O cierniku po raz kolejny

Inne nazwy ciernika to koluch, kat, kolka

O cierniku (Gasterosteus aculeatus) pisałem już kiedyś tu:

„Ciernik”

oraz tu:

„Ciernik.2”

Ta drapieżna, niewielka ryba należy do rodziny ciernikowatych (Gasterosteidae).

Zbiornik zimnowodny z ciernikami

W Polsce cierniki nie są objęte ochroną i można je poławiać (zwykłą siatką do łapania ryb w oczku wodnym) bez żadnych ograniczeń. Niemniej, złowienie ich w naturalnym zbiorniku lub cieku wodnym może być problematyczne, gdyż nie wszędzie występują. W zeszłym sezonie szukałem ryb na terenie południowo-zachodniego Mazowsza i nie natrafiłem na nie.

Cierniki lubią akwaria średnio zarośnięte roślinnością

Dopiero przy pewnym uroczysku (obok pięknych łąk i porośniętych bogatą, bagienną roślinnością rowów melioracyjnych), dostrzegłem mały, wąski na 30-40 cm kanałek biegnący pod autostradą A2. Gdy się nad nim nachyliłem ujrzałem stada cierników. Ryby były niezbyt wyrośnięte, a niektóre wręcz wychudzone. Mimo to postanowiłem odłowić kilkanaście osobników do akwarium zimnowodnego w domku na działce.

Żywy pokarm (tu rurecznik) to podstawa żywienia cierników w akwarium

Cierniki dobrze i szybko się zaaklimatyzowały. Padły tylko dwa. Ryby już na drugi dzień podjęły żerowanie. Najlepiej smakowały im kawałkowane rureczniki. Nie były zupełnie płochliwe, co zauważyłem już w momencie ich odłowu. Zachowywały się zupełnie inaczej od osobników, które łapałem kiedyś w pewnej rzeczce pod Brwinowem. Tamte reagowały nadzwyczaj żywiołowo.

Temperatura wody w akwarium z ciernikami nie powinna przekraczać 24C

Obserwując zachowania cierników w akwarium doszedłem po raz kolejny do wniosku, że nasza rodzima, drobna ichtiofauna niczym nie ustępuje w behawioryzmie tej kolorowej, sub- i tropikalnej, znanej nam ze sklepów zoologicznych. Urządzony ze smakiem zbiornik zimnowodny sprawia, że cierniki czują się w nim bardzo dobrze, mając zapewniony odpowiedni dobrostan.

Cierniki to ryby spokojne i towarzyskie. Jedynie samce w okresie tarła są agresywne

Prawdziwą gratką dla oczu jest możliwość obserwacji niezwykle ciekawych zachowań rozrodczych omawianych ryb. U gatunku tego, ze strony samca, występuje bowiem mniej lub bardziej troskliwa opieka nad ikrą i potomstwem. Dodatkowym atutem gatunku jest to, że jego rozród w warunkach akwariowych nie należy do trudnych, choć wykarmienie młodych może być kłopotliwe.

Woda powinna być regularnie podmieniana, filtrowana i napowietrzana

Oczywiście problemem w chowie cierników w akwarium jest zbyt ciepła woda w czasie letnich upałów. W takich wypadkach posiłkujemy się filtrem i napowietrzaczem. Ja dodatkowo w domku na działce uruchamiam jeszcze wiatrak. Mimo to najsłabsze osobniki mogą paść. Kluczowe są także regularne (np. raz w tygodniu) podmiany wody. Ryb w żadnym razie nie można przekarmiać. Należy zadawać im tyle karmy, ile zdążą zjeść w ciągu 2-3 min.

Wśród roślin, kamieni i korzeni cierniki znajdują najlepsze dla siebie warunki do życia i zachowania dobrostanu

Więcej informacji o akwarystyce zimnowodnej znajdziecie Państwo w mojej ostatniej książce pt. „Ryby i rośliny w akwarium zimnowodnym i oczku wodnym – poradnik hodowcy”, wydanej nakładem Wydawnictwa SGGW w 2016 r. (s. 260). Ponadto proszę także przeczytać poniższy wpis poświęcony akwarystyce zimnowodnej:
„Akwarystyka zimnowodna”

Pseudomugil paskai Red Neon – chów i rozród

Samiec – głównym kolorem ubarwienia jest pomarańczowy

Ta piękna, mała ryba należy do rodziny modrookowatych (Pseudomugilidae) i w naturze zamieszkuje leśne, muliste i obfitujące w roślinność strumienie o powolnym nurcie w pobliżu miasta Kiunga w górnym biegu rzeki Fly i jej dorzecza w zachodniej części Papui Nowej Gwinei. W jęz. angielskim nazwa gatunku brzmi:  Paska’s blue-eye lub P. sp. „(red) orange neon”. Dorasta do 3,5 cm i dożywa około 2 lat.

 

Samiec – widać podwójną płetwę grzbietową i niebieskawe oczy

Moim zdaniem gatunek ten nie nadaje się do typowego zbiornika towarzyskiego, lecz do gatunkowego. Niemniej dobrze znosi towarzystwo małych, spokojnych taksonów jajorodnych  (razbory, drobnoustki, kardynałki, kąsaczowate, dania itp.) oraz krewetek karłowatych. Samiec jest przepięknie, dość jaskrawo ubarwiony i ma dłuższe płetwy. W wyglądzie zewnętrznym zwracają uwagę dwie, blisko siebie położone płetwy grzbietowe (druga jest znacznie większa) oraz niebieskawe oczy.

 

Samica jest niepozorna i w porównaniu z samcem – mało kolorowa

Ryby te najlepiej jest utrzymywać w większych grupach z przewagą samców. Dla 8-10 osobników wystarcza 40-50 l zbiornik. Stosujemy podłoże o ciemnym zabarwieniu. Akwarium dobrze obsadzamy, zwłaszcza miękkolistną roślinnością (w tym gatunkami pływającymi, które tonują oświetlenie). Z elementów wystroju wskazane są korzenie, kawałki drewna, lignity, zatopione gałęzie i liście.

 

 

Para ryb – samiec u góry

Do chowu wystarcza zwykła woda wodociągowa, choć im jest ona miększa, tym lepiej. Jej optymalna temperatura to 23-25°C, odczyn lekko kwaśny do obojętnego (pH 6-7). Wodę regularnie, raz w tygodniu podmieniamy (około 15%) i przez cały czas filtrujemy (wystarcza tu mały gąbkowy filtr wewnętrzny lub napędzany brzęczykiem). Wskazany jest jej lekki, subtelny ruch.

 

 

Akwarium powinno być gęsto zarośnięte

P. paskai zjada wszelki pokarm, byle był tylko dostosowany do niewielkiego otworu gębowego. Jak miałem okazję zauważyć, ryba ta doskonale radzi sobie i w niższej ciepłocie wody – rzędu 18-19°C. Jest odporna, ruchliwa i bardzo wdzięczna do obserwowania, a przy tym towarzyska, łagodna i stadna (należy chować co najmniej 6 osobników). Początkowo może być nieco płochliwa.

 

 

Samica P. paskai (po lewej) i dorosła samica drobniczki

Celem rozrodu urządzamy mały zbiornik tarliskowy o pojemności 10 (gdy samiec x 2 samice) lub 30 l (gdy grupa tarlaków z przewagą samic), dobrze przykryty. Wystarcza lekko pracujący napowietrzacz lub mały filtr wewnętrzny napędzany „brzęczykiem”. Nie używamy podłoża (pod spód dajemy czarny papier). Woda powinna być miękka (5-7°n) o temperaturze 26°C.

 

 

Tarło u Pseudomugil paskai jest rozciągnięte w czasie

Jako substratu dla ikry używamy gęstych kęp miękkolistnych roślin wodnych (szybko rosnące mchy, wywłócznik, różdżyca rutewkowa, a z pływających – szczególnie pistia rozetkowa, wgłębka wodna itp.), włóczki/przędzy syntetycznej (dobrze wymytej!) przymocowanej do kawałka korka, styropianu albo pustej plastikowej buteleczki po lekarstwach („mop”).

 

 

 

Para w zbiorniku tarliskowym

Tarło jest rozciągnięte w czasie i trwa 7-10 dni – samica codziennie składa po kilka jaj, które przywierają do substratu. Przed tarłem można ryby rozdzielić wg. płci na około tydzień i karmić obficiej, najlepiej żywą karmą. Trójkę lub grupkę tarlaków pozostawiamy na tarlisku przez zwykle 7-8 dni, po czym je wyławiamy. Można także wymieniać substrat co 2-3 dni na nowy lub pipetą odławiać jaja do małych naczyń inkubacyjnych (szalki, szklanki, płytki itp.).

 

Tarlaki dobrze jest rozdzielić na kilka dni przed tarłem

Larwy pojawiają się po około 10 dniach. Wykarmienie narybku jest nie lada wyzwaniem. Jest on bowiem bardzo drobny. Na pierwszy tydzień hodowca powinien zapewnić im tzw. pył, czyli pierwotniaki (wyhodowane na pożywkach organicznych lub z preparatu handlowego) oraz wrotki, względnie larwy oczlików. Można także próbować podawać suche pokarmy pyłowe, „zieloną wodę”, drożdże itp.

 

 

 

Samica w towarzystwie pary żyworódek Endlera odmiany Scarlet

Od 7-8 dnia można zacząć skarmiać najdrobniejszymi larwami solowca i nicieniami „mikro”, ale pokarm pyłowy powinien być nadal podawany. Konieczne są częste (początkowo codziennie, a od 3 tyg. życia młodych co 2-3 dzień) podmiany części wody, połączone ze starannym czyszczeniem dna z resztek organicznych.

 

 

 

W gęsto zarośniętym zbiorniku możliwy jest spontaniczny rozród ryb

W większych (100 l i powyżej), gęsto zarośniętych zbiornikach gatunkowych możliwy jest spontaniczny rozród niewielkiej liczby tarlaków. Przy urozmaiconym karmieniu żywym pokarmem dorosłe osobniki pożerają zwykle mniej potomstwa. Sukcesywnie pojawiający się pośród roślinności pływającej wylęg należy wyławiać i przenosić do oddzielnego zbiornika odchowalni.

Lamprologus kungweensis – zdjęcia dorosłych i młodych

O Lamprologus kungweensis pisałem już kiedyś tu:

„Lamprologus kungweensis. Chów i rozród”

Para lęgowa – samiec po prawej

Teraz chciałbym zamieścić kilkanaście zdjęć zarówno osobników dorosłych, jak i młodych. Te ostatnie są ujęte w trzy fazy wzrostu i rozwoju. Dopiero od około drugiego tygodnia życia młode były na tyle duże, że mój aparat zaczął je rozpoznawać jako obiekt – wcześniej obraz był zamazany, bo ostrości nie można było nijak złapać. Wylęg tego gatunku to prawdziwe maleństwa 🙂

Samica

Samica

Samica

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Samiec

Samiec

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Samiec

 

 

 

 

 

 

Młode w wieku około 2 tygodni

 

 

Młode w wieku około 2 tygodni

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Młode w wieku około miesiąca

 

 

 

 

 

 

 

 

Młode w wieku około miesiąca

 

 

 

Młode w wieku około 1,5 miesiąca

 

Młode w wieku około 1,5 miesiąca

Młode w wieku 2,5 miesiąca

Młode po ukończeniu 3 mies. życia

Młode po ukończeniu 3 mies. życia

Młode po ukończeniu 3 mies. życia

 

Żaby trawne A.D. 2018

W Polsce do grupy żab brunatnych zalicza się oprócz żaby trawnej także żabę moczarową (Rana arvalis) i żabę zwinkę (Rana dalmatina), zwaną dalmatyńską

Kilka refleksji odnośnie żab trawnych (Rana temporalis) w moich oczkach wodnych. W roku 2013 na gody przybyło 5 par. W 2014 naliczyłem ich mniej, bo zaledwie 3 pary, będące w ampleksusie i jednego wolnego osobnika.  W 2015 r. liczba płazów wyraźnie wzrosła – godowało w sumie 8 par.

 

 

 

 

Żaba trawna dorasta do 10-11 cm i dzięki dużej liczbie chromatoforów w gładkiej, pozbawionej brodawek skórze ma ogromną zdolność dostosowywania ubarwienia do środowiska, w którym żyje

Jednak wiosną 2018 r. padł chlubny rekord – naliczyłem w sumie w wodzie aż 53 dorosłe osobniki – w ampleksusach, w trójkach i wolne. Było też sporo młodych żab, których nie liczyłem. Biorąc pod uwagę fakt, że gatunek ten zanika jest to sytuacja bez precedensu. W oczkach wielu kolegów żab trawnych po prostu nie ma …

 

 

 

 

Żaba trawna występuje na terenie całej Polski (także w górach, gdzie odbywa gody nawet na wysokości powyżej 1500 m npm)

O żabach trawnych w oczku wodnym pisałem wcześniej tu:

„Zaba trawna w oczku wodnym 2015 r.”

„Zaba trawna w oczku wodnym 2014 r.”

„Zaba trawna w oczku wodnym 2013 r.”

 

 

 

Żaba trawna osiąga dojrzałość płciową w trzecim roku życia i rozpoczyna gody najwcześniej ze wszystkich krajowych gatunków płazów – k. II – pocz. III

Tu zaś można przeczytać ogólnie o biologii płazów w oczku wodnym:
„Płazy w oczku wodnym”

Generalnie zaś o płazach można przeczytać tu:
„Płazy w oczku wodnym”

 

 

 

 

 

Dorosłe osobniki są aktywne o zmierzchu i nocą, podczas gdy młode – często całodobowo

Zastanawiając się, co sprawia, że żaby trawne są tak liczne na mojej działce i rozmnażają się znakomicie w trzech oczkach wodnych doszedłem do wniosku, że ma na to wpływ kilka czynników. Według moich obserwacji żaby trawne unikają oczek zamieszkanych przez ryby – tu godują (raczej czasowo tylko) nieliczne, ale nie zauważyłem, aby skrzek był kiedykolwiek złożony (i tak pożarłyby go ryby).

 

 

Skrzek unosi się zwykle pod powierzchnią wody tworząc galaretowate „kule”

Dopiero w „płazarium” – oczku wodnym bez ryb (żyje w nim jedynie kilka osobników Notropis chrosomus) gody płazów (w tym traszek zwyczajnych) przebiegają najintensywniej. Nie niepokojone przez nikogo płazy mają tu swój raj. Każdej wiosny rozlega się miłosny amok, który cieszy moje i sąsiadów oczy.

 

 

 

W okresie godowym podgardle samca może przybrać niebieskawy kolor

Ponadto bardzo ważne jest otoczenie wokół oczek wodnych. Ja mam wkopane dodatkowo trzy małe bagienka z nasadzeniami roślin błotnych i nabrzeżnych (kosaciec żółty, pałka wodna, trzcina, bobrek), wydzielony obszar, położony w cieniu, z mnóstwem kory, liści, kawałków drewna, karp, kłód itp. (tu płazy często zimują) oraz obszary obsadzone roślinami, które dobrze zacieniają (funkie, barwinek, liliowce, pnącza).

 

Na tokowisku samce są tak podniecone (charakterystycznie, niezbyt donośnie „mruczą”), że nie pobierają w tym czasie pokarmu

Nade wszystko jednak na mojej działce woda jest za darmo (nie nadaje się do spożycia), więc nie żałuję jej do podlewania roślin. Właściwie to od wiosny do jesieni wymienione wyżej strefy wokół oczek wodnych są intensywnie nawadniane (bywa, że kilka razy dziennie), co niewątpliwie pozytywnie wpływa na żaby trawne.

 

 

 

Żaby są cennym elementem biocenozy i ograniczają ilość szkodników

Wszystko to sprawia, że żaby trawne czują się tu wyjątkowo dobrze. Rozmnażają się z wielką werwą i ochotą (są wtedy bardzo mało płochliwe, wręcz ma się wrażenie, że są oswojone). Po wyjściu z wody dalej żyją w naturalnych zakamarkach ogrodu, intensywnie żerując  pod osłoną liści (np. funkii), w pasie nasadzeń, zwykle w miejscach zacienionych i wilgotnych.

 

 

Żaba trawna jest drapieżnikiem – zjada praktycznie każdą zdobycz, którą zdoła pochwycić i połknąć

Cieszy mnie szczególnie duża liczba młodych osobników, które z końcem lata setkami opuszczają „płazarium”. Oczywiście wiele z nich ginie, ale prawidłowo urządzona działka minimalizuje te straty. Kijanki zaś są przeze mnie dokarmiane regularnie pokarmem dla ryb.

 

 

 

 

Po połączeniu się par (ampleksus piersiowy) skrzek składany jest w liczbie od kilkaset do kilku tysięcy jaj

Życzę wszystkim miłośnikom oczek wodnych, aby w ich oczkach także obficie zawitały płazy. Pamiętajmy, że tu nie wystarczy dobrze urządzić sam zbiornik (choć to oczywiście jest także bardzo ważne), lecz trzeba przede wszystkim zadbać o teren wokół niego pod kątem dobrostanu płazów.

 

Wiosna A.D. 2018

Para traszek zwyczajnych w oczku wodnym – samiec po prawej

Drodzy Czytelnicy bloga,

Z okazji Świąt Wielkiejnocy chciałbym życzyć Wam przede wszystkim zdrowia i bardzo udanego sezonu hodowlanego! Wkrótce na dobre wszelkie uśpione dotychczas życie rozbudzi się na nowo w naszych oczkach wodnych, a woliery i klatki na działkach i balkonach zapełnią się ptakami. Do oczek schodzą się już na gody traszki zwyczajne i żaby trawne.

 

Para astryldów trzcinowych przy swoim gnieździe w wolierze zewnętrznej – astryldy przenosimy na zewnątrz najwcześniej po 15 maja

Na pierwsze lęgi ptaków egzotycznych na wolnym powietrzu przyjdzie nam jeszcze poczekać. Niemniej już teraz w pomieszczeniach dla nich dokonujmy rychło niezbędnych przeróbek, udogodnień, napraw, wymiany żerdzi, podłoża, wieszajmy budki i gniazdka itp. Od wielu naszych działań w tym okresie zależeć będzie cały dobrostan ptaków, a tym samym wyniki w lęgach/odchowie młodych.

 

Wielu posiadaczy oczek wodnych wkrótce zacznie kupować do nich nowe ryby – pamiętajmy o dobrym źródle ich pochodzenia i właściwej aklimatyzacji

Tym z Państwa, którzy mają działki i ogródki przypominam o konieczności zadbania o wiszące na drzewach budki lęgowe dla dzikich ptaków – trzeba je oczyścić, być może coś po zimie przerobić lub nawet wymienić na nowe. Przy okazji wiosennych prac podglądajmy zawsze przyrodę wokół nas. Bez wątpienia bowiem pomoże nam to w wielu wyzwaniach hodowlanych i to nie tylko na nadchodzący sezon, ale i w przyszłości.

 

„Srebrzyk fiołkowy”, czyli Cyprinella lutrensis znakomicie nadaje się do chowu w zbiorniku zimnowodnym, jak i w oczku wodnym

Dla wielu hobbystów klasyczna akwarystyka nieco już spowalnia, aby za miesiąc, dwa przejść w stan letniego uśpienia. Wcale jednak nie musi tak być! Ja w domku na działce zalewam wkrótce 4 zbiorniki dla fauny i flory zimnowodnej. Warto brać ze mnie przykład i spróbować chowu, a nawet rozrodu krajowych gatunków ryb nieobjętych ochroną prawną (ciernik, słonecznica, itp.) lub uprawy roślin wodnych.

