. Wówczas ryby bledną. Z kolei nocą ich ciała ciemnieją i pojawia się na nich „panterkowaty” wzór. Odłowienie dorosłego osobnika jest często wyzwaniem, gdyż w stresie płynie on gwałtownie i na oślep, robiąc przy tym błyskawiczne zwody.

 

„Maronki” to ryby płochliwe, stąd odpowiednie towarzystwo i dużo kryjówek w akwarium są bardzo ważne

Co więcej, omawiane ryby nie kopią zwykle w podłożu i nie niszczą roślin, stąd możemy wraz z nimi uprawiać wiele gatunków, w tym delikatniejsze, miękkolistne. Osobniki młodociane do czasu osiągnięcia dojrzałości płciowej prowadzą stadny tryb życia. Dlatego też należy w tym okresie utrzymywać je grupach złożonych z 5-7 osobników. W przeciwnym razie ryby będą czuły się źle, a ich rozwój nie będzie prawidłowy.

 

 

 

Samica jest mniejsza i ma krótsze płetwy

Najlepszym towarzystwem dla akar są spokojne, stadne ryby kąsaczowate, zbrojniki, kirysy, drobnoustki itp. Często widywałem je także w towarzystwie skalarów, a nawet paletek. Dodatkowe gatunki ryb w akwarium zmniejszają płochliwość akar. Dla 5-6 osobników potrzebny jest zbiornik o pojemności co najmniej 200 l, niemniej dobraną parę można utrzymywać w około 120 l akwarium.

 

 

Dobre samopoczucie akar w danym zbiorniku widać już na pierwszy rzut oka

Wystrój zbiornika to przede wszystkim elementy organiczne w postaci korzeni (idealnie, jeśli obrośnięte roślinami, np. mikrozorium), kawałków drewna, zatopionych gałęzi, bukowych lub dębowych liści, szyszek olszy itp. Woda powinna obfitować w garbniki i mieć lekko herbaciany kolor. Jako uzupełnienie wystroju można włożyć kilka kamieni i/lub łupin kokosu. Jako zaś podłoża używamy drobnego żwirku o ciemnym odcieniu lub grubszego piasku. Wówczas dobrostan akar zostanie zachowany na optymalnym poziomie.

 

Akary z Maroni preferują wodę miękką i lekko kwaśną, ale doskonale przystosowują się do praktycznie każdych warunków, poza oczywiście skrajnymi

Także parametry fizyko-chemiczne wody mają podstawowe znaczenie dla zdrowia i dobrego samopoczucia omawianych ryb. Optymalna jej twardość to 10-13°n (ale akary można łatwo przyzwyczaić do znacznie twardszej wody, np. 20ºn), odczyn kwaśny do lekko kwaśnego (pH 5,5 – 6,5) (lecz akary bez problemu znoszą wodę i delikatnie zasadową – lekko ponad pH 7,5) i temperatura rzędu 23-26ºC. Woda powinna znajdować się w bardzo lekkim, subtelnym ruchu i być zawsze dobrze natleniona (ryby wrażliwe na niedobór tlenu) oraz regularnie, najlepiej raz w tygodniu podmieniana w ilości około 15%.

 

W akwarium trzeba przede wszystkim dbać o dobrą jakość wody, stąd dojrzały filtr jest nieodzowny

Zabieg ten najlepiej jest połączyć ze starannym czyszczeniem dna zbiornika, gdyż wszelkie zalegające w nim resztki organiczne znacząco pogarszają jakość wody.  Należy zawsze dbać o to by poziom związków azotu znajdował się na jak najniższym poziomie, stąd konieczny jest wydajny i dojrzały biologicznie filtr. W zbiornikach zaniedbanych, o niewydolnej filtracji i wysokim poziomie azotanów w wodzie „maronki” zwykle krótko cieszą się dobrym zdrowiem, szybko zapadają na choroby i wkrótce giną (zwłaszcza młode, rosnące osobniki).

 

Samiec – w oczy rzuca się niebieskawy odcień płetw grzbietowej i odbytowej

Rośliny najlepiej jest sadzić w zwartych kępach, dających osłonę i tworzących naturalne kryjówki. Nie zapominajmy także o przykryciu części lustra wody gatunkami pływającymi. Tłumią one zbyt silne oświetlenie, co polepsza dobrostan akar i uwydatnia ich kolorystykę.

 

 

 

Akary z Maroni to ryby wszystkożerne

Akara z Maroni to ryba z natury wszystkożerna, stąd ich dieta musi być jak najbardziej różnorodna. W jej menu mogą znaleźć się zarówno wszelkie pokarmy żywe, jak i mrożone oraz suche. Dobrze jest także zapewnić dodatek pokarmu roślinnego, np. na bazie  spiruliny.