 

Jeszce chwila i zbudzone z zimowego odrętwienia żaby trawne zaczną swe gody w zbiornikach wodnych

Więcej o akwarystyce zimnowodnej pisałem tu:

„Akwarystyka zimnowodna”

Co do wiosennej pielęgnacji oczka wodnego, to szczegółowo opisałem ją tutaj:

„Oczko. Wiosna – co należy zrobić?”

„Wiosna w oczku wodnym”

 

 

Wiosenny zakwit glonów w oczku wodnym to zmora wielu jego posiadaczy

Warto przeczytać także mój tekst o roślinach w oczku wodnym wiosną.

„Rośliny w oczku wiosną”

oraz o godach żaby trawnej w oczku wodnym
„Żaby trawne. Gody”

 

 

 

 

Czerwieniaki z rodzaju Hemichromis. Agresja

Na pierwszym planie H. lifalili a na drugim H. bimaculatus

O czerwieniakach z rodzaju Hemichromis pisałem już kiedyś tu:

„Czerwieniaki. Chów”

Teraz chciałbym podzielić się z czytelnikami mojego bloga niektórymi swoimi i kolegów obserwacjami związanymi z zachowaniami agresywnymi u omawianych ryb. Dodatkowo przedstawię kilka nowych zdjęć pewnej pary.

 

 

Terytorialność i agresja to cechy powszechnie znane u czerwieniaków

Omawiane ryby powszechnie uchodzą za wysoce terytorialne i agresywne (szczególnie w okresie rozrodczym) i przez to absolutnie nie nadające się do chowu w akwarium zespołowym (szczególnie w wieku dojrzałym). To oczywiście niezaprzeczalny fakt, ale czasami zdarzają się wyjątki od powyższej reguły. O nich właśnie postanowiłem napisać poniżej …

 

 

Obecnie na rynku jest wiele mieszańców H. bimaculatus x H. lifalili

Kiedyś miałem kilkuletnią parę czerwieniaków dwuplamych, która  nie przejawiała wobec współmieszkańców zbiornika (gurami dwuplame, dania pręgowane, kiryśniki, brzanki różowe) żadnej agresji. Ryby te nie podchodziły do tarła w zbiorniku ogólnym (tak po prostu miały i nie były na pewno jednej płci) i zupełnie też nie niszczyły miękkolistnej roślinności (wywłócznik, rogatek). Ogólnie jednak są to dość rzadkie widoki.

 

Czerwieniaki utrzymujmy lepiej zawsze oddzielnie i dobranymi parami

U znajomego hodowcy widziałem raz dorosłe osobniki H. bimaculatus (prawdopodobnie były tej samej płci – nigdy nie podchodziły do tarła) w jednym akwarium z gupikami, małymi karpiowatymi (m.in. z welonowatymi kardynałkami i daniami) oraz pospolitymi kąsaczowatymi (neony, rodostomusy, żałobniczki).

 

 

 

Czerwieniaki potrafią wykopać i zniszczyć rośliny w akwarium

Akwarysta ów twierdził, że mimo sporego wzrostu czerwieniaki nigdy nie zaatakowały mu żadnej ryby. Zaczęliśmy się zastanawiać co może być powodem tak łagodnego, wręcz nienaturalnego ich zachowania? Odkryliśmy, że od małego czerwieniaki wychowały się w tym samym zbiorniku i przy niezmienionej obsadzie gatunkowej. Innego wytłumaczenia nie mieliśmy.

 

 

Pięknie ubarwiona samica H. lifalili

U innego z kolei hodowcy młode 3-4 cm czerwieniaki, które dorastały wspólnie w akwarium zaczęły w pewnym momencie życia zachowywać się wobec siebie wysoce agresywnie – przy każdej okazji ryby napadały na siebie i biły. W rezultacie, po kilku miesiącach przy życiu pozostał tylko jeden, najsilniejszy osobnik. W innym przypadku może dobrać się para, która wspólnie prześladuje pozostałe, co jest sytuacją w akwariach najczęstszą.

 

Wydaje się, że niemały wpływ na agresję czerwieniaków mają panujące w akwarium warunki środowiskowe

Wydaje się, że niemały wpływ na agresję czerwieniaków mają panujące warunki środowiskowe, np. chłodniejsza woda dość skutecznie studzi ich porywczy temperament, a zwiększona obsada ryb  (oczywiście w granicach rozsądku i przy zapewnieniu technicznego wsparcia) rozkłada ewentualną agresję na tak małe składowe, że praktycznie ulega ona rozmyciu.

 

 

Zaloty u pary czerwieniaków kongijskich

Co innego w zbiorniku ogrzewanym – tu często dobrana para toczy ciężkie boje o rewir lęgowy (gatunek terytorialny). Niemniej obserwowałem raz tarlaki wodzące narybek w zbiorniku pełnym brzanek i tęczanek. Ryby co prawda były atakowane przez dorosłe czerwieniaki, ale dzięki swojej zwinności i szybkości uchodziły z takich utarczek prawie bez szwanku.

 

 

Pamiętajmy, aby rybom zawsze zapewniać optymalny dobrostan

Po co o tym wszystkim piszę? Chciałem przede wszystkim zwrócić uwagę szanownych Czytelników na fakt, iż nie zawsze przypisane gatunkom utarte opinie mają stuprocentowe przełożenie w praktyce – tu czasami bywa zaskakująco odmiennie. Na koniec wpisu radzę jednak trzymać czerwieniaki zawsze oddzielnie, najlepiej dobranymi parami. Rybom bowiem trzeba zawsze zapewniać optymalny dobrostan, w tym m.in. nigdy nie należy łączyć gatunków agresywnych z łagodnymi.

 

 

Proporczykowiec Gardnera (Fundulopanchax gardneri). Rozród, cz. II

Do tarła samica powinna mieć dobrze zaokrągloną partię brzuszną

Spontaniczny rozród niewielkiej liczby tarlaków, stale przebywających w gęsto zarośniętym akwarium jednogatunkowym (pojemność, co najmniej 100 l) to najprostszy sposób na dochowanie się przychówku. Przy urozmaiconym karmieniu żywym pokarmem dorosłe osobniki zwykle nie pożerają swych jaj. Sukcesywnie pojawiający się pośród roślinności pływającej wylęg należy wyławiać i przenosić do zbiorników – odchowalni. Metodą tą udaje się odchować niewiele młodych, które jednak przedstawiają wysoką wartość pod względem zdrowotnym – przeżywają bowiem tylko najsilniejsze osobniki.

 

Dobrze wybarwiony, pełen wigoru mleczak to podstawa udanego rozrodu

Metodą bardziej profesjonalną i w miarę jeszcze mało pracochłonną, a przy tym często stosowaną jest tzw. długie tarło. Mianowicie tarlaki łączy się ze sobą na 7-12 dni, po czym odławia ze zbiornika tarliskowego, w którym dalej odchowywany jest narybek. Poziom wody zaleca się nieco obniżyć, a na czas inkubacji cały zbiornik zaciemnić. Przez cały czas nieodzowny jest napowietrzacz dający delikatne, drobnoperliste pęcherzyki powietrza. Otrzymany przychówek jest jednak niewyrównany pod względem wzrostu i konieczna jest jego segregacja.

 

Para tarlaków w zbiorniku hodowlanym

Można także, w zależności od kondycji ryb i ich chęci do odbywania tarła, wymieniać substrat codziennie na świeży (pracochłonne substrat) lub co 2–3 dni. Ten z ikrą przenosimy do oddzielnego lęgnika, wypełnionego wodą o identycznych parametrach fizykochemicznych do wysokości 8–10 cm. Oczywiście pamiętamy o zacienieniu i napowietrzaniu wody. Można również codziennie (ewentualnie co 2–3 dni) wybierać jaja z substratu i przenosić je do małych, zacienionych naczyń inkubacyjnych (patrz wyżej), wypełnionych wodą z akwarium tarliskowego. Na bieżąco usuwamy wtedy ziarna zapleśniałe i obumarłe. Korzystne jest tu wcześniejsze dodanie do wody preparatu przeciwko pleśnieniu ikry.

 

Tarło przebiega z różną intensywnością przez zwykle kilka dni

Podstawą z kolei innej metody rozrodu zwanej tarłem krótkim jest wcześniejsze dobre przygotowanie osobnikach rodzicielskich do tarła. Tarlaki łączy się na 2-3 dni, po czym wyławia się je i ponownie rozdziela na 5–6 dni. Powoduje to, że samice w ciągu krótkiego okresu czasu pozbywają się nawet 70% zapasu dojrzałej ikry, a otrzymany narybek jest w miarę wyrównany pod względem wzrostu. Dodatkowo, dzięki wycieraniu się ryb w krótszym czasie, odpada konieczność ich karmienia, co w dużym stopniu zabezpiecza ikrę przed potencjalnym namnożeniem się na niej osiadłych pierwotniaków, bakterii i grzybów. Po wyłowieniu tarlaków wybieramy jaja z substratu lub też wymieniamy cały substrat na nowy (gdy chcemy wpuszczać na tarło nowy komplet tarlaków).

 

Tu substratem dla ikry była miękkolistna roślinność

Modyfikacją tej metody jest rezygnacja z okresu odpoczynku tarlaków. Przebywają one wówczas na tarlisku nieco dłużej – przez 4–5 dni, a następnie odławia się je do innego zbiornika ze świeżym substratem, w którym pozostają przez kolejne 3 dni. Potem, o ile tarlaki są dalej w formie godowej przenosimy je na dalsze 3 dni do kolejnego zbiornika tarliskowego. Przy metodzie tej może dojść do znacznego wycieńczenia tarlaków, a zwłaszcza samic. Te ostatnie muszą mieć zawsze zapewniony odpoczynek.

 

Do zbliżeń tarlaków dochodzi wielokrotnie w ciągu dnia

Zawartość woreczka żółtkowego zostaje zużyta przez zarodek jeszcze w otoczce jajowej, dlatego też wylęg podejmuje intensywne żerowanie niemal od razu. Jest on drobny, ale ma dość duży otwór gębowy i jest żarłoczny. Jako pierwszy pokarm stosowane są najdrobniejsze larwy solowca oraz larwy oczlików. Żywienie nimi stosujemy przez 7–10 dni, po czym do diety wprowadzamy nicienie „mikro” oraz markowe pokarmy gotowe (szczególnie roztarte płatkowe).

 

Bardziej profesjonalną metodą rozrodu jest tzw. długie tarło

Naprzemiennie z nimi można podawać karmę mrożoną, np. moinę (ryby trzeba stopniowo do niej przyzwyczajać). Od drugiego tygodnia życia podajemy najdrobniejsze rozwielitki i oczliki (także mrożone), a od trzeciego kawałkowane rureczniki, larwy wodzienia i doniczkowce (bardzo drobno siekane lub miażdżone, aby uniknąć zadławień u młodych rybek). Młode wielkości około 1,5–2 cm można już zacząć karmić drobnymi larwami ochotki i rurecznikami, choć najlepsze są dla nich najmniejsze larwy komarów. Narybek początkowo rośnie wolno, po czym jego wzrost wyraźnie przyśpiesza.

 

Najprostszą metodą rozmnażania jest spontaniczny rozród niewielkiej liczby tarlaków stale przebywających w gęsto zarośniętym akwarium jednogatunkowym

Co około 10 dni segregujemy go według wzrostu i przenosimy do zbiorników odchowalni. Powinny mieć one pojemność co najmniej 20-30 litrów i być wypełnione odstaną, dobrze natlenioną (delikatne napowietrzanie) i filtrowaną wodą (zwykły filtr gąbkowy bez obudowy lub napędzany brzęczykiem). Ruch wody musi być jednak jak najmniejszy. Zbyt silny strumień męczy bowiem narybek i może być powodem jego masowych śnięć. Codziennie usuwamy wężykiem wszelkie niedojedzone resztki pokarmu i nieczystości z dna (bez podłoża), dolewając przy tym świeżej, odstanej wody.

 

Przy tarle krótkim tarlaki łączy się na 2-3 dni, po czym wyławia się je i ponownie rozdziela na 5–6 dni

Dobry wpływ na samopoczucie i wzrost rybek wywiera też kilkugodzinny w ciągu dnia dostęp światła słonecznego oraz miękkolistna roślinność pływająca, której w żadnym razie nie powinno zabraknąć (chroni mniejsze sztuki przed agresją i apetytem starszych współbraci oraz zwiększa dobrostan zwierząt). Zbiornik, do którego przenoszony jest później narybek, dobrze jest założyć dużo wcześniej. Bardzo dobrym rozwiązaniem jest zasiedlenie go niewielką populacją wioślarek (skorupiaki te wymagają dobrze natlenionej i chłodnej wody). Do odchowalni dobrze jest też wpuścić kilka niedużych ślimaków, które będą zjadały resztki pokarmu, zapobiegając w ten sposób zepsuciu się wody.

 

Czasami tarło się nie udaje, gdyż zdarza się, że tarlaki są niepłodne

Miłośnicy hodowli proporczykowców powinni być zawsze świadomi faktu, że u wielu pokrewnych gatunków samice wyglądają bardzo podobnie. Samce zaś zwykle bez problemu wycierają się ochoczo z każdą niemal samicą, co prowadzi do powstawania hybryd. Te zaś są często słabiej wybarwione i mniej żywotne, a bywa że bezpłodne (to akurat dobra wiadomość). Odpowiedzialny hodowca nigdy nie powinien dopuszczać do powstawania mieszańców w swoich akwariach.

Więcej o proporczykowcu Gardnera pisałem tu:

„Proporczykowiec Gardnera. Chów”

„Proporczykowiec Gardnera. Rozród cz. I

Xiphophorus nezahualcoyotl. Chów i rozród

Dorosły samiec – widoczne poprzeczne, ciemne prążki na ciele, czarne nakrapiania na płetwie grzbietowej i żółto-czarny wyrostek mieczowaty

W jęz. angielskim gatunek ten zwie się Northern Mountain Swordatail, a potocznie Nezzie Swords. Należy do rodziny piękniczkowatych (Poeciliidae). W naturze zamieszkuje dorzecze Rio Tamasi w stanie San Luis Potosi w Meksyku. Występuje tam na wysokości do 1200 m n.p.m. , a więc dość znacznej. Szczególnie często spotykany jest w ciekach o niezbyt silnym nurcie i dnie pokrytym licznymi kamieniami, obficie obrośniętymi glonami.

 

 

Samica w towarzystwie drobniczek

Raczej nie nadaje się do zbiornika towarzyskiego chyba, że ze starannie dobraną obsadą spokojnych i łagodnych gatunków. U mnie ryby te bez problemu żyły w zbiorniku razem z endlerami, drobniczkami, modrookami słonecznymi i daniami perłowymi. Nigdy nie zauważyłem jakichkolwiek niesnasek między powyższymi gatunkami.

 

 

Para – ryby powinno utrzymywać się w grupach z przewagą samic

Samce są większe i razem z „mieczem” (nie wliczając długości miecza są nieco mniejsze od samic) mogą osiągać nawet 8 cm (samica dorasta do około 5,5 cm). Płetwa grzbietowa jest u nich znacznie większa niż u samic, zielonkawa z czarnym, drobnym nakrapianiem. Gonopodium jest dobrze widoczne a wyrostek mieczowaty zwykle żółty z czarnymi brzegami.

 

 

Zielonkawa barwa ciała z czarnymi znaczeniami to charakterystyczne barwy X. nezahualcoyotl

Na ciele samca widnieje 6-7 poprzecznych, ciemnych pręg, które są mniej lub bardziej widoczne. Czasami ciało jest wyraźnie czarno nakrapiane. Samice są niepozorne, zielonkawo-szare z podłużną ciemną pręgą, która może być poprzerywana i miejscami zygzakowata z rzędami ciemnych punktów.

 

 

 

Zbiornik powinien być dość gęsto zarośnięty roślinnością

Rybę tę powinno się trzymać w zbiorniku gatunkowym w grupie. Dla 6-7 samic i 2-3 samców wystarcza zbiornik o pojemności 80 l. Woda powinna być średnio twarda do twardej, o temperaturze 19-23ºC i pH7-8,5. Bardzo wskazany jest jej lekki ruch, stąd należy zastosować filtr kaskadowy lub wewnętrzny z turbo głowicą. W normalnie ogrzewanym pomieszczeniu grzałka jest zbędna.

 

 

Samiec adorujący samicę

Zbiornik powinien być gęsto zarośnięty z pozostawieniem jednak 2-3 miejsc wolnych od roślin, do swobodnego pływania. Bardzo wskazana jest roślinność pływająca, wśród której kryje się narybek oraz kilka owalnych kamieni, które przy dobrym oświetleniu będą porastały glonami. Z tych ostatnich nie czyścimy tylnej szyby akwarium.

 

 

 

 

Samiec jest bardzo aktywny płciowo

Samce są bardzo aktywne i niezmordowanie adorują samice. Te ostatnie muszą mieć przeto liczne miejsca do ukrycia się (roślinność). Odłowienie mieczyka siatką w urządzonym, zarośniętym akwarium jest nie lada wyczynem. Ryby te są bowiem bardzo szybkie i zwinne. Ponadto charakteryzuje je wysoka ruchliwość i odporność tak na choroby, jak i warunki środowiskowe.

 

 

Xiphophorus nezahualcoyotl to ryba wszystkożerna

Ryba wszystkożerna, ale w jej diecie nie może zabraknąć komponenty roślinnej (spirulina, glony). Z upodobaniem zeskrobuje glony z szyb, kamieni i liści roślin (stąd oświetlenie zbiornika powinno być silne, i nieco tylko przytłumione przez roślinność pływającą). Najlepiej rozmnaża się, gdy w jej diecie przeważa pokarm żywy (rurecznik, larwy komarów, zooplankton itp.).

 

 

Dorosłe osobniki są skore do polowań na własny narybek

Po ciąży trwającej około 30 dni samica, w zależności od wielkości, wieku i kondycji, rodzi od kilkunastu do ponad 30 młodych. Często jednak hodowca jest w stanie odłowić zaledwie kilka osobników, gdyż dorosłe z chęcią polują na własny narybek. Samicę można przed porodem oddzielić do osobnego kotnika (obfita roślinność) lub zastosować kojec porodowy.

 

 

 

Xiphophorus nezahualcoyotl to ryba łagodna i towarzyska wobec współmieszkańców akwarium

Młode rosną najlepiej na larwach solowca i nicieniach „mikro”. Zastępczo podawać im można dobre karmy sztuczne, przeznaczone dla narybku ryb jajożyworodnych. Nieco starsze przyjmują chętnie drobny zooplankton i siekane rureczeniki. Bardzo wskazane jest podawanie w okresie odchowy tzw. zielonej wody, czyli kultur zielenic.

 

 

Xiphophorus nezahualcoyotl to gatunek nietuzinkowy, o bardzo ciekawym behawiorze

To, że gatunek ten ma w nazwie imię sławnego władcy, filozofa, poety i architekta Azteków o imieniu Nezalhualcoyotl (1402-1472) jest dużym dla niego wyróżnieniem i widać stało się tak nie bez powodu. Nezalhualcoyotl rządził miastem-państwem Texcoco (środkowy Meksyk). Jego imię tłumaczy się jako „nienasycony kojot”.