 

Notropis chrosomus w obiektywie autora

Para „notropisów” – samica u góry

W kolejnym wpisie postanowiłem zamieścić serię zdjęć mojej najpiękniejszej pary „notropisów”, która od wiosny 2016 r. żyje (wraz z innymi współplemieńcami, płazami i ich larwami) w jednym z ogrodowych oczek wodnych. Ryby bez problemu przezimowały i przez wiosnę i lato cieszą oczy swymi urzekającymi kolorami. Dochodzi także do tarła. Poniższe fotki robiłem w małym akwarium, do którego na czas sesji ryby zostały przeniesione.

 

Para Notropis chrosomus – feeria barw (samiec u dołu)

O chowie Notropis chrosomus pisałem tu:
„Notropis chrosomus. Chów”

 

O rozmnażaniu zaś tu:
„Notropis chrosomus. Rozród”
i tu: „Notropis chrosomus. Rozród2”

Samiec z przodu

Samica – poniżej – jest znacznie skromniej ubarwiona

„Notropisy” dobrze czują się wśród roślinności

Samiec w pełnej krasie

Soczysta zieleń uwypukla barwy ryb

Samiec spektakularnie adoruje samicę

Zatopione gałęzie nadają wystrojowi zbiornika szczególnego smaku

Tarło u „notropisów” przebiega żywiołowo

Samiec przywierający bokiem do samicy

Tak wybarwionych ryb nie zobaczymy w przegrzanych, sklepowych akwariach

Jako substrat dla ikry konieczne są otoczaki

Tu para (samiec z lewej) przy miejscu składania ikry

Na tarlisku – samica z przodu

W czasie tarła gonitwy nie mają końca

Samiec (z lewej) jest niezmordowany w adorowaniu samicy

Ikra wpada między kamienie, ale chętnie jest przez tarlaki zjadana

Para w zbiorniku tarliskowym

Samiec (powyżej) potrafi być napastliwy i męczący

Samiec – barwy powalają swym pięknem

Po tarle tarlaki szybko odławiamy

„Notropisy” to ryby bardzo wdzięczne, łagodne i towarzyskie

Sumatrzak Parosphromenus sp. „Sentang”

6

Ryba spokojna, łagodna, delikatna i płochliwa

Ten rzadko utrzymywany w akwariach polskich hodowców gatunek sumatrzaka zwany jest po angielsku Green Speckled Licorice Gourami. Należy do rodziny guramiowatych (Osphronemidae). Dorasta tylko do 3,5 cm. W naturze zasiedla głównie ciek wodny Sungai Sentang w Południowej Sumatrze (tzw. czarne wody). Ryba ta absolutnie nie nadaje się do zbiornika towarzyskiego z pospolitymi gatunkami ryb akwariowych. Jest na to za delikatna i ustępuje im w rywalizacji o pokarm, ostoję itp.

 

1

Gęsto zarośnięty zbiornik to podstawa dobrego dobrostanu sumatrzaków

Ryba ta preferuje akwaria gęsto zarośnięte roślinnością, z mnóstwem korzeni, kawałków drewna, zatopionych i wyleżałych w wodzie gałązek oraz liści (dębowe, bukowe), kilka szyszek olszy. Dla pary zbiornik może mieć pojemność około 20 l. Jako podłoża używamy drobnego żwirku. Nieodzowne są kryjówki w postaci kilkucentymetrowej długości rurek (średnica do 2 cm), małych, glinianych doniczek (położonych na boku lub wyszczerbionych), kamiennych grot itp.

 

2

Dające cień rośliny pływające są bardzo polecane w zbiorniku z sumatrzakami – tu samica

Sumatrzaki z Sentang lubią światło przytłumione, które zapewniają im rośliny pływające, np. pistia rozetkowa, paprocie, limnobium gąbczaste i inne. Wskazany jest wolno pracujący, niewielki wewnętrzny filtr gąbkowy. Woda powinna być dość miękka (do 13º n), lekko kwaśna (pH 6-6,5), o temperaturze 22-25ºC, raz w tyg. podmieniana w niewielkiej ilości – do ok. 10%. Ze swej strony dodam, że moje ryby przebywają okrągły rok w zbiorniku nieogrzewanym i spadki ciepłoty wody do 17-18ºC zupełnie im nie szkodzą, podobnie jak niska kwasowość wody rzędu pH 5.

 

5

Akwarium powinno być dobrze zarośnięte roślinami i mieć sporo korzeni

Zbiornik powinien odwzorowywać naturalne bagnisko. Dlatego też ryby te można z powodzeniem chować w zarośniętych paludariach z poziomem wody 8-10 cm. Sumatrzaków nie należy jedynie wpuszczać do zbiornika z niedojrzałą, świeżą wodą, co może skończyć się dla nich przejściowym niedomaganiem, chorobą lub nawet śmiercią. Co i raz ryby muszą zaczerpnąć powietrze atmosferyczne, jednak w porównaniu z pospolitymi gatunkami z rodziny guramiowatych robią to znacznie rzadziej.

 

4

Młody, wybarwiający się samczyk

Parosphromenus sp. „Sentang” to ryba łagodna i spokojna, stąd można ją utrzymywać z innymi małymi i równie przyjaznymi gatunkami, odpowiednimi do nanoakwariów. Jak na drapieżnika przystało ryby te zjadają wszelkie drobne bezkręgowce wodne. Warunkiem jest jednak to, aby mieściły się one w ich bardzo małych otworach gębowych. Najlepsze są żywe i mrożone rozwielitki, oczliki, kawałkowane rureczniki i larwy ochotek, małe larwy komarów itp. Pokarm suchy zjadają dość niechętnie, ale mogą się z czasem przyzwyczaić do jego pobierania.

 

1

Ciemne, podłużne pasy odzwierciedlają aktualny stan emocjonalny ryby

„Sumatrzaki z Sentang” można utrzymywać parami lub w grupach złożonych z 2-4 par. Płetwy nieparzyste samca mają cienką, zwykle niebieskawą lub seledynową obwódkę, często podwójną, pomiędzy którą znajduje się czarny pas (zwłaszcza na płetwie ogonowej). Płetwy brzuszne są wydłużone i opalizują na niebiesko. Samice są znacznie skromniej ubarwione. Dwa ciemne podłużne pasy biegnące na ciele obydwu płci mogą być mniej lub bardziej widoczne, w zależności od aktualnego stanu emocjonalnego ryb.

 

2

W tym niewielkim zbiorniku sumatrzaki żyją razem z Danionella priapus i endlerami

Tarło ma miejsce w kryjówce, położonej w obrębie niewielkiego rewiru obranego przez samca. W czasie aktu płciowego mleczak charakterystycznie owija się wokół ikrzycy i następuje wówczas uwolnienie gamet. Następnie obydwa tarlaki starają się umieścić jaja na suficie kryjówki. Niekiedy da się tu zauważyć produkowanie (skąpe) „piany”, tak znamienne dla innych, pospolitych błędnikowców. W przeciwieństwie jednak do nich po tarle to samiec opiekuje się złożem w kryjówce, podczas gdy samica pilnuje rewiru wokół niej.

 

suma

Samiec opiekuje się ikrą złożoną w kryjówce, podczas gdy samica pilnuje rewiru wokół niej

Inkubacja ikry trwa krótko, bo do 36 godzin. Po 4-5 dniach narybek zaczyna żerować. Podstawą jego żywienia są pierwotniaki (najlepiej z preparatu Protogen) i wrotki. Samiec jeszcze przez kilka dni może podejmować opiekę nad nim. Jeśli w zbiorniku hodowlanym znajduje się tylko jedna para ryb, wówczas potomstwo może wspólnie z nimi dorastać, gdyż dorosłe osobniki rzadko przejawiają zachowania kanibalistyczne.

 

 

Pielęgnica Meeka (Thorichthys Meeki). Chów

Samiec o pięknie wybarwionej przedniej, dolnej stronie ciała

Ryba ta, której nazwa w jęz. angielskim brzmi: Firemounth cichlid zotała po raz pierwszy opisana przez amerykańskiego ichtiologa Setha E. Meek’ea w 1904 r. Dorasta do około 10 (samica) i około 15 (samiec) cm. W niewoli dożywa ponad 10 lat. W naturze występuje w wodach południowego Meksyku (w tym Półwysep Jukatan) do Gwatemali, Belize i północnego Hondurasu. Populacje tych ryb zostały także zawleczone przez człowieka na Puerto Rico, Florydę czy Hawaje.

 

Para ryb (samiec po lewej) w zbiorniku towarzyskim

Generalnie, poza okresem tarła,  pielęgnica Meeka nie jest rybą agresywną. Niemniej do chowu w zbiorniku towarzyskim nadają się głównie osobniki młodociane (najlepiej czują się one w grupach po 6-8 ryb), mniej natomiast dorosłe. Jeśli bowiem dojdzie tu do dobrania się pary, a następnie tarła, to zachowanie „meek” wobec współmieszkańców zwykle przybiera agresywny charakter (obrona gniazda z ikrą i terytorium wokół niego).