Proporczykowiec Gardnera (Fundulopanchax gardneri). Rozród, cz. I

Para „gardnerów” na tarlisku – samiec powyżej

Proporczykowiec Gardnera należy do grupy gatunków niesezonowych, czyli takich, u których nie występuje zjawisko diapauzy (przerwy, zawieszenia w rozwoju zarodka). Ponadto w porównaniu z gatunkami sezonowymi (u nich ikra wymaga okresu przesuszenia) nie mają one aż tak drastycznie nastawionego zegara biologicznego, dojrzewają znacznie później i żyją dłużej (zwłaszcza chowane w niżej temperaturze wody).

 

Dobrze odżywione, wyrośnięte oraz wybarwione tarlaki to podstawa sukcesu hodowlanego – samiec po prawej, odmiana gold

Okres inkubacji ikry trwa przeciętnie 16-23 dni, w zależności od temperatury wody. Dziennie samica składa od kilku do kilkunastu jaj, ale uzyskanie od niej w sumie około 50 larw jest już bardzo dobrym wynikiem. Rozciągnięte w czasie tarło sprawia, że wylęg pojawia się sukcesywnie, w miarę jak były składane jaja. Narybek jest jednak zróżnicowany pod względem wzrostu, stąd konieczność jego segregacji (kanibalizm) i zapewnienia kilku zbiorników – odchowalni.

 

Samiec adorujący samicę – napinanie płetw i eksponowanie barw

Od chwili osiągnięcia dojrzałości płciowej, w optymalnych warunkach środowiskowych, „gardnery” praktycznie znajdują się w ciągłej, mniejszej lub większej gotowości rozrodczej.  Występują jednak u nich krótsze lub dłuższe okresy wyciszenia płciowego, których długość można do pewnego stopnia modyfikować obniżając temperaturę wody i ograniczając żywienie.

 

Dorosła samica odmiany gold przy substracie. Jednym z najlepszych naturalnych substratów dla ikry są mchy

Do rozrodu wybieramy ikrzyce z najbardziej wypukłymi partiami brzusznymi (dobre wypełnienie jajników komórkami jajowymi) i pełne wigoru, najintensywniej wybarwione mleczaki. Ryby powinny być całkowicie wyrośnięte (ukończony rozwój somatyczny) i jednocześnie młode (co najmniej jednak w wieku 7 miesięcy). Wielu hodowców w momencie, gdy u osobników młodocianych można już rozpoznać płeć zaleca utrzymywanie samic i samców oddzielnie, aż do pierwszego w życiu tarła.

 

w mchu trwa miłosna gra

Zestawianie tarlaków parami często kończy się zagonieniem samicy na śmierć przez pełnego wigoru mleczaka. Do tarła powinno się zatem używać proporcji: samiec x 2-3 samice (niekiedy dobre efekty daje też zestaw: dwa samce x 3 samice) lub tarło grupowe – np. 2-3 samce x 5-6 samic.

 

 

Spleśniałe ziarno ikry

Dobrze jest na mniej więcej 7 dni przed planowanym tarłem rozdzielić osobniki rodzicielskie według płci i karmić obficie (2–3 razy dziennie) różnorodnym żywym (najlepiej) pokarmem. Po przeniesieniu do zbiornika hodowlanego tarlaki są tak spragnione godów, że przystępują do nich znacznie gwałtowniej i intensywniej. W efekcie samice w ciągu zaledwie kilku dni pozbywają się około 70% zapasu dojrzałej ikry. Daje to potem w miarę wyrównany wzrostem narybek, co ułatwia jego odchów.

 

„Gardnery” można rozmnażać także z użyciem substratu torfowego

Proporczykowiec Gardnera jest gatunkiem, który odbywa tarło zarówno w podłożu, jak i wśród roślinności (na liściach i/lub ich korzeniach). Jest to swoista adaptacja taksonu do niekorzystnych w danym momencie warunków środowiskowych w naturze (np. braku roślinności, krótkotrwałej suszy itp.). Mimo to większość hodowców rozmnaża „gardnery” z użyciem wyłącznie roślinności (w tym pływającej, z której najlepsza jest pistia rozetkowa z rozbudowanym, wiązkowym, delikatnym systemem korzeniowym) lub sztucznych „mopów”, czyli traktuje je jak typowy gatunek niesezonowy.

 

W zbiorniku tarliskowym ryby żywimy dość skąpo, a pokarm musi być od razu zjadany

Zbiornik tarliskowy o pojemności 15–25 l musi być zawsze szczelnie przykryty. Ustawiamy go w miejscu spokojnym i osłaniamy przed nadmiarem światła szarym papierem albo tekturą (pożądany jest półcień, bądź półmrok), a pod spód podkładamy czarny papier. Jako substratu dla ikry używamy gęstych kęp miękkolistnych roślin wodnych (szybko rosnące mchy, wywłócznik, różdżyca rutewkowa, a z pływających – pistia rozetkowa, wgłębka wodna itp.), włóczki/przędzy syntetycznej (dobrze wymytej!) przymocowanej do kawałka korka, styropianu albo pustej plastikowej buteleczki po lekarstwach („mop”).

 

Samiec kierujący samicę w stronę kępy mchu

Włóczka powinna być odkażona – najlepiej przelać ją wrzątkiem. Zwykle wystarcza 50–100 włókien/kosmków o długości 10–15 cm, na których zostanie złożona ikra. Poziom wody nie powinien być wyższy niż 20 cm, choć równie dobrze może on wynosić około 10 cm. Woda w zbiorniku tarliskowym może być miękka do średnio twardej (5-14°n). Zazwyczaj wystarcza przegotowanie wody wodociągowej lub dolanie do niej w odpowiednich proporcjach partii pochodzącej z filtra RO.

 

Samiec zachęcający samicę do zbliżenia

Jednakże omawiany gatunek od pokoleń jest hodowany w niewoli i znakomicie przystosował się do miejscowych warunków. Rozmnaża się bez problemu także w przeciętnej jakości wodzie wodociągowej, co niejednokrotnie miałem okazję obserwować. Wielu hodowców twierdzi wręcz, że twardość wody nie ma dla „gardnerów” większego znaczenia. Moim jednak zdaniem w miększej wodzie ikra rozwija się lepiej i jest mniej narażona na zakażenia grzybicze.

 

Akty tarła powtarzają się wielokrotnie

W celu nie tyle pobudzenia tarlaków do godów (te bowiem niemal zawsze są na nie gotowe), co zwiększenia intensywności tarła, należy co 1–2 dni podmienić 30–40% objętości wody na świeżą, najlepiej miękką i chłodniejszą o 2°C. Jej odczyn powinien być lekko kwaśny (pH około 6,5). Temperaturę wody ustalamy na poziomie 24-25°C. Wskazane jest też delikatnie filtrowanie przez zwykły filtr gąbkowy bez obudowy lub napędzany brzęczykiem. Rezygnujemy z napowietrzania.

 

Tarlaki w zbiorniku hodowlanym

Tarlaki w zbiorniku hodowlanym karmimy raczej oszczędnie i zawsze tak, aby pokarm był od razu w całości zjadany. Najlepszy jest oczywiście żywy (larwy komarów i wodzienia, grube wioślarki, doniczkowce, rureczniki).

 

 

 

Do zbliżeń tarlaków dochodzi zwykle przy dnie, na lub w substracie. Samiec po gonitwie za partnerką w pewnym momencie przywiera do niej bokiem i nakrywa swą płetwą grzbietową, często pomagając sobie dodatkowo płetwą ogonową. Po krótkim trzepotaniu się tarlaków uwalniane zostają gamety. Ikra jest dość przezroczysta, drobna, o średnicy około 1 mm.

Danio perłowe (Danio margaritatus). Rozród

Samiec adorujący samicę

Dymorfizm płciowy jest widoczny u dorosłych osobników. Samiec jest smuklejszy, nieco mniejszy i intensywniej ubarwiony – zwłaszcza w oczy rzucają się pomarańczowo-czerwone partie brzuszne i znaczenia na płetwach (bez piersiowych, z czarnymi paskami). W okresie tarła dojrzała ikrzyca może mieć czarny punkt w okolicach otworu moczopłciowego.

 

Para tarlaków w zbiorniku tarliskowym (samica po prawej)

W większym zbiorniku jednogatunkowym ze skąpą obsadą ryb i bogatą szatą roślinną (w tym gatunki pływające) samoistnie może odchować się kilka sztuk narybku. Są to wówczas najsilniejsze osobniki, dla których dostępna baza pokarmowa oraz umiejętność chronienia się przed kanibalizmem ryb dorosłych okazały się wystarczające.

 

Bujna, miękkolistna roślinność to najlepszy substrat dla ikry

Na 7-10 dni przed tarłem tarlaki (wybieramy najładniej wybarwionego samca i ikrzycę z pełną partią brzuszną) powinny dostawać więcej żywego pokarmu (osobiście podaję drobno siekany rurecznik). Na ten czas można je także rozdzielić według płci, co jeszcze bardziej wzmaga popęd płciowy i intensyfikuje przebieg tarła. Następnie przenosimy je do zbiornika tarliskowego o pojemności 10-15 l, wypełnionego wodą wodociągową (jednak dobrze odstaną i napowietrzoną) o temperaturze ok. 26ºC.

 

Obfita podmiana wody to jeden z elementów pobudzających tarlaki do godów

Ryby można wycierać parami, trójkami lub w grupach z przewagą samców. Dno akwarium wyściełamy szybko rosnącym mchem (odkażonym lub pochodzącym ze zbiornika bez jakichkolwiek zwierząt), ale można także użyć innych miękkolistnych gatunków roślin (wywłócznik, rotala), bądź wełny syntetycznej. Pod substratem można także ułożyć ruszt ikrowy, kulki szklane, w ostateczności także żwir. Samiec ochoczo zaleca się do samicy prężąc ciało i strosząc płetwy. Feeria barw jest wtedy najlepiej widoczna. Gonitwa za samicą (samicami) zdaje się być głównym elementem tarła.

 

Aby tarlaki czuły się dobrze muszą mieć wodę dobrze odstaną i napowietrzoną o temperaturze około 26C

Jeśli ryby nie przystępują do tarła to rozpoczynamy obfite podmiany wody w objętości 60-70%. Na tarlisku lepiej nie karmić tarlaków, chyba że bardzo małymi porcjami, aby pokarm był od razu całkowicie zjadany. Samica składa 20-30 jaj (niekiedy ledwie kilkanaście), które raczej słabo przytwierdzają się do substratu. We wspomnianej wyżej ciepłocie wody larwy wylęgają się po około 3,5 dobach. Wylęg jest bardzo drobny i początkowo przyczepiony do substratu resorbuje zawartość woreczków żółtkowych. Po kolejnych 1,5-2 dobach zaczyna pływać i żerować.

 

Samica dojrzała do tarła – wypełnione komórkami jajowymi jajniki i uwypuklone przez to powłoki brzuszne

Przez pierwsze 4–5 dni po rozpoczęciu swobodnego pływania zalecam karmić go wyhodowanymi wcześniej (na pożywkach organicznych lub z preparatu, np. Protogen) pierwotniakami (w tym także klejnotką zieloną) oraz wrotkami i larwami oczlika, czyli tzw. pyłem. Pokarm musi być zadawany często (początkowo co 2-3 godziny, a po kilku dniach co najmniej 3 razy dziennie).

 

 

W większym zbiorniku jednogatunkowym ze skąpą obsadą ryb i bogatą szatą roślinną może odchować się samoistnie kilka sztuk narybku

Dodatkowo można przenosić na 2-3 dni kępy mchów ze starego, długo już działającego akwarium – narybek znajdzie tu sporo pożywnych mikroorganizmów (ten sposób jest o tyle dobry, że liczba narybku jest zwykle bardzo mała). Stosowanie zawiesiny z ugotowanego na twardo żółtka jaja kurzego, drożdży lub mleka w proszku, często wymiennie ze wspomnianymi wyżej pokarmami jest dozwolone, ale ma pewne wady. Trzeba to bowiem robić bardzo ostrożnie, aby nie spowodować zepsucia się wody.

 

Od 10. dnia od rozpoczęcia pływania można zacząć skarmiać najdrobniejszymi larwami solowca. Po kolejnych 3-4 dniach do diety można włączyć węgorki octowe i/lub nicienie „mikro”. Dobrej jakości pokarmy sztuczne dla narybku ryb jajorodnych są także godne polecenia, ale moim zdaniem jedynie jako uzupełnienie diety.

 

 

Po tarle osobniki rodzicielskie odławiamy

Innym pokarmem awaryjnym jest tzw. przecier – doniczkowce i rureczniki bardzo drobno posiekane żyletką, starannie przepłukane, a następnie zmiażdżone w moździerzu ceramicznym (przed podaniem zalewamy papkę wodą i w zależności od wieku narybku dłużej lub krócej czekamy, aż grubsze cząstki opadną na dno.

 

 

Zawiesinę zbieramy strzykawką albo szklanym zakraplaczem i rozprowadzamy równomiernie po powierzchni akwarium. Przez cały czas odchowu niezbędne jest czyszczenie dna zbiornika (rezygnujemy z jakiegokolwiek podłoża) z wszelkich resztek organicznych, początkowo codzienne, a po mniej więcej miesiącu co drugi, trzeci dzień, oraz obfite (30–50%) podmiany wody na świeżą, odstaną, o takiej samej temperaturze. Do zbiornika z podrośniętym narybkiem dobrze jest wpuścić kilka małych (1–1,5 cm) zbrojników niebieskich lub ampularii, które znakomicie wyjedzą wszelkie niedojedzone resztki karmy.

 

Przypuszcza się, że blisko spokrewniony z danio perłowym gatunek, a mianowicie Danio erythromicron łatwo się z nim krzyżuje i oba taksony nie powinny być utrzymywane w tym samym akwarium. W handlu często trafiają się osobniki zdeformowane, mniej lub bardziej przygarbione, wychudłe, z wadami kręgosłupa. Takich ryb w żadnym razie nie używamy do rozrodu.

 

Proporczykowiec Gardnera (Fundulopanchax gardneri). Chów

Pięknie wybarwiony samiec odmiany Gold

Ryba ta należy do rzędu karpieńcokształtnych (Cyprinodontiformes) i zwana jest także proporczykowcem nigeryjskim. Jej nazwa w jęz. angielskim brzmi zaś: Blue lyretail. Należy do rodziny Nothobranchiidae, dorasta do około 6,5 cm i w naturze zamieszkuje wody w Afryce Zachodniej (południowa Nigeria, wschodni Kamerun).

 

 

Samica ma o wiele skromniejsze ubarwienie

Samiec jest nieco większy, ma wydłużone zewnętrzne promienie płetwy ogonowej (co u dorosłych okazów tworzy osobliwą, ale krótką lirę), jest nieco szczuplejszy i przede wszystkim przepięknie ubarwiony (czerwone kropki i kreski rozrzucone po całym ciele i płetwach oraz żółte znaczenia na tych ostatnich). W zależności od miejsca występowania znanych jest kilka odmian barwnych, które bywa, że znacznie się różnią.

 

 

Para dorosłych osobników odmiany gold – samiec poniżej

Ryby te mogą przejawiać zachowania agresywne zarówno wobec  innych gatunków ryb (często podgryzają im płetwy), jak i swoich pobratymców (szczególnie samce wobec siebie i niedojrzałych samic). Ewentualne utarczki mają jednak niegroźne zwykle następstwa, o ile warunki środowiskowe w akwarium są prawidłowe. Mimo powyższego obserwuję czasami osobniki zupełnie obojętne wobec współmieszkańców, zwłaszcza szybciej od nich pływających, ruchliwszych i większych.

 

Proporczykowce Gardnera to ryby odporne i niezbyt towarzyskie

Ryby te są generalnie odporne. Wielu hobbystów określa je nawet mianem „kałużaków”. Akwarium, najlepiej jednogatunkowe (w towarzyskim czują się wyraźnie gorzej, są o wiele bardziej płochliwe i większość czasu przebywają w przydennych kryjówkach), nie powinno być zbyt małe, ani za wysokie (do 30 cm). Dla kilku osobników wystarcza zbiornik o pojemności co najmniej 60 l, zawsze szczelnie przykryty (często wyskakują).

 

Para odmiany dzikiej – samica u dołu

Użycie drobnego żwirku o ciemnym odcieniu najbardziej eksponuje barwy samców. Warunkiem zachowania optymalnego dobrostanu „gardnerów” jest obfite (ale z pozostawieniem wolnych miejsc) zarośnięcie zbiornika roślinnością, w tym pływającą (tonuje oświetlenie, co stwarza lubiany przez ryby półcień). Niezbędne są także rozmaite kryjówki w postaci lignitów, korzeni, zatopionych gałęzi i liści itp.

 

W wodzie o temperaturze pow. 25C proporczykowce ulegają szybkiemu „wypaleniu się” pod względem rozrodczym

Do chowu wystarcza zwykła woda wodociągowa, o temperaturze 19-23ºC (w normalnie ogrzewanym pomieszczeniu grzałka jest więc zbędna). Długotrwała ciepłota wody powyżej 25ºC sprawia, że proporczykowce  ulegają szybkiemu „wypaleniu się” pod względem rozrodczym, dlatego też akwarium nieogrzewane wydaje się być dla nich optymalnym rozwiązaniem. Odczyn wody może wahać się od umiarkowanie kwaśnego do lekko zasadowego (pH 6 – 7,5).

 

W akwarium z jasnym podłożem barwy ryb są mniej atrakcyjne

Raz w tygodniu należy starannie oczyścić dno zbiornika z wszelkich resztek organicznych i podmieniać przy tym 10-15% wody na świeżą, zawsze odstaną. Większe podmiany oczywiście są możliwe, ale ryby mogą przystąpić po nich do tarła, co nie zawsze jest pożądane. W  zupełności wystarcza zwykły gąbkowy filtr wewnętrzny. W okresie letnich upałów (które ryby te źle znoszą) wskazane jest dodatkowe uruchomienie napowietrzacza.

 

 

Zatopione liście są znakomitą dekoracją dla „gardnerów”

„Gardnery” zjadają każdy żywy i mrożony pokarm, przy czym do ich ulubionych należą: larwy owadów (komarów, ochotek i wodzieni), rureczniki, doniczkowce, dorosła artemia, kryl itp. Po przyzwyczajeniu pobierają także karmę suchą (głównie płatkową), która jednak powinna być traktowana jako dodatek do diety. Karmienie ryb tylko karmą suchą nie gwarantuje ich dobrego wybarwienia i obniża chęć do rozrodu.

 

„Gardnery” zjadają chętnie karmę żywą, mrożoną i także suchą, zwłaszcza płatkową.

Żywienie omawianych ryb nie powinno być nigdy zbyt obfite (oczywiście poza okresem przygotowawczym do tarła). Karmimy je dość oszczędnie, ale codziennie. Głodówki przez 1-2 dni w tygodniu lub karmienie co drugi dzień raczej nie mają tu zastosowania ze względu na szybki metabolizm ryb i konieczność choćby niewielkiego, ale stałego dostarczania ich organizmom składników pokarmowych.

 

Danio perłowe (Danio margaritatus) – chów

Dorosły samiec

Ryba ta należy do rodziny karpiowatych (Cyprinidae) i pierwotnie zwana była razborą (lub mikrorazborą) galaxy (Microrasbora sp. „Galaxy”), a obecnie także niebiańskim danio perłowym (usiane jasnymi cętkami ciało przypomina rozsiane na niebie gwiazdy). W języku angielskim nazwa gatunku brzmi zaś: Galaxy rasbora lub Celestial pearl danio, a w handlu także: Fireworks rasbora.

 

Para – samica u góry

Gatunek został odkryty dopiero w 2006 r., a opisany rok później przez amerykańskiego ichtiologa Tysona Robertsa. W naturze zasiedla płytkie i obficie zarośnięte zbiorniki (w tym stawy i jezioro Inle), rozlewiska i mokradła, położone na wysokości do około tysiąca m n.p.m., wzdłuż rzeki Salween, we wschodniej Birmie i północnej Tajlandii.

 

 

 

Danio perłowe to ryba ruchliwa, żwawa i towarzyska – samiec u dołu

Ryba ruchliwa, żwawa i towarzyska. Dorasta do około 2 cm i dożywa 2-2,5 roku. Najlepiej chowa się w większych grupach z przewagą samic, po co najmniej po 6-7, a najlepiej kilkanaście osobników. Ryby utrzymywane tzw. parkami czują się źle, są bardziej płochliwe i nieśmiałe oraz krócej żyją. Gatunek jest łatwy do chowu, gdyż nie ma wygórowanych wymagań środowiskowych.

 

 

Dojrzała do tarła samica ma uwypukloną partię brzuszną

Optymalnie woda powinna być średnio twarda, o temperaturze 20-24ºC (w wyższej ciepłocie ryby są delikatniejsze i zmniejsza się długość ich życia) i odczynie od obojętnego do lekko zasadowego (pH 7,0-7,5). Moje obserwacje potwierdzają jednak, że danio ten dobrze radzi sobie także w miększej wodzie, której odczyn jest lekko kwaśny. Wskazany jest wolno pracujący filtr wewnętrzny lub kaskadowy, który zapewniałby dobre natlenienie wody i jej lekki ruch. Nieodzowne są regularne podmiany wody, dzięki którym poziom azotanów utrzymywałby się na jak najniższym poziomie (w naturze woda jest uboga w związki azotu).

 

Samiec jest mniejszy, smuklejszy i jaskrawiej ubarwiony

Akwarium o pojemności około 30 l dla kilkunastu ryb powinno mieć ciemne podłoże i być dobrze zarośnięte roślinnością (w tym pływającą). Ryby te bowiem pochodzą z siedlisk silnie zarośniętych i najlepiej prezentują się na tle soczystej zieleni. Trzeba jednak pamiętać o pozostawieniu tu i ówdzie wolnej przestrzeni do swobodnego pływania. Do wystroju zbiornika nie używamy korzeni (aczkolwiek jeden niewielki, dobrze wyleżały w wodzie i nie barwiący jej na pewno nie zaszkodzi), ani zatopionych liści, gdyż w nadmiarze mogłyby one niebezpiecznie obniżyć odczyn wody, czego ryby te nie lubią.

 

Dobrym towarzystwem dla danio perłowych są m.in. małe gatunki piękniczkowate (tu drobniczka)

Dopuszcza się utrzymywanie ich z innymi niewielkimi gatunkami, odpowiednimi do małych akwariów, np. z drobniczkami, drobnotkami, małymi gatunkami razbor i danio, kiryskami karłowatymi, kardynałkami chińskimi, skrzeczykami karłowatymi itp. Danio perłowe to ryba wszystkożerna. Jedynym problemem pozostaje tylko wielkość pokarmu, który zawsze powinien być dostosowany do niewielkiego otworu gębowego.

 

Młoda, ale już dorosła samica na tle bujnej roślinności

Między dorosłymi samcami (rzadziej między samicami) może dochodzić do niegroźnych utarczek. W ich wyniku postrzępieniu ulegają czasem płetwy u słabszego osobnika. W odpowiednich jednak warunkach utrzymania nie stanowi to większego problemu (chów stadny, bogata roślinność, większe akwarium itp.). U omawianych ryb nie zauważyłem także jakiś specjalnych zachowań terytorialnych. Raczej chodzi tu o wzajemne przeganianie się i to głównie w okresie składania ikry.

Aleksandretta różana, różowopierśna, wąsata (Psittacula alexandri). Chów i rozród

Samiec aleksandretty różanej – szczegóły głowy

Ten piękny ptak pochodzi z południowej i południowo-wschodniej Azji (znanych jest kilka podgatunków) i w jęz. angielskim zwany jest Red-breasted Parakeet lub Moustached Parakeet. Przymiotnik „wąsata”  wziął się od czarnego rysunku z przodu głowy, między oczami, który przypomina niektórym „wąsy”. Jest to gatunek umiarkowanie płochliwy i niezbyt hałaśliwy, a przy tym stadny, o bardzo dobrze rozwiniętym behawiorze społecznym, ponadto spokojny i towarzyski.

 

Papuga ta osiąga długość 35 cm. Dożywa do 25 lat. Jest bardzo inteligentna i pojętna – trzymana od podlota w towarzystwie człowieka dobrze się oswaja i uczy wymawiać słowa. Można ją utrzymywać w obszernej klatce w domu. Jeśli mamy dużo czasu, jaki możemy poświęcić ptakowi, to możemy chować go pojedynczo, w innych przypadku – zawsze dwa osobniki.

 

Para ptaków – samiec z przodu

Dymorfizm płciowy jest bardzo dobrze zaznaczony, ale tylko u dorosłych osobników. Samiec ma przede wszystkim jaskrawy, czerwony dziób (u samicy jest on czarny). Jednak młode do mniej więcej ukończenia 2 lat przypominają wyglądem samicę i trudno z całą pewnością określić wcześniej ich płeć po wyglądzie (zaleca się tu badanie DNA lub endoskopię). Pożywienie stanowi mieszanka ziaren dla aleksandret oraz wszelkie warzywa i owoce.  Ptaki z upodobaniem obskubują gałęzie, np. wierzbowe.

 

Samica ma skromniejsze ubarwienia, a przede wszystkim czarny dziób

Ptak ten jest generalnie odporny na zimno i dobrze znosi nasze zimy w wolierze zewnętrznej pod warunkiem jednak, że ta jest dobrze osłonięta (zabezpieczenie od wiatru i opadu atmosferycznego), a najlepiej jeśli ma dobudowaną część zamkniętą (tzw. schron, w którym ptaki mają do dyspozycji żerdzie o grubszej średnicy i są zabezpieczone przed mrozem). Konstrukcja woliery powinna być metalowa, choć różnie to bywa z niszczeniem drewnianych jej części (zależy od osobnika).

 

Para dorosłych osobników – szczegóły głowy

Lęgi rozpoczynają się wiosną. Budka o wymiarach 30x30x50-60 cm może być zastąpiona odpowiedniej wielkości pniem. Otwór wlotowy o średnicy 8 cm. Samica dziobem przebudowuje wnętrze budki, a w razie potrzeby poszerza otwór wlotowy. Następnie składa od 2 do 5 jaj (mają białą skorupkę), które wysiaduje sama przez około 23 dni. W tym czasie jest troskliwie karmiona przez samca.

 

 

Aleksandretta chińska jest większa – tu samica

Młode opuszczają budkę po około 7 tygodniach. Dojrzałość płciową osiągają po ukończeniu 2-3 roku życia. Aleksandretta różana jest łudząco podobna do innego azjatyckiego gatunku, rodem z Chin i Tybetu, a mianowicie do aleksandretty chińskiej (Psittacula derbiana). Ta ostatnia jest jednak znacznie od niej większa i dorasta do około 50 cm.

Lamprologus kungweensis – chów i rozród

Dorosła samica – widoczne dwie czarne plamy na płetwie grzbietowej i złoto-żółta górną część brzucha

Ten osobliwy i rzadki w akwariach polskich hobbystów gatunek małej pielęgnicy zamieszkuje w naturze głównie półn.- wsch. rejony jeziora Tanganika – zatoka Kungwe Bay (Tanzania, DRK). Spotkać go w nim można na głębokości 10-50 m, na płaskim, piaszczysto-mulistym dnie z rozrzuconymi gdzieniegdzie skałami. Obecność ryb zdradzają liczne otwory/jamki w dnie o średnicy około jednego i długości kilkunastu cm.

 

Dorosły samiec jest nieco większy od samicy

Wielu akwarystów nazywa ten gatunek muszlowcem (jego nazwa w jęz. angielskim to: Ocellated shell-dweller), ale w tym wypadku jest to określenie nieco, moim zdaniem, na wyrost. Ryba ta bowiem może wprawdzie rozmnażać się w muszlach, ale czyni to tylko w akwarium (nie jest to zatem „muszlowiec” obligatoryjny, lecz fakultatywny – może, ale nie musi rozmnażać się w muszlach). W naturze zaś preferuje do tarła głównie wspomniane wyżej jamki/tunele w dnie.

 

Para – samica z prawej

Takson stenotopowy, co oznacza że ma on mały zakres tolerancji i adaptacji wobec zmian zachodzących w środowisku. Innymi słowy mógłby posłużyć badaczom jako stenobiont, czyli gatunek wskaźnikowy (bioindykator), którego  występowanie świadczy o obecności lub działaniu określonego czynnika w środowisku. Obecnie ten endemiczny takson wpisany jest do Czerwonej Księgi Gatunków Zagrożonych i ma w niej status Critically Endangered, czyli krytycznie zagrożonego wyginięciem.

 

Podłoże w akwarium powinien stanowić drobny piasek (na zdjęciu samica)

W publikacjach można spotkać dane mówiące o tym, że samiec może dorastać do 8 cm, ale w akwarium ryby są zwykle o 2-3 cm mniejsze. Samica ma charakterystyczne dwie czarne plamy na płetwie grzbietowej, otoczone jasną poświatą (samiec też niekiedy je ma, ale raczej szczątkowe i bledsze) oraz złoto-żółtawą górną część brzucha. Lekko wyłupiaste oczy opalizują od góry na niebiesko, a płetwy piersiowe, które służą rybie m.in. do podpierania się na podłożu (niczym u babek) są kremowo-szaro-niebieskawe (ich pierwsze promienie są zwykle jaśniejsze – nawet mlecznobiałe).

 

Agresja u omawianych ryb ma charakter głównie wewnątrzgatunkowy – zarówno samce, jak i samice obierają małe terytoria, których zwykle bronią

Agresja wewnątrzgatunkowa u tego gatunku ma raczej umiarkowany charakter, ale niekiedy zaskakuje nasileniem. Nawet bowiem zgodna para przeniesiona do nowego zbiornika może początkowo przejawiać wobec siebie wzmożoną agresję (podobnie jak u naskalników). Zarówno samce, jak i samice obierają małe terytoria, których bronią, przy czym samiec może też odganiać rywali z rewirów samic lub „wyżywać się” na partnerkach niedojrzałych do tarła. Nie jest to gatunek zbyt płochliwy. Choć może być utrzymywany z innymi mieszkańcami jeziora Tanganika, to jednak najlepiej jest chować go w zbiorniku jednogatunkowym.

 

Osobniki rodzicielskie przy muszli, w której, po wyczyszczeniu, nastąpiło tarło i odchowywane są młode

Ryba ta przejawia szereg bardzo ciekawych zachowań, które różnią się nieco w zależności od tego, czy mamy w akwarium parę, czy też grupę współplemieńców. Zwykle mniej lub bardziej intensywnie przekopują dno, zwłaszcza wokół muszli lub jamek. Niemniej para ryb utrzymywana przeze mnie jedynie przesuwała tylko lekko muszle i wykorzystywała na schronienie także groty/jazy powstałe z ułożonych kamieni i części glinianej mufki. Nie zauważyłem, aby ryby broniły przed sobą swoich rewirów. Raz tylko, podczas odławiania z sąsiedniego zbiornika samica mieczyka wyskoczyła mi z siatki i wpadła do „muszlowców”. Te od razu zaczęły okazywać jej agresję, uderzając gwałtownie pyskami i błyskawicznie odskakując.

 

Poza obronna samicy, która strzeże muszli z ikrą przed intruzem, który przypadkowo znalazł się w ich akwarium

Ryby te można trzymać w parach lub w grupie z przewagą samic, np. 2 x 5. Swoje uwagi opisują obserwując parę ryb w 60 l akwarium. Podłoże stanowił warstwa drobnego piasku o grubości około 4 cm. Z elementów wystroju możemy użyć kilku kamieni, a nade wszystko konieczne są muszle (ja używam tych po ślimaku winniczku). Można użyć także rurek z PCW lub ceramicznych (średnica i długość wspomnianych wyżej jamek) z zaślepkami na końcu lub „nadzianymi” muszlami, ale nie jest to bezwzględnie konieczne.

 

Zwykle ryby te mniej lub bardziej intensywnie przekopują dno, zwłaszcza wokół muszli lub jamek

W akwarium można posadzić pojedyncze rośliny. Lepiej jednak zdecydować się na gatunki pływające luzem, np. moczarkę argentyńską i/lub rogatek. U mnie para ryb zupełnie się nimi nie interesowała. Trzeba tylko pamiętać, że rośliny są dla tych ryb praktycznie zbędne, a jeśli chcemy wiernie odtworzyć w akwarium naturalne siedlisko L. kungweensis – wręcz niewskazane.

 

Dobrana para w zakamarkach akwarium

Woda powinna być w miarę twarda (do 25ºn), o odczynie obojętnym do zasadowego (pH 7-8,5) i temperaturze 23-26ºC. Dobra filtracja i natlenienie wody oraz regularne, cotygodniowe podmiany około 10-15% jej objętości na świeżą, to podstawa zachowania dobrego dobrostanu ryb. Żywienie powinno być dostosowane do wielkości ryb i ich otworów gębowych. Jedzą dobrej jakości karmę granulowaną, jak i płatkową. Osobiście podaję także siekane rureczniki i larwy ochotek.

 

W akwarium nie może zabraknąć pustych muszki, kamieni, a opcjonalnie, także wsadzonych pod kątem w piasek rurek

W naturze omawiany gatunek odbywa tarło w tunelowatych zagłębieniach w dnie. To dlatego niektórzy hodowcy stosują właśnie owe wspomniane przeze mnie wyżej cienkie rurki, których koniec wbijają pod skosem na 3-6 cm w dno. Para dobiera się samoistnie spośród grupy ryb (gatunek w zasadzie monogamiczny, ale relacje między tarlakami nie są zbyt trwałe). Samiec generalnie zajmuje inną kryjówkę niż samica (często w przeciwległym rogu akwarium).

 

Samiec charakterystycznie opierający się na płetwach brzusznych

To samica obiera muszlę, w której ryby odbędą tarło i nastąpi wychów młodych. Przed tarłem starannie czyści wybrane lokum – wpływa do końca muszli, po czym rozpościera płetwy brzuszne i cofając się ku wyjściu wygarnia nimi na zewnątrz wszelkie nieczystości (głównie piasek). Czasami pomaga jej w tym samiec, wpływając do muszli nierzadko razem z partnerką.

 

Wyłupiaste nieznacznie oczy opalizują od góry na niebiesko

Tarlaki nierzadko zmieniają muszle tak, iż ma się wrażenie, że młode nie wylęgły się w tej, którą pierwotnie z takim zapałem czyściły. Rano obserwowałem jak samica pilnuje muszli przy kamieniu, popołudniu w przeciwległym rogu akwarium, a następnego dnia – jeszcze w innym miejscu.  Najprawdopodobniej ryby te przenoszą niekleistą lub mało kleistą ikrę, larwy lub narybek.

 

W akwarium z L. kungweensis mogą rosnąć rośliny, ale ich ilość powinna być ograniczona do estetycznego minimum

Z jaj po około tygodniu wylęgają się larwy. Opiekę nad ikrą, larwami i młodymi sprawuje samica, ale bywają nader troskliwe samce, które jej w tym pomagają lub nawet wiodą prym. Generalnie jednak samiec zajęty jest obroną terytorium wokół swojej muszli. Narybek jest bardzo drobny – mierzy około 2,5 mm. Mimo to od razu zjada najdrobniejsze larwy solowca, choć najlepsze są larwy oczlików i wrotki (tzw. pył), a także roztarta karma sucha.

 

Najlepsze zdjęcia ptaków i ryb w 2017 r.

Już opierzone młode rozeli białolicej, które niedługo opuszczą budkę lęgową

Dopominające się o pokarm pisklę amadyny czerwonogłowej

Pięknie ubarwiona (szek) samica rozeli krolewskiej

Para rozeli różanych – samiec z przodu

Kanarczęta w gnieździe

Samica akary z Maroni pilnująca złożonej na kamieniu ikry

Prawie odchowane już młode aleksandretty obrożnej

Rozmaite kanarki kolorowe w wolierze zewnętrznej

Para rozeli czarnogłowych, barnardów – samiec po prawej

Pięknie ubarwiony samiec pielęgnicy Meeka w pozie odstraszającej

Pisklęta ryżowca siwego w gnieździe

Samiec Aulonocara Calico – feeria barw

Samica gołąbka (aborygenka) długoczubego na gnieździe z młodym

Samiec (po prawej) i młode rozeli adelajdzkiej

Samica ogrzewająca pisklęta w gnieździe

Para aleksandret obrożnych z młodym (w środku)

Wysiadująca jaja samica kanarka odmiany consort

Pięknie ubarwiona odmiana barwna świergotek seledynowych (samica z lewej)

Para jordanelek florydzkich – samiec po lewej

Młode kanarczęta przy karmniku z ziarnem

 

Z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia życzę wszystkich hobbystom samych radosnych chwil i wielu sukcesów hodowlanych w Nowym Roku!

Hubert Zientek

 

 

 

Ziemiojad brazylijski (Geophagus brasiliensis). Młodzież

Młode osobniki zaczynają pięknie się wybarwiać

O tych pięknych rybach pisałem już wcześniej – patrz linki poniżej. Teraz jednak postanowiłem pokazać kilka fotek rosnącej młodzieży. Ze wszystkich bowiem gatunków ziemiojadów ten wydaje się mieć najbardziej wyrównany i najszybszy wzrost. Jest ponadto bardzo odporny i niezwykle wdzięczny do obserwowania, zwłaszcza potem, w okresie rozrodu.

 

Niewielka czarna plama widoczna jest już u podrostków

O chowie ziemiojada brazylijskiego pisałem wcześniej tu:

 

„Ziemiojad brazylijski. Chów”

O rozrodzie zaś tu:

„Ziemiojad brazylijski. Rozród”

 

Młodzież można trzymać w licznych grupach

Rosnące osobniki młodociane są bardzo żarłoczne i wymagają dobrej filtracji wody oraz regularnych jej podmian

Wyszukiwanie pokarmu zabiera młodym rybom najwięcej czasu

Na ciemnym tle barwy ciała ziemiojadów są najbardziej uwydatnione

Na tle zieleni młode ziemiojady brazylijskie prezentują się także całkiem atrakcyjnie

 

Strzebla błotna (Eupallasella percnurus). Charakterystyka gatunku

Strzebla błotna jest gatunkiem zagrożonym wyginięciem i wymaga ochrony czynnej

Strzebla błotna należy do rodziny karpiowatych (Cyprinidae), a jej nazwa w języku angielskim brzmi: Lake (Swamp) Minnow. W Polsce gatunek objęty jest obecnie ścisłą ochroną, jako rzadki i zagrożony wyginięciem. Wymaga on tzw. ochrony czynnej polegającej m.in. na kontrolowanym rozrodzie, utrzymywaniu stad rodzicielskich, produkcji dobrej jakości materiału zarybieniowego, pogłębianiu naturalnych siedlisk itp.