 

 

Dorosła samica – im jaskrawsze oświetlenie i jaśniejsze podłoże, tym barwy ryb są bledsze

Zależy to jednak od indywidualnych cech osobniczych tarlaków. Zaobserwowałem na przykład, że w dużych akwariach z liczniejszą obsadą ryb dobrane pary „meek” nie są w stanie wyrządzić większej krzywdy współmieszkańcom (zwłaszcza gatunkom zwinnym, szybko pływającym), w przeciwieństwie do adekwatnej sytuacji w małym zbiorniku i przy niskiej obsadzie. Często też para trzyma się jednego miejsca w zbiorniku, a pozostałe ryby szybko niejako „uczą się” tam nie zapuszczać.

 

„Meeki” są często płochliwe

Scenariusz zachowań pielęgnic może być bardzo różny. Zdarzają się osobniki nader zaczepne i kłótliwe, a przy tym mające swe upatrzone ofiary, które stale prześladują. Także dwa dorosłe samce nie powinny znajdować się w jednym zbiorniku. Dlatego też dobrane pary powinno się, moim zdaniem, trzymać oddzielnie, względnie z innymi podobnej wielkości pielęgnicami z Ameryki Środkowej, kiryśnikami, zbrojnikami, a nawet większymi piękniczkowatymi itp.

 

Dorosła, dobrana para – samica u góry

Dla pary dorosłych ryb powinno się przeznaczyć co najmniej 150 l zbiornik. Jako podłoża najlepiej jest użyć drobnego żwirku lub grubszego piasku o ciemnym odcieniu. Rośliny – głównie duże i silnie rozkrzewione gatunki (np. kryptokoryny, żabienice) sadzimy raczej w pojemnikach obłożonych dodatkowo kamieniami. Bardzo wskazana jest roślinność pływająca. W akwarium nie może zabraknąć rozmaitych i odpowiedniej wielkości kryjówek, np. w postaci grot, przewróconych na bok glinianych doniczek, rozłożystych korzeni, gałęzi itp.

 

W akwarium z „meekami” nie może zabraknąć kryjówek

Optymalnie woda powinna mieć: twardość ogólną do 15ºn, odczyn lekko kwaśny do zasadowego (pH 6,5-8,0) i temperaturę 24-25ºC i być raz w tygodniu podmieniana (15-20%). „Meeki” bez szkody dla zdrowia okresowo znoszą zarówno niższą (około 15ºC), jak i wyższą (około 30ºC) ciepłotę wody. Mimo, że są odporne i dobrze radzą sobie w każdych niemal warunkach (oczywiście poza skrajnymi), to jednak szkodzi im długotrwale utrzymujące się zbyt wysokie stężenie związków azotu w wodzie. Może to doprowadzić z czasem do szeregu zmian chorobowych u ryb. Dlatego też w akwarium powinien być zainstalowany wydajny filtr, a woda znajdować się w lekkim, subtelnym ruchu.

 

Bardzo ładnie wybarwiona samica

Żywienie „meek” nie stanowi żadnego problemu, gdyż są one w zasadzie wszystkożerne. Najchętniej jedzą karmę żywą (kawałkowane dżdżownice,  larwy chruścików, kiełże, doniczkowce, larwy owadów, rureczniki itp.). Co do podawania rybom mięsa zwierząt stałocieplnych, to zdania hodowców są podzielone, ale zawsze najważniejsze, aby zachować tu  umiar i rozsądek. Z pokarmów roślinnych chętnie natomiast spożywany jest gotowany makaron, parzone płatki osiane, ogórek, cukinia, a nade wszystko spirulina. Wszelkie dedykowane pokarmy suche (płatkowe i granulaty) są również chętnie zjadane.

 

„Meeki” bez szkody dla zdrowia okresowo znoszą zarówno niższą (około 15ºC), jak i wyższą (około 30ºC) ciepłotę wody

U „meek” nierzadko trafiają się osobniki nader płochliwe, zwłaszcza w czasie aklimatyzacji w nowym akwarium. Dlatego też podstawą dobrostanu tych ryb jest właściwie urządzony zbiornik i odpowiedni dobór obsady. Trzeba też mieć na uwadze fakt, że dorosłe osobniki mają z natury mniejszą lub większą tendencję do przekopywania jego dna, co wiąże się z utrudnieniami w uprawie roślin. Wiele jednak osobników zupełnie nie kopie w podłożu lub robi to sporadycznie, bądź w minimalnym stopniu).