 

 

Ciało strzebli usiane jest bardzo licznymi, małymi plamkami o barwie ciemnobrązowej do czarnej

Ciało strzebli jest bocznie spłaszczone i wrzecionowate, pokryte drobną, cykloidalną łuską. Ubarwienie zaś jest bardzo zmienne, od żółto-brązowo-złotawego po niemal czarne, lśniące (zależnie od warunków środowiskowych). Całe ciało usiane jest bardzo licznymi, małymi plamkami o barwie ciemnobrązowej do czarnej. Wzdłuż boku biegnie szarofioletowa smuga, która jednak często jest niemal niewidoczna.

 

W warunkach naturalnych Polski występowanie strzebli błotnej ma charakter wyspowy

Występowanie omawianego taksonu ma w RP charakter wyspowy. Ryba zasiedla niewielkie i płytkie zbiorniki wodne (najczęściej są to dawne wyrobiska torfu, a rzadziej śródpolne i śródleśne oczka wodne, glinianki, bagniste doły), silnie zarośnięte roślinnością (grążel żółty, grzybienie białe, moczarka kanadyjska, rdestnice itp.), w tym także nabrzeżną (trzcina pospolita, pałki) oraz o mulistym dnie.

 

Strzebla błotna jest rybą wszystkożerną, stadną, płochliwą i prowadzącą skryty tryb życia

Dotychczas w Polsce zidentyfikowano ponad 160 stanowisk tego gatunku, w tym ponad połowę z nich w województwie pomorskim (Pojezierze Kaszubskie). Strzebla błotna jest rybą wszystkożerną, stadną, płochliwą i prowadzącą skryty tryb życia. Jest stosunkowo odporna na niską zawartość tlenu w wodzie i duże wahania jej odczynu. W naszych wodach dorasta zwykle do 6-8 cm (wyjątkowo do nawet 13 cm). Żyje do 6 lat.


Samce są mniejsze od samic, a w okresie godowym mają słabo widoczną wysypkę tarłową. Ich głowy są też mniejsze i węższe niż u samic

Dojrzałość płciową samice strzebli osiągają w trzecim roku życia, a samce w drugim. Samce są mniejsze od samic, a w okresie godowym mają słabo widoczną wysypkę tarłową. Ich płetwy brzuszne sięgają otworu moczopłciowego, podczas gdy u samic są krótsze. Ikrzyce odznaczają się też większą i szerszą głową. Porcyjne tarło ma zwykle miejsce w maju, czerwcu przy temperaturze wody około 15°C. Ryby trą się w grupach po kilkanaście osobników. Silnie kleista, brązowawa ikra składana jest najczęściej na podwodnych częściach roślin (gatunek fitofilny).

 

Strzeble błotne podczas żerowania w akwarium – ryby te są wszystkożerne

W warunkach polskich podczas jednego tarła samica składa zwykle kilkaset jaj (rzadko powyżej 700). W temperaturze wody około 20°C larwy wykluwają się po około 4-5 dobach. Mierzą wtedy 4-4,5 mm i na czas wchłaniania zawartości woreczków żółtkowych przyczepiają się roślin za pomocą wydzieliny gruczołów cementowych. W powyższej temperaturze wody po około 6 dniach od wylęgu rozpoczynają swobodne pływanie i pobieranie pokarmu.

 

 

Aleksandretta obrożna (obroźna) (Psittacula krameri). Chów i rozród

Para z młodym – samiec po lewej, samica u góry

Ten przedstawiciel rodziny papugowatych (Psittacidae) zwany jest w języku angielskim Rose-ringed Parakeet lub Ring-necked Parakeet. Jego pierwotną ojczyzną jest środkowa Afryka i południowa Azja. Dorasta do 41 cm. Te piękne ptaki są długowieczne – w niewoli dożywają nawet ponad 20 lat. Często utrzymuje się je w wolierach zewnętrznych.

 

 

Pisklęta w wieku 5-6 dni

Nie wszyscy jednak hodowcy lubią aleksandretty obrożne z uwagi na wydawane przez nie hałaśliwe odgłosy – tym bardziej przenikliwe, im bardziej zestresowany jest ptak. Mimo to grono ich wielbicieli jest pokaźne. Obecnie znanych jest wiele odmian barwnych, m.in. żółta, niebieska, oliwkowa, biała, cynamonowa, cremino, lacewing, pallid, lutino, turkusową, szekowata oraz tzw. głowa-ogon. Ta ostatnia staje się coraz bardziej popularna także i w polskich hodowlach.

 

 

Pisklęta w wieku 12-13 dni

Ptaki te są mało wymagające, odporne na zimno i choroby, stadne (poza lęgami), hałaśliwe, inteligentne (szybko się oswajają i potrafią nauczyć się wymawiania niektórych słów), silne, napastliwe i agresywne (zwłaszcza samice), ale częstokroć także dość płochliwe i nerwowe. Mogą niszczyć drewniane elementy woliery. Nie nadają się do wspólnego utrzymywania z innymi gatunkami ptaków.

 

 

Pisklę w wieku 19 dni

Najlepsze dla aleksandret są woliery o metalowej konstrukcji. Możliwy jest całoroczny ich chów w wolierze zewnętrznej, o ile ma ona osłoniętą część wewnętrzną z żerdziami o większej średnicy lub zawieszona jest budka do nocowania. Ewentualnie mogą być utrzymywane w klatce o wymiarach dla pary co najmniej 150 × 70 × 150 cm. Jednakże chowu w takich warunkach osobiście nie polecam – to typowy mieszkaniec wolier.

 

 

Pisklęta w wieku 25-26 dni

Gatunek nie podlega obowiązkowi rejestracji. Obrączka o średnicy 7,0 mm. Samiec ma czarno-różową obrożę na szyi, która pojawia się jednak dopiero u dwuletnich osobników. Wśród papug aleksandretta obrożna odznacza się największym zasięgiem występowania w warunkach naturalnych z uwagi na liczne introdukcje i przypadkowe zawleczenia, m.in. w Europie Zachodniej, USA, Iranie, Turcji i Izraelu.

 

 

Pisklęta w wieku 32-33 dni

Lęgi przebiegają na ogół dobrze, ale wszystko zależy od właściwego dobrania się pary rodzicielskiej. Bywa, że pierwsze jaja są niezapłodnione lub składane na podłogę pomieszczenia zamiast w budce (widziałem raz samicę, która niosła pierwsze jajo do naczynia z wodą).

 

 

 

Młody w wieku około miesiąca

Wychowanie trzech młodych nie stanowi zwykle problemu, ale często para wyprowadza tylko jedno pisklę. Do pierwszego lęgu nadają się osobniki w wieku co najmniej 2,5, a najlepiej 3–4 lat. Konieczna jest budka lęgowa z wewnętrzną drabinką o wymiarach 30 × 30 × 60–70 cm i otworze wejściowym o średnicy 8 cm.

 

 

 

Para lęgowa z podlotami (dwa zielone po prawej)

Jej dno wysypujemy wiórkami z drzew liściastych z dodatkiem wilgotnego torfu. Dobrym miejscem na gniazdo jest też spory, wydrążony pień drzewa. Samica składa 2–6 jaj, które wysiaduje sama przez 22–24 dni. Pisklęta po dwóch tygodniach otwierają oczy, po sześciu opuszczają budkę i jeszcze przez kolejne dwa, trzy są dokarmiane przez rodziców poza nią.

 

 

 

Akwarystyka zimnowodna coraz bardziej popularna?

Trawianka w naszych wodach to obcy gatunek inwazyjny. W akwarium stanowi bardzo ciekawy obiekt obserwacji

Co takiego jest w naszej krajowej ichtiofaunie, że przyciąga ona do siebie coraz większe rzesze akwarystów, zwłaszcza ostatnimi czasy? Czy może to, że jej przedstawiciele nie są kiczowato piękni i tak kolorowi, jak ma to miejsce w przypadku wielu gatunków typowo akwariowych? Ale zaraz! Spójrzcie proszę najpierw na samca różanki w okresie godowym, na wzdręgę lub okonia. Czy to także nie są pięknie ubarwione ryby? (to pytanie retoryczne, rzecz jasna 🙂

 

Słonecznica to gatunek bardzo w polskich wodach pospolity. W akwarium ryba bardzo towarzyska, ruchliwa i łagodna

Czy powodem popularności akwarystyki zimnowodnej jest może łatwość pozyskania ryb z naturalnych siedlisk? Ha, bynajmniej. Prawo względem gatunków chronionych jest tu bowiem bardzo rygorystyczne. Na szczęście wiele gatunków nie podlega ochronie prawnej, stąd rzeczywiście ich pozyskanie w warunkach naturalnych jest mało problematyczne. A może po prostu chodzi tutaj o najzwyklejszą fascynację przyrodą ojczystą lub wręcz europejską?

 

Samiec różanki w barwach godowych. Gatunek wymaga do rozrodu obecności małży, a w przypadku ich braku ryby te nie rozmnażają się

Często sięgam pamięcią do lat dzieciństwa, kiedy to wraz z ojcem uczestniczyłem w licznych wyprawach wędkarskich na pobliskie glinianki, rzadziej nad Wisłę, czy na mazurskie jeziora. Opisałem to zresztą w swojej ostatniej książce pt. „Ryby i rośliny w akwarium zimnowodnym i oczku wodnym – poradnik hodowcy” (Wydawnictwo SGGW, 2016), będącej kwintesencją mojej przygody ze słodkowodną akwarystyką zimnowodną.

 

Piskorz jest bardzo odporny na brak tlenu w wodzie, a dzięki bogato unaczynionemu uchyłkowi w tylnej części jelita może dodatkowo oddychać tlenem atmosferycznym

We wstępie napisałem m.in., że zawsze najbardziej interesowały mnie tzw. żywce, które rodzic pozwalał mi łapać na podrywkę, a następnie stosował jako przynętę na ryby drapieżne. W zależności od miejsca połowu były to zwykle różanki (wtedy jeszcze nie objęte ochroną), słonecznice, ukleje, płocie, karasie, krąpie, kiełbie i inne. Szczególnym pięknem odznaczały się samce różanek, których ciała w okresie godowym mieniły się wszystkimi kolorami tęczy. Był to dla niezapomniany widok.

 

Okoń to drapieżnik o nietuzinkowym ubarwieniu ciała – najintensywniejsze barwy ryba ta prezentuje przy przytłumionym oświetleniu zbiornika

Aż serce mi się krajało, gdy ojciec zakładał którąś z nich (zwykle najdorodniejszą) na haczyk w nadziei na złowienie sporego okonia lub szczupaka. Żywce pływały w metalowym sadzyku i część z nich niestety szybko snęła (zwłaszcza słonecznice). Rodzic nauczył mnie jednak, jak o nie dbać, co oprócz ich łapania stało się moim ulubionym zajęciem w czasie rybaczówki. Właściwie to szybko uzmysłowiłem sobie, że o wiele bardziej wolę łapać żywce niż ryby do konsumpcji …

 

Lin to gatunek spokojny i towarzyski, a przy tym odporny na choroby i niedobór tlenu w wodzie

W ramach opieki nad żywcami podmieniałem im co 10-15 minut wodę na świeżą, usuwałem martwe i mocno osłabione osobniki, stawiałem sadzyk zawsze w najgłębszym cieniu lub całkowicie zatapiałem go przy brzegu, odpowiednio wcześniej zabezpieczywszy. Urzeczony pięknem drobnej krajowej ichtiofauny któregoś dnia zapragnąłem „hodować” ją, najpierw w zimnowodnym akwarium, a potem także w oczku wodnym na działce.

 

Karasie pospolite, a na dole lin – ryby te są bardzo odporne i żywotne

Niemały wpływ na to miała lektura książki Lecha Wilczka pt. „Uroda ryb”, w której autor opisywał swoje ichtiologiczne przygody m.in. z gatunkami krajowymi. Tak oto na dobre rozpoczęła się moja fascynacja akwarystyką zimnowodną. Gdy pod koniec wędkowania ojciec oznajmiał, że czas się „zwijać”, moja radość była tym większa, im więcej żywców pozostawało do mojej dyspozycji – części z nich zwracałem wolność, a część zabierałem ze sobą.

 

Czebaczek amurski – obcy gatunek inwazyjny w naszych wodach. Ryba odznacza się dużą żarłocznością, szybkim wzrostem i dojrzewaniem płciowym oraz wysoką odpornością na miejscowe choroby i pasożyty

Z zamiarem chowu w ogrodowym oczku wodnym i/lub domowym akwarium za każdym bowiem razem wybierałem po kilka najsilniejszych osobników. Resztę ryb ostrożnie z powrotem wypuszczałem do macierzystego siedliska. Trzeba wiedzieć, że wg Regulaminu Amatorskiego Połowu Ryb PZW raków pręgowatych, raków sygnałowych oraz ryb z gatunku czebaczek amurski, trawianka i sumik karłowaty oraz obce gatunki babek po złowieniu nie wolno wypuszczać ani do łowiska, w którym je złapano, ani do innych wód.

 

Kiełb po aklimatyzacji staje się dość ruchliwy i chętnie pływa po całym zbiorniku.

A jak przedstawia się sytuacja z gatunkami chronionymi dziś? Przede wszystkim są gatunki nieprzerwanie objęte ochroną ścisłą (np. strzebla błotna) oraz takie, które znalazły się pod ochroną częściową (np. różanka, koza, piskorz). Zdobycie zezwolenia na ich odłów i przetrzymywanie w warunkach domowych jest sprawą niełatwą, wręcz skomplikowaną dla osoby nie współpracującej z jakimś opiniotwórczym ośrodkiem naukowym typu wyższa uczelnia, instytut, itp.

 

Sumik karłowaty to obcy gatunek inwazyjny, który w domowym akwarium znakomicie się utrzymuje, gdyż preferuje cieplejszą wodę

W niniejszym wpisie załączam najciekawsze, moim zdaniem, zdjęcia przedstawicieli naszej rodzimej ichtiofauny, których możemy chować w akwarium zimnowodnym. Wiele z nich to  obce gatunki inwazyjne, stąd uważajmy, aby w wyniku naszych działań nigdy nie przedostały się one do lokalnych siedlisk, w których dotychczas nie występowały. Ewentualne bowiem straty w nich wyrządzone są potem bardzo trudne lub niemożliwe do naprawienia 🙁

 

Strzeble błotne

Strzebla błotna jest gatunkiem wymagającym ochrony czynnej. Dotychczas w Polsce zidentyfikowano ponad 160 stanowisk tego gatunku (ponad połowę w woj. pomorskim). Są to ryby wszystkożerne, stadne, płochliwe i prowadzące skryty tryb życia. Gatunek stosunkowo odporny na niską zawartość tlenu w wodzie i duże wahania jej odczynu. Dorasta zwykle do 6-8 cm (wyjątkowo do nawet 13 cm). Żyje do 6 lat.

 

 

Ryby jajożyworodne A.D. 2017

Mieczyki i molinezje to symbole akwarystyki jako takiej

W tym roku hodowałem wiele gatunków ryb jajożyworodnych. Niektóre z nich przedstawiam Państwu na załączonych zdjęciach. Z moich obserwacji wynika, że wielu hobbystów wraca po latach do mniej lub bardziej popularnych gatunków, od których zaczynali swoją przygodę z akwarystyką. Częstokroć są to właśnie ryby jajożyworodne i to nie jakiś wyszukanych odmian, lecz te najzwyklejsze, znane dobrze z lat dzieciństwa.

 

Para molinezji ostroustej – samiec poniżej

Znam wielu starszych wiekiem akwarystów, którzy hodują tylko „żyworódki”. Jest to dla nich bowiem jedyna droga do spełnienia się w ukochanym hobby i tylko im poświęcają całą swoją uwagę. Coś w tym musi być, bowiem popularne mieczyki, gupiki, molinezje czy platki to w wielu przypadkach najlepiej sprzedające się dziś gatunki ryb akwariowych. Wiele podrzędnych sklepów zoologicznych bazuje właśnie na nich oraz na tanich gatunkach jajorodnych.

 

Para limek garbatek – samica poniżej

Bywa że bardziej zaawansowani hobbyści gardzą „żyworódkami”, uważając je za ryby zbyt pospolite, tuzinkowe, proste w chowie i rozmnażaniu. Prawda jest jednak inna, bo o ile wszędobylskie „endlerki” mnożą się na potęgę, o tyle uzyskanie zdrowego i wartościowego genetycznie oraz fenotypowo przychówku od limek garbatek, drobnotek nadobnych, czy wyselekcjonowanych odmian mieczyków, bądź gupików już takie proste nie jest.

 

Stadko drobniczek jednodniówek

Inny ważki problem to jakość ryb jajożyworodnych oferowanych dziś w sklepach zoologicznych. Generalnie jest źle, zwłaszcza z mieczykami i gupikami. Ryby te bowiem są, kolokwialnie mówiąc, po prostu jakieś dziwne – chwieją się na boki, są mało odporne i nienaturalnie wybarwione, a nade wszystko nie rozmnażają się i krótko żyją. Chodzi oczywiście o materiał z importu, a zwłaszcza z azjatyckich ferm.

 

Dorodna samica gupika odmiany moskiewskiej czarnej

Prawdopodobnie ryby są tam wcześniej poddawane kąpielom w jakiś środkach chemicznych, które je sterylizują i/lub wzmacniają odporność na kilka tygodni. Potem, w akwariach polskich hobbystów, zaczynają się problemy – ryby szybko zapadają na choroby wywołane przez lokalne patogeny. Ich odporność była bowiem sztucznie podtrzymana, a teraz uległa zachwianiu. Leczenie takich osobników nie jest łatwą sprawą i często kończy się porażką.

 

Dorodny samiec gupika odmiany moskiewskiej czarnej

Oczywiście nie ze wszystkimi „żyworódkami” z importu tak właśnie się dzieje, ale w mojej ocenie z większością. Dlatego też najlepszy materiał hodowlany pochodzi zawsze od renomowanego hodowcy amatora. Osobiście znam takich kilku i wszyscy są obecnie na emeryturze.  Ich mieczyki są … inne – piękne i dorodne, a samice rodzą po 100 i więcej młodych. To właśnie u nich powinniśmy nabywać materiał zarodowy do dalszej hodowli.

 

Para mieczyków Hellera – po prawo samiec z wydłużonymi płetwami

Jeszcze w sprawie warunków chowu. Unikajmy wody miękkiej i kwaśnej. Najlepsza bowiem dla ryb jajożyworodnych jest woda średnio twarda do twardej, o odczynie obojętnym do lekko zasadowego. Woda może być lekko słonawa – łyżka od herbaty soli niejodowanej na 20-30 l wody. Pamiętajmy o regularnych jej podmianach i o roślinach – „żyworódki” najlepiej prezentują się na ich tle. Gatunki pływające zaś to znakomita osłona dla nowo urodzonego narybku.

 

Dorosły samiec molinezji ostroustej

Bardzo ważne jest żywienie ryb urozmaiconym pokarmem. W diecie wielu gatunków (np. molinezji, mieczyków) nie może zabraknąć karmy roślinnej, w tym glonów (szczególnie jest to ważne przy odchowie narybku). Z drugiej strony ryb nie wolno nigdy przekarmiać, bo jest to dla nich o wiele bardziej szkodliwe niż zbyt skąpe żywienie. Dostęp do akwarium światła słonecznego polepsza dobrostan ryb, uwypukla ich barwy i stymuluje rozwój glonów.

 

Para gupików odmiany moskiewskiej czarnej

O rybach jajożyworodnych pisałem więcej tu:

„Ryby jajożyworodne”

 

 

 

 

Dorodny samiec molinezji ostroustej, odmiany czarnej

Grupa limek garbatek w g esto zarośniętym akwarium

Typowy samiec mieczyka Hellera

Gupik odmiany moskiewskiej czarnej

Samica mieczyka Hellera

Samiec mieczyka Hellera – odmiana o wydłużonych płetwach

Dwie samice – mieczyka Hellera i gupika, odmiany moskiewski czarny

Dwa samce – mieczyka Hellera i molinezji ostroustej

Kilka drobniczek jednodniówek w nano akwarium

Samica molinezji ostroustej

Żerujące przy dnie limki garbatki

Ampularia Pomacea diffusa. Rozród

Dymorfizm płciowy ampularii jest bardzo trudny do określenia

Aby doszło do udanego rozrodu ślimaków poziom wody w zbiorniku musi być obniżony o co najmniej 5, a najlepiej 8-10 cm od górnej krawędzi. W celu bowiem złożenia jaj ślimak ten opuszcza środowisko wodne. Pomacea diffusa to gatunek jajorodny i co ciekawe, rozdzielnopłciowy (dymorfizm płciowy jest jednak trudny do określenia, chyba że w czasie kopulacji lub składania jaj). Nim jaja zostaną złożone musi zatem dojść do kopulacji dwóch osobników przeciwnej płci, a zatem zapłodnienie jest tu wewnętrzne.

 

Tuż przed kopulacją dwóch dorosłych osobników

Samiec przekazuje samicy nasienie, które ta magazynuje w specjalnym zbiorniczku nasiennym. Plemniki zachowują żywotność zwykle przez długie tygodnie. Następnie, już bez udziału samca, samica składa jaja kilka, kilkanaście cm nad wodą – w akwarium na szybkie (jednej z bocznych lub nakrywowej, plastikowej pokrywie, względnie na szklanym pasku wzmacniającym, a w naturze na łodygach lub liściach nadbrzeżnej roślinności błotno-bagiennej. Mają one postać zwartych tzw. kładek – kokonów o jasnej, lekko pomarańczowawej barwie i długości 2-7 cm (przypominają nieco plastry miodu).

 

Kokon z jajami złożony w paludarium autora

Zarówno kopulacja, jak i składanie jaj mogą trwać nawet 2-4 godzin i mają miejsce głównie nocą. Wyrośnięta, zdrowa samica składa od kilkudziesięciu do stu kilkudziesięciu jaj (literatura podaje, że może ich być nawet kilkaset). U mnie kokony były składane szczególnie chętnie na tylnej szybie paludarium, gdzie poziom wody wynosił jedynie 15 cm. Jaja miały tam bardzo dobre warunki rozwoju, ponieważ nigdy nie były zalane wodą, a gąszcz spryskiwanych regularnie roślin błotnych generował potrzebną im wilgoć (gdy jest za sucho zarodki obumierają).

 

Kokon – rozpoczęło się wylęganie ślimaczków

Kokon z jajami w ciągu kilku godzin twardnieje i staje się lekko różowy (niekiedy wręcz czerwienieje, a niektórzy określają barwę jako łososiowa). Inkubacja jaj trwa około 3 tygodni +- tydzień, co oczywiście zależy od temperatury i wilgotności powietrza wokół. Po tym czasie kokon pęka uwalniając młode ślimaczki, które spadają do wody. Do składania jaj dochodzi wielokrotnie (co kilka dni) w danym okresie czasu (zwykle trwa on kilka tygodni), po czym następuje przerwa.

 

Resztki kokonów po wylęgnięciu się młodziutkich ślimaczków

Kokon można także inkubować sztucznie. Po odcięciu, np. żyletką przenosimy go do małego lęgnika (1-3 l) i układamy na unoszącym się po powierzchni wody kawałku korka, styropianu lub plastikowego talerzyka. Jaja absolutnie nie mogą być zanurzone w wodzie – środowisko ich inkubacji musi być wilgotne, ale nie mokre. Młode dokarmiamy tym samym pokarmem co dorosłe. Jedynie co, to dbamy o jego większe rozdrobnienie.

 

Ta samica po złożeniu jaj opadła na dno i zamknęła otwór muszli wieczkiem (operculum)

Ampularie tak samo jak i inne ślimaki są bardzo wrażliwe na rozmaite substancje chemiczne, np. odkażalniki, nawozy dla roślin, leki itp. Szczególnie nie tolerują związków miedzi. Gdy coś w ich środowisku dzieje się złego, zamykają szczelnie wieczko muszli, zakopują się w podłożu, stają się nieaktywne (temperatura wody <16ºC) lub starają się wyjść z wody, względnie gromadnie wynicowują swe syfony oddechowe ponad lustro wody (brak tlenu).

 

Należy szybko reagować na wszelkie objawy erozji skorupy ślimaka. Regularnie zatem badamy odczyn i twardość wody, aby szybko je w razie potrzeby skorygować. Zauważyłem jednak, że nawet w odpowiednich warunkach środowiskowych skorupa wielu starych osobników ma liczne odbarwienia i ubytki masy wapiennej, stąd także wiek i kondycja osobnika mają duży wpływ na to niekorzystne zjawisko.

 

Ampularie trzeba bacznie obserwować. Gdy zwierzę znajduje się 1-2 dni w tej samej pozycji, ma ciało schowane w muszki, a otwór w niej jest zakryty wieczkiem, trzeba je wyłowić, aby sprawdzić czy żyje. Martwy ślimak roztacza bowiem odrażający zapach, a jego rozkładające się ciało bardzo szybko zanieczyszcza wodę.

 

 

 

O chowie ampularii Pomacea diffusa pisałem tu:
„Ampularia. Pomacea diffusa. Chów”

Bass słoneczny (Lepomis gibbosus) w akwarium

Bassy lubią w akwarium kryjówki, przestrzeń, żywy pokarm i temperaturę rzędu 16-22 st. C

Dla kilku 5-6 cm osobników o należy przeznaczyć co najmniej 250 l zbiornik. Na dno dajemy drobny lub średnio gruby żwirek. Nieodzowne są kryjówki: korzenie (np. obrośnięte roślinami), podwodne gałęzie, kilka kamieni (zarówno płaskich, jak i postawionych na sztorc), kępy twardolistnej roślinności podwodnej oraz egzemplarze pływające. Optymalna temperatura wody dla bassów to 16-22°C (okresowo znoszą one jednak ciepłotę powyżej 26°C i poniżej 10ºC). W normalnie ogrzewanym mieszkaniu nie trzeba jej więc dogrzewać.

 

W promieniach słonecznych ciało bassa mieni się kolorami

W zbiorniku należy pozostawić sporo miejsca do swobodnego pływania. Wystarcza zwykła woda wodociągowa, do której można dodać niejodowanej soli kamiennej (płaska łyżka stołowa na 20-25 l wody). Oświetlenie zbiornika powinno być dość silne, bo i tak będzie tonowane przez roślinność pływającą. Wskazany jest kilkugodzinny w ciągu dnia dostęp promieni słonecznych. Wydajny filtr jest nieodzowny. Podczas upałów można dodatkowo zastosować deszczownię, filtr wewnętrzny lub napowietrzacz.

 

W akwarium z bassami nie może zabraknąć podwodnej roślinności, najlepiej twardolistnej

Omawiane drapieżniki najlepiej jest utrzymywać bez innych ryb, choć doskonale znoszą one towarzystwo zbliżonych wielkością gatunków zimnowodnych (np. karasi, jazi, linów, okoni itp.), a nawet niektórych tropikalnych. Zjadają przede wszystkim pokarm żywy, ale można przyzwyczaić je do pobierania mrożonek. W warunkach akwariowych dojrzałość płciową bass osiąga w drugim roku życia przy długości ciała 10 (samica) i 12 cm (samiec).

 

W czasie zimowania bassy karmimy skąpo

Najlepiej jest zakupić kilka młodych, dorastających, niespokrewnionych ze sobą osobników. Z nich wyłoni się potem para hodowlana. Wraz z nadejściem jesieni ryby przenosimy do zbiornika w pomieszczeniu, w którym temperatura wody będzie mogła oscylować na poziomie 10–12°C. Zimowanie trwa 3–4 miesiące. W tym czasie ryby karmimy bardzo skąpo. Okres godowy rozpoczyna się wczesną wiosną, gdy dzień świetlny ulega wydłużeniu (III–V), a woda stopniowo się ociepla.

 

Przytłumione przez roślinność pływającą oświetlenie zbiornika wpływa na lepsze wybarwienie bassów

Najlepiej jeszcze na zimowisku (połowa kwietnia) podnosić jej ciepłotę za pomocą grzałki z termostatem do poziomu 19–22°C (o 1°C na dobę). W krótkim czasie z grupy dojrzałych płciowo osobników wyłania się samiec alfa (czasami dwa), który wybiera rewir lęgowy, a następnie broni go zaciekle przed współplemieńcami (bez względu na płeć). Wówczas przenosimy go wraz z samicą o najbardziej wypukłych partiach brzusznych do zbiornika z wodą o temperaturze pokojowej. Tarlaki intensywnie karmimy żywym pokarmem (małe rybki, dżdżownice, kiełże, gruby zooplankton, szklarka, larwy ochotek, doniczkowce itp.).

 

Bassy można utrzymywać z niektórymi gatunkami typowo akwariowymi – tu z kirysami

Zbiornik tarliskowy o pojemności, co najmniej 150-200 l powinien mieć na wyposażeniu gąbkowy filtr bez obudowy oraz kryjówki dla samicy (korzeń, kilka kamieni, doniczka z roślinami itp.). Dno wysypujemy 5–7-centymetrową warstwą żwirku o granulacji 2–4 mm (częstokroć ikrzyce nie chcą składać jaj na piasku). Codziennie usuwamy wszelkie resztki i nieczystości, podmieniając przy okazji trochę wody na świeżą (wystarcza zwykła odstana woda wodociągowa). Po tarle samicę odławiamy, gdyż  jest przepędzana przez partnera i może nawet zostać przez niego zabita.

 

Najlepsze do rozrodu są ryby poddane wcześniej kilkumiesięcznemu zimowaniu

Podczas tarła tarlaki żywiołowo zataczają kręgi nad gniazdem (raz w jedną, raz w drugą stronę), płynąc blisko siebie, przy czym mleczak stara się maksymalnie przywrzeć bokiem do ciała ikrzycy tak, aby otwory moczo-płciowe ryb znalazły się jak najbliżej siebie. Co jakiś czas samica zatrzymuje się na moment w gnieździe i składa porcję żółtawych jaj, które samiec natychmiast polewa spermą (mleczak może wtedy przez chwilę drżeć lub pokładać się na boku). Ikra przykleja się do dna gniazda.

 

Samce bassa opiekują się gniazdem i złożonymi w nim jajami

Liczba złożonych jaj wynosi zwykle kilkaset, choć może sięgać nawet ponad 2000 sztuk. Mleczaki bassa opiekują się gniazdem i złożonymi w nim jajami, m.in. odganiają intruzów, przewietrzają wodę wachlując płetwami piersiowymi itp. W temperaturze wody 22°C larwy wylęgają się po 5-6 dniach. Mierzą wtedy około 3 mm. Po dalszych 4–6 dniach rozpoczynają żerowanie. Są troskliwie wodzone przez samca. Zwykle jednak po 7-10 dniach rozpływają się, a opieka rodzica ustaje.

 

Podstawą udanego rozrodu bassów w akwarium jest posiadanie odpowiednich tarlaków

Samca można także odłowić po tarle, a ikrę odessać ją do oddzielnego lęgnika. Najlepszym pierwszym pokarmem dla narybku jest tzw. „pył”, czyli larwy oczlików i wrotki oraz zakraplane na powierzchnię wody pierwotniaki. Po 5–7 dniach można rozpocząć żywienie larwami solowca i najdrobniejszym zooplanktonem (wioślarki i oczliki), a po 10 dniach – nicieniami „mikro”, dokładnie miażdżonymi na szkle i przepłukanymi rurecznikami itp.

 

 

Po tarle można odłowić zarówno samicę, jak i samca

Do wielkości centymetra narybek je bardzo łapczywie, co często kończy się zadławieniem i śmiercią. Dlatego też nie należy w żadnym wypadku go przekarmiać – powinno się podawać pokarm często, ale w niewielkich ilościach. Po ukończeniu przez młode miesiąca segregujemy je według wzrostu (możliwy kanibalizm) i przenosimy do obszerniejszych zbiorników, rozrzedzając jednocześnie obsadę.

 

Otwór gębowy jest u bassa lekko skierowany ku górze

O bassach słonecznych w oczku wodnym pisałem tu:
„Bass słoneczny w oczku wodnym”

 

 

Szczupieńczyk Dageta (Epiplatys dageti). Rozród

6

Dorastający samiec – tu niewidoczna jest jeszcze charakterystyczna, pomarańczowa plama na spodzie pyska

Ta pochodząca z wód Afryki Zachodniej (od Liberii do Ghany) ryba zwana jest w języku angielskim: Redchin panchax lub Firemouth killifish. Dorasta do 6 cm. Preferuje zbiorniki dobrze zarośnięte, z korzeniami i zatopionymi gałęziami oraz suchymi liśćmi. Ryba spokojna i towarzyska. Najlepiej czuje się w grupie kilku osobników z przewagą samic. Takson niesezonowy i fitofilny. Samiec jest nieco większy, ma jaskrawsze ubarwienie, ostro zakończoną i większą płetwę odbytową oraz pomarańczową plamę na dolnej stronie pyska.

11

Para tarlaków – samiec u góry

Najprostszą metodą rozmnażania jest spontaniczny rozród małej liczby tarlaków, które stale przebywają w gęsto zarośniętym akwarium jednogatunkowym. Sukcesywnie pojawiający pośród roślinności pływającej wylęg należy wyławiać i przenosić do zbiorników – odchowalni. Odradzam wychów młodych w towarzystwie rodziców, jako że będą one w mniejszym lub większym stopniu stale narażone na pożarcie.

5

Tarlisko musi obfitować w miękkolistną roślinność lub pompony z przędzy/włóczki syntetycznej

Odchowalnie wypełniamy odstaną, dobrze natlenioną (delikatne napowietrzanie) i filtrowaną wodą (zwykły filtr gąbkowy bez obudowy lub napędzany brzęczykiem). Ruch wody musi być jednak jak najmniejszy, aby nie męczył narybku, co może skutkować jego masowymi śnięciami. Wszelkie resztki organiczne codziennie usuwamy. Zapewniamy dostęp promieni słonecznych oraz oraz sporą ilość miękkolistnych roślin pływających. Do odchowalni dobrze jest też wpuścić kilka niedużych ślimaków, które będą zjadały resztki pokarmu, zapobiegając w ten sposób zepsuciu się wody.

87d3cadb7ab0a813med

U góry samica -jest także nieco mniejsza od samca i ma skromniejsze ubarwienie ciała

Znacznie wydajniejszą metodą jest zastosowanie higienicznego zbiornika tarliskowego o pojemności 30–60 l. Można zrezygnować z podłoża (pod spód dajemy czarny papier). Jako substratu dla ikry używamy gęstych kęp miękkolistnych roślin wodnych lub włóczki/przędzy syntetycznej (dobrze wymytej!), przymocowanej do kawałka korka, styropianu albo pustej plastikowej buteleczki po lekarstwach (tzw. mop). Zwykle wystarcza 50–100 włókien o długości 10-15 cm, czyli 1-2 mopy, na których zostanie złożona ikra.

2

Do tarła ryby najlepiej zestawiać parami lub w tripletach – samiec i 2 samice

Zbiornik tarliskowy ustawiamy w ocienionym miejscu lub oklejamy szarym lub zielonym papierem. Woda powinna być w miarę miękka (do 12°n), o pH około 6,5 i temperaturze 26–27°C, o głębokości do 20 cm. Co 1–2 dni podmieniamy 20–30% wody na świeżą, odstaną, aby pobudzić tarlaki do godów. Fitofilne szczupieńczyki wycieramy parami lub w grupach z przewagą samic, np. 1 × 2–3.

3

Rozród spontaniczny w gęsto zarośniętym akwarium jednogatunkowym to najprostszy sposób rozmnażania szczupieńczyków

Substrat, w zależności od kondycji ryb i ich chęci do odbywania tarła, wymieniamy na świeży codziennie (pracochłonne) lub co 2–4 dni. Ten z ikrą przenosimy do zacienionych naczyń inkubacyjnych – szalek (np. płytek Petriego), kuwet, plastikowych pojemników (np. po lodach) lub zwykłych głębszych talerzy, wypełnionych wodą z akwarium tarliskowego do wysokości 2–4 cm. Stosujemy delikatne, drobnoperliste napowietrzanie wody. Na bieżąco usuwamy ziarna zapleśniałe i obumarłe. Korzystne jest wcześniejsze dodanie do wody preparatu przeciwko pleśnieniu ikry.

7

W rozrodzie szczupieńczyka Dageta można stosować tzw. tarło krótkie lub długie

Innym wariantem powyższej metody jest odłowienie tarlaków po 1–2 tygodniach i odchowywanie narybku w zbiorniku tarliskowym (tzw. długie tarło). Po tarle poziom wody nieco obniżamy, a cały zbiornik zaciemniamy. Nieodzowny jest oczywiście delikatnie działający napowietrzacz. Samica może złożyć do 300 jaj, ale zwykle jest ich około setki. Okres inkubacji ikry wynosi zwykle około 10 dni.

10

Po prawej samiec z widoczną pomarańczową plamą na spodniej stronie pyska

Tarlaki można również łączyć na 1–2 dni, po czym ponownie  rozdzielać je na 5–6 dni (tzw. krótkie tarło). Taki system powoduje, że samice w ciągu krótkiego okresu czasu pozbywają się 70–80% zapasu dojrzałej ikry, która nie jest przez ryby niszczona. Tym sposobem otrzymuje się narybek w miarę wyrównany pod względem wzrostu. Dodatkowo odpada konieczność karmienia ryb, co w dużym stopniu zabezpiecza ikrę przed potencjalnym namnożeniem się na niej pierwotniaków, bakterii i grzybów.

12

Szczupieńczyki Dageta są spokojne i towarzyskie

Po tarle osobniki rodzicielskie wyławiamy, z substratu wybieramy jaja i wpuszczamy nowe tarlaki. Można również pozostawić ryby na tarlisku przez 4–5 dni, po czym odłowić je do innego zbiornika ze świeżym substratem, w którym pozostają przez 3 dni, a następnie przenieść do kolejnego na dalsze 3 dni itd. Jest to jednak metoda dość pracochłonna.

8

Generalnie metody rozmnażania szczupieńczyka Dageta dzielą się na mniej lub bardziej pracochłonne

Zawartość woreczka żółtkowego zarodki zużywają jeszcze w otoczce jajowej, dlatego wylęg żeruje zaraz po wylęgnięciu się. Jest jednak dość drobny i przez pierwsze 4-5 dni życia należy podawać mu (wielokrotnie w ciągu dnia) pierwotniaki oraz wrotki. Potem do diety włączamy najdrobniejsze larwy solowca oraz larwy oczlików. Żywienie nimi stosujemy przez 7–10 dni, po czym skarmiamy nicieniami „mikro” oraz markowymi karmami suchymi. Naprzemiennie z nimi można podawać mrożonki, np. moinę, oczlika itp.

Ampularia Pomacea diffusa. Chów

Odmiana żółta ampularii – jedna z najpopularniejszych

Te słodkowodne ślimaki należą do rodziny Ampullariidae i w języku angielskim znane są jako apple snails (P. diffusa zwany jest rozmaicie: spike-topped apple snail, Brazilian apple snail, golden mystery snail lub ivory snail). Ich pierwotną ojczyzną jest Ameryka Poł. (Amazonia) oraz wyspy Morza Karaibskiego. Zawleczono je także w inne rejony świata (np. Azja, USA, Nowa Zelandia), gdzie stały się uciążliwymi szkodnikami upraw rolnych (np. ryżu) i obcymi taksonami inwazyjnymi.

 

Mięsista noga może dochodzić do 10 cm

Muszla może mieć różną barwę (m.in. żółtą, białą, brązową w różnych odcieniach, zieloną, niebieskawo-fioletową, z ciemnymi prążkami i inne) tak samo, jak mięsista noga [od jasnożółtej (niekiedy wręcz białej), poprzez różne odcienie brązu i beżu do czarnej]. Istnieje także wiele krzyżówek międzyodmianowych o pośrednich kolorach. Muszla jest kształtu stożkowatego, o szpiczastym zakończeniu, ma 5-6 skrętów (kąt na jej szwie jest prosty) oraz osiąga szerokość do 5 i wysokość do ponad 6 cm.

 

Pomacea diffusa ma jedno skrzele, prymitywne niby płuco i rurkowaty syfon oddechowy

U Pomacea diffusa w jamie płaszczowej jest tylko jedno skrzele (ktenidium) oraz prymitywne niby płuco – miejsce gdzie błona wyściełająca jamę płaszczową jest silnie ukrwiona przez gęstą sieć naczyń krwionośnych. Ślimak ma także przy głowie syfon oddechowy w postaci cienkiej, giętkiej, rozciągliwej rurki, którą może wysuwać (nawet na ponad 10 cm) ponad powierzchnię wody celem zaczerpnięcia powietrza atmosferycznego.

 

Otwór muszli jest duży i owalny – tu widać także wieczko

Otwór gębowy zaopatrzony jest w tarnikowaty język, którym mięczak może wykonywać ruchy posuwisto-zwrotne i przez to zdrapywać np. glony. Otwór w muszli jest owalny i duży, zakrywany w razie potrzeby twardym wieczkiem (tzw. operculum). Szczelność zamknięcia może być polepszana poprzez wydzielany śluz. Ratuje to ślimaka z opresji w przypadku np. ataku drapieżnika lub w razie zaistnienia niekorzystnych do życia warunków środowiskowych (np. suszy).

 

Czułki są długie – mogą mierzyć nawet do 10 cm

Amplarie te są aktywne zwykle całodobowo i należą do zwierząt bardzo spokojnych – nie atakują ryb, krewetek, ani innych ślimaków. Same za to mogą paść ofiarą bardziej drapieżnych taksonów ryb (np. wielkopłetwów, bocji), które mogą uszkodzić ich długie, cienkie czułki (dochodzą do nawet 10 cm), nogę lub nawet pożreć gdy są młodziutkimi ślimaczkami. Ampularie dożywają w akwarium 2-4 lat.

 

Wyrośnięty osobnik z widoczną erozją muszli

Wyrośniętych egzemplarzy nie należy umieszczać w lęgniku ze świeżo wylęgłymi larwami ryb, np. skalara. Obserwowałem bowiem jak ślimak potrafi (zwłaszcza nocą) nakryć płaszczem nogi zbite w gromadę larwy, które następnie pożera. Młode zaś ampularie (średnica około 1 cm) są jak najbardziej pożądane w zbiorniku z żerującym narybkiem, w którym wyjadają resztki karmy i zapobiegają w ten sposób pogorszeniu się jakości wody.

 

Żerujący ślimak – zdrapuje glony z przedniej szyby zbiornika za pomocą tarnikowatego języka

W zbiorniku zespołowym mięczaki te skutecznie pełnią rolę służby sanitarnej. Co ciekawe odchody ampularii zawierają mnóstwo mikroorganizmów, które żyją w ich przewodzie pokarmowym. Dla młodziutkiego wylęgu mogą one stanowić znakomity pierwszy pokarm. Jednakże liczba ślimaków musiała by być naprawdę duża, aby wyżywić liczny zwykle narybek, a to z kolei stwarza niebezpieczeństwo szybkiego zepsucia się wody.

 

Szybka przemiana materii wymusza na akwaryście zwracanie uwagi na liczebność ślimaków w akwarium

Populację ampularii w akwarium bardzo łatwo jest utrzymywać w ryzach. Wystarczy bowiem na bieżąco usuwać świeżo złożone kokony z jajami, aby nie dopuścić do niepohamowanego rozrodu mięczaków. Mają one bowiem szybką przemianę materii i wydalają dużo odchodów, stąd ich liczba w akwarium musi być ograniczona. Hobbysta powinien tu wykazywać wzmożoną czujność i nigdy nie dopuszczać do nadmiernego zwiększenia liczebności ślimaków w akwarium.

 

Z prawej widoczny jest syfon oddechowy w początkowej fazie jego wynicowywania ku powierzchni wody

Pomacea diffusa jest detrytusożercą i zjada martwe szczątki roślin i zwierząt, a także glony, odchody ryb (zwłaszcza nie do końca strawione), wszelką sztuczną karmę dla ryb (zwłaszcza na bazie spiruliny) lub krewetek, a także gotowane (groszek, marchew, brukselka itp.) lub świeże (sałata, mniszek lekarski, szpinak itp.), ale zawsze dobrze umyte warzywa. Ślimak ten jest bardzo żarłoczny i potrafi pobierać pokarm z powierzchni wody – noga formuje się wówczas na kształt komina, bądź lejka.

 

Ampularia P. diffusa nie zjada żywych roślin, ale …

P. diffusa nie zjada żywych roślin, o ile nie są one w jakiś sposób osłabione, np. zaatakowane przez chorobę lub permanentnie doskwiera im brak jakiegoś makro- lub mikroelementu (odbarwienia, nekroza, itp.). Wówczas ślimaki mogą zacząć ochoczo konsumować chorobowo zmienione części, co niekiedy powoduje łamanie zdrowych łodyg, odpadanie liści i w konsekwencji jeszcze bardziej osłabia roślinę. Ponadto duże, wyrośnięte osobniki nie są pożądane w akwarium z delikatnymi z natury gatunkami roślin, które mogą po prostu połamać.

 

Osobnik z widoczną erozją muszli – może być to wynik zbyt miękkiej wody lub wieku mięczaka

Parę dorosłych ślimaków można utrzymywać w minimalnym litrażu 20 l, przy czym poziom wody może być niski – np. do 10 cm. Preferowane jest przytłumione światło, piaszczyste podłoże (ampularie czasem się w nim zakopują) i wiele kryjówek w postaci korzeni (jeden, góra dwa), kamieni i roślinności. Przy zbyt intensywnym świetle (zwłaszcza bezpośrednim, słonecznym) muszle ślimaka mogą porastać glonami, co dla zwierzęcia nie jest szkodliwe, ale znacznie umniejsza jego walory dekoracyjne.

 

Ampularie lubią wodę twardą i zasadową, a przy tym dobrze filtrowaną i regularnie podmienianą

Woda powinna być średnio twarda do twardej (15-20°n), o odczynie obojętnym do zasadowego (pH 7-8,5) i temperaturze 21-24°C (optymalnie), dobrze filtrowana oraz raz w tygodniu podmieniana na świeżą (do 20%). Na dolewkę bierzemy zawsze partie dobrze odstane przez minimum dobę, co gwarantuje uwolnienie od ewentualnego chloru i innych substancji mogących aktualnie znajdować się w wodociągu (np. związków miedzi). Podmiany wody należy zawsze łączyć z oczyszczaniem dna z wszelkich zalegających na nim resztek organicznych.

 

Dla porównania – nasz rodzimy ślimak winniczek

Zbyt miękka (a przy tym często mniej lub bardziej kwaśna) powoduje problemy ze skorupą, która ulega w niej rozmiękczeniu, maceracji i erozji – tworzą się ubytki. Permanentne utrzymywanie mięczaków w temperaturze wody powyżej 26°C znacznie skraca im życie. Z kolei w ciepłocie około 20°C stają się one o wiele mniej aktywne, ale za to żyją dłużej. W temperaturze poniżej 18°C aktywność ślimaków drastycznie spada, by przy poniżej 16ºC spowodować ich wejście w stan anabiozy, czyli krańcowego obniżenia aktywności życiowej organizmu. Akwarium musi być dobrze przykryte, w przeciwnym bowiem razie ampularie mogą z niego wyjść (bez wody są zdolne przeżyć kilka dni, ale zależy to od warunków zewnętrznych).

 

Pielęgnica Meeka (Thorichthys Meeki). Rozród

Samiec z odchylonymi pokrywami skrzelowymi i fałdami podgardla – widać ich piękną, intensywnie czerwoną barwę

Dymorfizm płciowy jest dobrze widoczny u osobników dorosłych. Samiec jest większy i intensywniej ubarwiony. Ma ponadto bardziej wydłużone i ostro zakończone płetwy grzbietową i odbytową (jednak wiele samic nie ma bynajmniej łagodnych czy tępych zakończeń, choć płetwy te są u nich znacznie krótsze). Dolna, przednia część ciała jest u samca znacznie intensywniej zabarwiona i rozleglejsza. Rzadko, ale bywają samice  niewiele ustępujące pod tym względem niektórym samcom oraz takie, u których czerwień jest ledwie widoczna (często).

 

 

Wyjątkowo ładnie wybarwiona samica

Najlepiej gdy przyszłe osobniki rodzicielskie połączą się w sposób spontaniczny, spośród gromadki niespokrewnionych ze sobą młodych ryb. Tak złączone pary są bowiem najzgodniejsze i najtroskliwsze wobec potomstwa. Owszem, niekiedy tarlaki złączone przez hodowcę od razu utworzą zgraną parę, ale najczęstszy scenariusz jest taki, że samiec przejawia agresję wobec partnerki, a ta, obolała, ratuje się ucieczkami. Ryby niedobrane mogą przez wiele miesięcy nie rozmnażać się.

 

Sympatyzująca ze sobą para

Celem rozmnożenia parę, która ze sobą sympatyzuje należy odłowić do oddzielnego zbiornika o poj., co najmniej 120 l. Dno wykładamy 3-4 cm warstwą drobnego podłoża, które dobrze jest wcześniej wyparzyć. Kilka płaskich kamieni na dnie lub ustawiona po kątem około 40º dachówka wystarczają jako miejsce do składania ikry. Zapewniamy także kryjówki (np. przewróconą na bok glinianą doniczkę). Powierzchnia wody może być przysłonięta przez roślinność pływającą.

 

Tarlaki obrały miejsce na gniazdo

Woda powinna być odstana i  dobrze napowietrzona – wystarcza tu wewnętrzny filtr gąbkowy. Choć „meeki” odbywają tarło praktycznie w każdej wodzie (oczywiście poza wartościami skrajnymi), to jej optymalne parametry są: twardość ogólna poniżej 10ºn, odczyn (pH 6,5-7,5) i temperatura 26-27ºC. Tarlaki (a szczególnie samiec) przybierają intensywne barwy. Mleczak stroszy płetwy, wygina wahadłowo ciało i odchyla pokrywy skrzelowe, co jeszcze bardziej eksponuje czerwień tej części jego ciała.

 

Czyszczenie kamienia, na którym zostanie złożona ikra

Po wyborze miejsca na gniazdo obie ryby pieczołowicie je czyszczą („szlifują”). Zwykle jest nim płaski kamień, ale bywa, że ikra składana jest na szybie, korzeniu lub nawet, choć rzadko, na szerokim liściu rośliny. Jeśli do tarła nie dochodzi przez 2-3 dzień, to tarlaki karmimy skąpo jedynie pokarmami naturalnymi, np. larwami wodzienia. Tarło prowokuje większa niż zwykle (30% i powyżej) podmiana wody (niekoniecznie na miękką, ale ja stosuję zawsze wodę z filtra RO) i chłodniejszą o 2-3°C.

 

Ikra „meek” w dobę po złożeniu

Czasami tarło prowokuje  wpuszczenie do zbiornika tzw. target fish, czyli 1-2 osobników obcego gatunku. Takim swoistym „chłopcem do bicia” może być np. kiryśnik lub zbrojnik. Jego obecność ma zachęcić parę do tarła (niektóre tarlaki muszą stale „coś” odganiać, aby wejść w nastrój do tarła) lub zniwelować  ewentualne kłótnie między rodzicami o opiekę nad potomstwem. Trzeba pamiętać, aby po złożeniu ikry szybko odłowić „target fish”.

 

Para hodowlana w czasie tarła – samica (poniżej) składa jaja na uprzednio oczyszczonym płaskim kamieniu

W czasie składania jaj można zaobserwować pokładełka tarlaków – większe i grubsze u samicy oraz cieńsze i bardziej szpiczaste u samca. Jaja są lekko żółtawe i lepkie. Samica składa je w kolistych rzędach w liczbie od stu kilkudziesięciu do ponad 400 sztuk. Ikrą opiekuje się głównie samica (wachluje płetwami piersiowymi, wybiera ziarna niezapłodnione, pleśniejące i strzeże gniazda przed intruzami). Samiec może jej w tym mniej lub bardziej pomagać, ale jego głównym zadaniem jest patrolowanie terytorium lęgowego.

 

Larwy przeniesione do zagłębienia w podłożu

Larwy wylęgają się po 2,5-3 dniach. Rodzice zwykle od razu przenoszą je do wykopanego uprzednio dołka w podłożu (bywa, że jest ich kilka i ryby raz za razem przenoszą do nich potomstwo). Przez kolejne 4-5 dni larwy zużywają zawartości pęcherzyków żółtkowych. Znakomitą karmą dla narybku jest tzw. pył, czyli larwy oczlików, wrotki i pierwotniaki, ale najczęściej narybek karmiony jest dedykowanymi pokarmami suchymi (np. Hikari First Bites) lub mrożonkami (moina, wrotka itp.).

 

Samiec patrolujący rewir lęgowy

Od 3. dnia można podawać larwy solowca lub nicienie „mikro”. Od 10. zaś przesiane, najmniejsze rozwielitki i oczliki oraz miażdżone na szkle i posiekane rureczniki. Także dedykowane pokarmy sztuczne mogą być stosowane, jako że młode są żarłoczne i mało wybredne. Podczas ich ich odchowu woda powinna być filtrowana i podmieniana 2-3 razy w tygodniu do około 50% objętości. Miesięczny narybek powinien mierzyć około 1 cm. Opieka rodziców może trwać przez wiele tygodni, ale zwykle oddziela się ich po 2-3 tygodniach.

 

Samica musi mieć zapewniony czas na odpoczynek po każdym tarle

Rozród „meek” nie zawsze się udaje. Bywa, że jedno z rodziców (zwykle) zjada jaja (rzadziej) lub larwy (częściej). Czasami dochodzi też do kłótni między tarlakami o opiekę nad narybkiem, co niekiedy ma dramatyczny przebieg i finał (wówczas lepiej jest odłowić samca). W momencie fiaska (np. cała ikra spleśniała) samica musi mieć co najmniej dwa tygodnie na odpoczynek. Inaczej samiec będzie mocno ją molestował i okazywał agresję. Może to doprowadzić do poturbowania lub nawet śmierci samicy.

 

Samiec w pozie odstraszającej, a samica wachluje płetwami piersiowymi nad ikrą

Sztuczny odchów młodych jest u „meek” jak najbardziej możliwy. Substrat z ikrą można wówczas przenieść do około 20 l lęgnika z identyczną wodą, stabilną temperaturą i napowietrzaniem. Jednak nie ma to jak odchów zbliżony do naturalnego, czyli z udziałem rodziców. Możliwość bowiem poczynienia ciekawych obserwacji oraz frajda ze zrobionych zdjęć lub nakręconych filmików jest tu bezcenna.

 

Samica z narybkiem

O chowie pielęgnicy Meeka pisałem tu:

„Pielęgnica Meeka. Chów”

Lilianki A.D. 2017

Piękna różowa samica odmiany rubino

Lilianka zwana także łąkówką liliową (Neopsephotus bourkii) jest cichą, spokojną, towarzyską i małą papugą australijską. Już kiedyś pisałem o tym gatunku na blogu, więc osoby zainteresowane proszę o kliknięcie na linki zamieszczone na końcu niniejszego wpisu. W tym roku (sezon 2017) lęgi lilianek zarówno u mnie, jak i u kolegów to jedno pasmo porażek. Niestety tak czasem bywa, a przyczyn niepowodzeń w rozrodzie jest zazwyczaj wiele. Każdy hodowca oczywiście stara się je eliminować, ale nie zawsze to się udaje …

 

Samiec odmiany standard

Moja obecna para lilianek odbyła w sezonie 2016 dwa udane lęgi, ale u kolegi (w sumie para wyprowadziła mu 7 dorodnych młodych). U mnie ptaki  jednak zawiodły na całej linii. Przystąpiły wprawdzie do lęgów i to nawet dwukrotnie, ale za każdym razem samica zniosła tylko 2 jaja. Były one co prawda zapłodnione, ale nie wylęgły się z nich pisklęta. Trudno dociec co było tego przyczyną. Być może coś straszyło samicę w nocy (lęgi odbywały się w dużej, obudowanej klatce ustawionej na wolnym powietrzu).

 

Odmiany barwne lilianek są dziś bardzo atrakcyjne

Prawdą natomiast jest fakt i pamiętać o tym powinien każdy hodowca, że zgrana para lęgowa (obojętnie jakiego gatunku ptaka) po przeniesieniu w inne miejsce może zachowywać się zgoła odmiennie i marnować lęgi. Niestety nie ma tu żadnej gwarancji na to, że ptaki takie będą także i u nas niezawodnie dalej wyprowadzały potomstwo. Sukces w ich rozrodzie zależy bowiem od wielu czynników, w tym zapewne od stresu jaki zwierzęta niewątpliwie przeżywają na skutek zmiany miejsca. Wielu hodowców mówi wtedy kolokwialnie, że ptaki muszą swoje odsiedzieć i nic na to zaradzić nie można …

 

Para lęgowa lilianek (samica na budce) – nie ma gwarancji, że w nowym miejscu ptaki będą się tak samo dobrze legły jak u poprzedniego właściciela

U innego z kolei kolegi samica od jego pary po zniesieniu drugiego jajka „zapadła” na nogi (obniżony poziom wapnia we krwi po zniesieniu jaja) i oczywiście cały lęg był nieudany. U drugiej znów pary samica siedziała twardo na jajach, które jednak były wszystkie niezapłodnione. I tak dwukrotnie. Tymczasem lato zleciało i nijakiego potomstwa kolega także się nie dochował. Nawet zmiany diety oraz partnerów lęgowych nie dały pożądanych rezultatów. Zwykle bowiem pełne zgranie ptaków także zabiera jakiś czas i bywa, że przystępują one do lęgu dopiero w kolejnym sezonie.

 

Lilianki lubią ciepło, ale w dobrze osłoniętej wolierze zewn. dają sobie doskonale radę

Trzeba też przyznać, że lilianki są dość wrażliwe na dłuższe spadki temperatury powietrza i słotę. Kolega w ostatniej chwili zabrał swoje ptaki do domu, gdy po jednej z nocy (koniec sierpnia) siedziały już skrzywione na dnie woliery (w pomieszczeniu ptaki odżyły). Pamiętajmy zatem, iż co prawda lilianki są odporniejsze od łąkówek (turkusowej, wspaniałej), ale tylko trochę. Woliera zewnętrzna dla nich musi być zatem dobrze osłonięta, jasna, z dostępem promieni słonecznych.

 

Lilianki to ptaki dość płochliwe

O chowie lilianek pisałem tu:

„Lilianka. Chów”

 

O rozmnażaniu zaś tu:
„Lilianka. Rozród”

 

Akara z Maroni (Cleithracara maronii). Chów

Osobniki młodociane powinny być utrzymywane w grupach

Ta dostojna i majestatyczna ryba, zwana jest także akarą marońską. Należy do rodz. pielęgnicowatych (Cichlidae) i w naturze zasiedla czarne wody obydwu Gujan, Surinamu, Trynidadu i Wenezueli (delta Orinoko) w Ameryce Południowej. Choć ich barwy są stonowane, oscylujące wokół różnych odcieni brązu, to jednak urok ryb jest niezaprzeczalny. Oczywiście w odpowiednich warunkach środowiskowych.

 

 

Akary z Maroni nie kopią w podłożu i nie niszczą roślin

Po bokach ciała, w górnej części tułowia znajduje się czarna plama przypominająca nieco … dziurkę od klucza, od której wzięła się angielska nazwa gatunku – Keyhole cichlid. Charakterystyczna jest także ciemna, pionowa pręga biegnąca łukowato przez głowę, w tym oko. Inne ciemne rysunki na ciele mogą być widoczne lub nie w zależności od aktualnego stanu emocjonalnego osobnika. Całe ciało, a zwłaszcza płetwy mogą mienić się na żółto, a te ostatnie także na niebiesko (szczególnie ich krawędzie).

 

Samiec – widać wydłużone końce płetw grzbietowej i odbytowej

Cechy charakterystyczne „maronek” to przede wszystkim bardzo łagodny charakter i duża towarzyskość, ale też niestety wzmożona płochliwość. Im zbiornik jest gorzej urządzony (chodzi głównie o brak kryjówek, roślinności itp.), tym bojaźliwość ryb wzrasta. Przestraszone potrafią w panice uszkodzić sobie ciało (zwykle odpada kilka łusek) lub rozerwać płetwy, bądź nawet wyskoczyć z akwarium, o ile nie jest właściwie przykryte. Wówczas ryby bledną. Z kolei nocą ich ciała ciemnieją i pojawia się na nich „panterkowaty” wzór. Odłowienie dorosłego osobnika jest często wyzwaniem, gdyż w stresie płynie on gwałtownie i na oślep, robiąc przy tym błyskawiczne zwody.

 

„Maronki” to ryby płochliwe, stąd odpowiednie towarzystwo i dużo kryjówek w akwarium są bardzo ważne

Co więcej, omawiane ryby nie kopią zwykle w podłożu i nie niszczą roślin, stąd możemy wraz z nimi uprawiać wiele gatunków, w tym delikatniejsze, miękkolistne. Osobniki młodociane do czasu osiągnięcia dojrzałości płciowej prowadzą stadny tryb życia. Dlatego też należy w tym okresie utrzymywać je grupach złożonych z 5-7 osobników. W przeciwnym razie ryby będą czuły się źle, a ich rozwój nie będzie prawidłowy.

 

 

 

Samica jest mniejsza i ma krótsze płetwy

Najlepszym towarzystwem dla akar są spokojne, stadne ryby kąsaczowate, zbrojniki, kirysy, drobnoustki itp. Często widywałem je także w towarzystwie skalarów, a nawet paletek. Dodatkowe gatunki ryb w akwarium zmniejszają płochliwość akar. Dla 5-6 osobników potrzebny jest zbiornik o pojemności co najmniej 200 l, niemniej dobraną parę można utrzymywać w około 120 l akwarium.

 

 

Dobre samopoczucie akar w danym zbiorniku widać już na pierwszy rzut oka

Wystrój zbiornika to przede wszystkim elementy organiczne w postaci korzeni (idealnie, jeśli obrośnięte roślinami, np. mikrozorium), kawałków drewna, zatopionych gałęzi, bukowych lub dębowych liści, szyszek olszy itp. Woda powinna obfitować w garbniki i mieć lekko herbaciany kolor. Jako uzupełnienie wystroju można włożyć kilka kamieni i/lub łupin kokosu. Jako zaś podłoża używamy drobnego żwirku o ciemnym odcieniu lub grubszego piasku. Wówczas dobrostan akar zostanie zachowany na optymalnym poziomie.

 

Akary z Maroni preferują wodę miękką i lekko kwaśną, ale doskonale przystosowują się do praktycznie każdych warunków, poza oczywiście skrajnymi

Także parametry fizyko-chemiczne wody mają podstawowe znaczenie dla zdrowia i dobrego samopoczucia omawianych ryb. Optymalna jej twardość to 10-13°n (ale akary można łatwo przyzwyczaić do znacznie twardszej wody, np. 20ºn), odczyn kwaśny do lekko kwaśnego (pH 5,5 – 6,5) (lecz akary bez problemu znoszą wodę i delikatnie zasadową – lekko ponad pH 7,5) i temperatura rzędu 23-26ºC. Woda powinna znajdować się w bardzo lekkim, subtelnym ruchu i być zawsze dobrze natleniona (ryby wrażliwe na niedobór tlenu) oraz regularnie, najlepiej raz w tygodniu podmieniana w ilości około 15%.

 

W akwarium trzeba przede wszystkim dbać o dobrą jakość wody, stąd dojrzały filtr jest nieodzowny

Zabieg ten najlepiej jest połączyć ze starannym czyszczeniem dna zbiornika, gdyż wszelkie zalegające w nim resztki organiczne znacząco pogarszają jakość wody.  Należy zawsze dbać o to by poziom związków azotu znajdował się na jak najniższym poziomie, stąd konieczny jest wydajny i dojrzały biologicznie filtr. W zbiornikach zaniedbanych, o niewydolnej filtracji i wysokim poziomie azotanów w wodzie „maronki” zwykle krótko cieszą się dobrym zdrowiem, szybko zapadają na choroby i wkrótce giną (zwłaszcza młode, rosnące osobniki).

 

Samiec – w oczy rzuca się niebieskawy odcień płetw grzbietowej i odbytowej

Rośliny najlepiej jest sadzić w zwartych kępach, dających osłonę i tworzących naturalne kryjówki. Nie zapominajmy także o przykryciu części lustra wody gatunkami pływającymi. Tłumią one zbyt silne oświetlenie, co polepsza dobrostan akar i uwydatnia ich kolorystykę.

 

 

 

Akary z Maroni to ryby wszystkożerne

Akara z Maroni to ryba z natury wszystkożerna, stąd ich dieta musi być jak najbardziej różnorodna. W jej menu mogą znaleźć się zarówno wszelkie pokarmy żywe, jak i mrożone oraz suche. Dobrze jest także zapewnić dodatek pokarmu roślinnego, np. na bazie  spiruliny.

 

Notropis chrosomus w obiektywie autora

Para „notropisów” – samica u góry

W kolejnym wpisie postanowiłem zamieścić serię zdjęć mojej najpiękniejszej pary „notropisów”, która od wiosny 2016 r. żyje (wraz z innymi współplemieńcami, płazami i ich larwami) w jednym z ogrodowych oczek wodnych. Ryby bez problemu przezimowały i przez wiosnę i lato cieszą oczy swymi urzekającymi kolorami. Dochodzi także do tarła. Poniższe fotki robiłem w małym akwarium, do którego na czas sesji ryby zostały przeniesione.

 

Para Notropis chrosomus – feeria barw (samiec u dołu)

O chowie Notropis chrosomus pisałem tu:
„Notropis chrosomus. Chów”

 

O rozmnażaniu zaś tu:
„Notropis chrosomus. Rozród”
i tu: „Notropis chrosomus. Rozród2”

Samiec z przodu

Samica – poniżej – jest znacznie skromniej ubarwiona

„Notropisy” dobrze czują się wśród roślinności

Samiec w pełnej krasie

Soczysta zieleń uwypukla barwy ryb

Samiec spektakularnie adoruje samicę

Zatopione gałęzie nadają wystrojowi zbiornika szczególnego smaku

Tarło u „notropisów” przebiega żywiołowo

Samiec przywierający bokiem do samicy

Tak wybarwionych ryb nie zobaczymy w przegrzanych, sklepowych akwariach

Jako substrat dla ikry konieczne są otoczaki

Tu para (samiec z lewej) przy miejscu składania ikry

Na tarlisku – samica z przodu

W czasie tarła gonitwy nie mają końca

Samiec (z lewej) jest niezmordowany w adorowaniu samicy

Ikra wpada między kamienie, ale chętnie jest przez tarlaki zjadana

Para w zbiorniku tarliskowym

Samiec (powyżej) potrafi być napastliwy i męczący

Samiec – barwy powalają swym pięknem

Po tarle tarlaki szybko odławiamy

„Notropisy” to ryby bardzo wdzięczne, łagodne i towarzyskie

Rozela białolica i królewska. Rozród

Para rozel królewskich – samiec z przodu

W mijającym właśnie sezonie lęgowym 2017 odchowy potomstwa u popularnych gatunków rozel – białolicej i królewskiej wypadły całkiem korzystnie (w przeciwieństwie do egzotycznej „drobnicy”, gdzie lęgi w wielu wypadkach były nieudane). Dlatego też wielu znajomych hobbystów uważa go za udany, choć i tu nie obyło się bez problemów (np. składanie niezapłodnionych jaj lub przypadki marnowania lęgów o czym poniżej).

 

 

Rozele królewskie – szeki (z prawej osobnik młody)

Mając powyższe na uwadze postanowiłem napisać kilka zdań, będących moimi spostrzeżeniami hodowlanymi w temacie rozrodu  w/w gatunków ptaków. Mam nadzieję, że okażą się one pomocne w zrozumieniu pewnych występujących tu kwestii. Wówczas, być może, lęgi staną się bardziej udane, a nasze zadowolenie z pięknego hobby wzrośnie  nieporównywalnie. Nic bowiem nie cieszy hodowcy tak, jak zdrowy i dorodny przychówek 🙂

 

Para rozeli adelajdzkich – samica po lewej

Mój kolega posiadał parę pięknych rozel pomarańczowych (Platycercus adelaidae), zwanych też adelajdzkimi [obecnie uważa się je za hybrydę (mieszańca) powstałego ze skrzyżowania rozeli królewkiej (P. elegans) i rozeli słomkowej, czyli żółtej (P. flaveolus) – w naturze znane są mieszańce pochodzące z krzyżówek pomiędzy tymi trzema gatunkami]. Niestety samica z niewiadomych przyczyn nagle padła wczesną wiosną po trzech latach pielęgnacji 🙁

 

 

Pisklęta rozeli białolicej w wieku około tygodnia

Dla osamotnionego samca hodowca dokupił wkrótce dorosłą samicę, ale rozeli królewskiej (P. elegans), gdyż akurat innej nie było. Ptaki niemal od razu przypadły sobie do gustu. Gdy tylko zawiesił budkę samica natychmiast w niej zniknęła (wyszła z niej na chwilę dopiero, gdy młode miały około dwóch tygodni). Odchowały się wówczas trzy dorodne młode. Lecz to nie koniec sukcesu, bowiem ptaki, niejako z marszu, zagniazdowały ponownie i wyprowadziły dwa młode.

 

Samiec rozeli adelajdzkiej (z prawej) wraz z trzema młodymi

A zatem pogratulowania godny duży sukces hodowlany, bo często rozele gniazdują tylko raz w roku. Inny problem to fakt, że nierzadko młode z drugiego lęgu są znacznie słabsze kondycyjnie, czasem obdarzone wadami rozwojowymi (np. wykrzywione kończyny, niemożność latania) i bywa, że wkrótce padają. Ponadto samica z reguły jest tak wymęczona lęgami, że aż serce się kraje, gdy się na nią patrzy (stąd niektórzy hodowcy pozwalają swoim ptakom tylko na jeden lęg w roku).

 

 

Pisklęta rozeli białolicej w wieku około dwóch tygodni

U drugiego z kolei znajomka zagniazdowała młoda para rozeli królewskich, lecz wszystkie z sześciu złożonych jaj były niezapłodnione. To częsty problem u wielu gatunków ptaków, którego przyczyny są złożone i nie łatwo jest je jednoznacznie wskazać. Inna za to para, tym razem rozeli białolicych, odchowała z sukcesem dwa młode, których rozwój w odstępach tygodniowych przedstawiam niniejszym na załączonych zdjęciach.

 

 

Młode rozeli białolicej w wieku około trzech tygodni

Moim zdaniem, najważniejsze w łączeniu par rozel jest umożliwienie ptakom swobodnego wyboru partnera lęgowego. Pary zestawiane przez hodowcę często marnują lęgi, choć i tu zdarzają się oczywiście zgodne i zgrane pary. Przyczynami niepowodzeń w lęgach, oprócz składania niezapłodnionych jaj, są także: zjadanie jaj lub wyrzucanie ich z budki, złe wysiadywanie jaj lub skąpe karmienie młodych, bądź porzucenie ich, wyskubywanie młodym piór i inne.

 

Para rozeli białolicych – samiec z przodu

Dużym problemem jest także znaczna płochliwość rozel, które najlepiej jest hodować w przestronnych wolierach ogrodowych, gdzie każda para ma swój oddzielny boks (oddzielone od siebie podwójną siatką, co zapobiega wzajemnemu ranieniu się). O klatkach, nawet dużych lepiej zapomnieć, chyba że mamy do czynienia z dobrze sprawdzoną już parą.

 

 

 

Samiec rozeli białolicej w ubarwieniu nominatywnym

Ponadto w grę wchodzi pewna nieprzewidywalność ptaków. Jeden znajomy hodowca chciał zaobrączkować pisklęta i uczynił to oczywiście bez problemu. Jednakże samica porzuciła młode, do budki już nie weszła i konieczny był ręczny odchów potomstwa. Podobnie zachowała się para po tym, jak hodowca ten uchylił dach budki, aby sprawdzić czy coś się już wylęgło. Nasze nerwy z powodu takich ekstremalnych zachowań ptaków są wtedy napięte do granic …

 

Para rozeli królewskich – samiec z przodu

A zatem hodując rozele trzeba być przygotowanym na szereg nieprzewidzianych zdarzeń. Rozczarowania nie są tu rzadkie i lepiej zawczasu się na nie przygotować. Rozele bowiem to kapryśne ptaki. Czasami para dobrze gniazduje i wyprowadza młode jednego roku, aby w kolejnym zupełnie dać plamę. To samo z miejscem gniazdowania – u jednego hodowcy te same ptaki będą miały owocne lęgi, a u drugiego miesiącami nie zajrzą do budki …

 

Para rozeli białolicych – samica po prawej

O chowie i rozmnażaniu rozeli białolicych pisałem tu:
„Rozela białolica”

O rozeli adelajdzkiej zaś tu:
„Rozela adelajdzka”

Traszka zwyczajna. Przeobrażenie 2017

Zaawansowana w rozwoju larwa traszki zwyczajnej – widoczne kończyny, skrzela zewnętrzne i podłużna płetwa ogonowa

W moim oczku – płazarium na działce larwy traszek zwyczajnych (Lissotriton vulgaris) są już niemal przeobrażone. Jeszcze kilka dni i szczątkowe skrzela zewnętrzne zupełnie ulegną zanikowi na rzecz rozwijających się coraz bardziej płuc. Wówczas kolejne młode pokolenie opuści wkrótce wodę, zaczynając niełatwe i pełne niebezpieczeństw życie na lądzie. Płazy te są bowiem praktycznie bezbronne, a jedynym ich sposobem na przetrwanie jest  skryty tryb życia.

 

Te larwy traszek zwyczajnych wkrótce opuszczą środowisko wodne i zaczną życie na lądzie

Niestety tylko nieliczne z nich dożyją wieku dorosłego. Ogromna większość padnie łupem wszelkich drapieżników. Jeśli mamy to szczęście, że w naszym oczku wodnym żyją traszki, należy zawczasu zadbać o odpowiednie dla nich kryjówki w bezpośrednim jego sąsiedztwie. Są to przede wszystkim liczne konary, korzenie, kawałki drewna, sterty liści i gałęzi oraz większe kawałki kory, kamienie itp. U mnie wkopane w ziemię są ponadto kastry z roślinnością błotno-bagienną (tzw. bagienka).

 

Larwy traszek zwyczajnych w towarzystwie młodziutkiej żaby trawnej, z którą dzielą oczko wodne

Dopiero na trzeci rok młode osobniki uzyskują dojrzałość płciową i wiosną rozpoczynają wędrówkę do zbiornika wodnego, celem zdeponowania w nim gamet. Połowa lata to również okres, kiedy dorosłe osobniki kończą gody i także wychodzą na ląd. Dalsze ich życie, podobnie jak i przeobrażonego potomstwa, jest skryte, dość tajemnicze i trudne do obserwacji w naturze. Płazy przebywają bowiem w rozmaitych zakamarkach i kryjówkach, zawsze tam gdzie jest wilgotno i dociera mało lub wcale światła słonecznego.

 

 

Zwykle w sierpniu i wrześniu pojedyncze dorosłe traszki można spotkać niedaleko oczka, zwłaszcza w nocy, gdy wychodzą z kryjówek na żer lub wędrują korzystając z osłony ciemności. Można się na nie natknąć także za dnia, unosząc nieopatrznie kawałki kory, korzenie, kłody drewna, itp. To doprawdy niezwykłe zwierzęta, które każdy z nas powinien zawsze i wszelkimi sposobami chronić.

 

Młoda, przeobrażona traszka zwyczajna opuszczająca środowisko wodne

O traszkach pisałem już na blogu wielokrotnie. Pod poniższymi linkami można zobaczyć młode wychodzące na ląd po przeobrażeniu, miejsca ich żerowania i zimowania oraz przeczytać o biologii gatunku. Nade wszystko jednak warte zwrócenia uwagi są zdjęcia tych pięknych płazów. Ich wykonanie było możliwe dzięki specjalistom z dziedziny ochrony środowiska. W Polsce od 2014 r. traszka zwyczajna podlega ochronie prawnej częściowej.

 

Oczko – płazarium na działce autora. Obok traszek zwyczajnych bardzo licznie gody odbywają tu żaby trawne

Oto wcześniejsze moje wpisy o krajowych gatunkach traszek:

O traszkach zwyczajnych:

„Traszka.1”

„Traszka.2”

O płazach w oczku wodnym: „Płazy”

O traszkowym raju utraconym: „Traszkowy raj”